niedziela, 30 stycznia 2022

Ferdel - wieża z widokiem na najmniejsze polskie uzdrowisko

Beskid Niski przyzwyczaił nas do zalesionych szczytów bez rozległych panoram. Panaceum na tę bolączkę okazał się być Ferdel - niewysoki szczyt na granicy Magurskiego Parku Narodowego, na którym znajduje się wieża widokowa. W pogodny dzień można zobaczyć z niej nawet Tatry! Na Ferdel wyruszyliśmy z Wapiennego - jednego z najmniejszych polskich uzdrowisk, w którym przez laty leczono między innymi... choroby weneryczne. Nie wiem, czy kogoś zachęciłam tym opisem... ale i tak zapraszam na wspólną wędrówkę!

Ferdel (648 m n.p.m.) jest niewysokim wzniesieniem w Beskidzie Niskim i znajduje się na granicy Magurskiego Parku Narodowego. To ważna informacja, ponieważ należy wziąć pd uwagę konieczność zakupienia biletu do parku. Można to zrobić przez internet albo zapłacić na szczycie pod wieżą. Na Ferdel można wyruszyć między innymi z uzdrowiska Wapienne i zrobić przyjemną pętlę liczącą niecałe 7 km. To jest opcja, na którą my się zdecydowaliśmy.

W Wapiennem na początku szlaku czarnego znajduje się bardzo duży parking, na którym można zostawić samochód. Jest także opcja podjechania dalej i zaparkowania w okolicach fontanny, ale tam miejsc parkingowych jest znacznie mniej. My wybraliśmy ten parking oznaczony na mapie:

Wapienne jest maleńką wsią w woj. małopolskim, w powiecie gorlickim. Od 1986 roku ma status uzdrowiska (jednego z najmniejszych w Polsce), lecz jego walory lecznicze dostrzeżono dużo wcześniej. Już w wieku XVII leczono tu choroby weneryczne, a w latach 1810-1812 w Wapiennem do zdrowia dochodzili żołnierze napoleońscy po kampanii moskiewskiej. Niestety losy uzdrowiska były burzliwe. Trawiły go pożary, dotknęły je poważne zniszczenia podczas I i II wojny światowej. W latach 50. XX wieku nastąpiła odbudowa infrastruktury, a kolejne dziesięciolecia przyniosły między innymi powstanie odkrytego basenu sportowego. W latach 2010-14 przeprowadzono rewitalizację uzdrowiska, nadając mu obecny kształt. 

Na Ferdel wyruszyliśmy zielonym szlakiem z parkingu, a następnie skręciliśmy za tężnią w idącą pod górę leśną ścieżkę znakowaną cały czas tym samym kolorem. Najpierw trzeba się wspiąć na Mały Ferdel (578 m n.p.m.), a później do wieży idzie się już granią tylko lekko od górę. To pierwsze podejście nie jest jakieś karkołomne, ale dało nam popalić - była to wypadkowa ogólnego zmęczenia po tygodniowym wyjeździe, duchoty oraz upału. Ale udało się nam bez zakładania obozu i poręczówki ;-)

Z Małego Ferdla na Ferdel, a właściwie na wieżę widokową, idzie się przyjemnie ok. 1,5 kilometra. Szlak omija wierzchołek Ferdla, który jest siedliskiem orlika krzykliwego, będącego symbolem Magurskiego Parku Narodowego. Wieża wysoka jest na 25 metrów i zbudowano ją w 2019 roku. Z jej górnego tarasu podziwiać można panoramę Beskidu Niskiego, a w pogodne dni dostrzec można nawet Tatry. 


Z wieży skierowaliśmy się w dół czarnym szlakiem do Wapiennego. Jest to najkrótsza i najszybsza droga z/na Ferdel (ok. 1 km) i jest to bardziej popularna trasa niż ta, którą my wybraliśmy na wejście (a świadczy o tym ilość aut zaparkowanych na dole, mimo że nie ma tam wydzielonego parkingu). Ostatni etap naszej wędrówki to około 1,5 kilometra do przejścia wzdłuż drogi (na szczęście mało ruchliwej) i choć wydawałoby się to mało ciekawą opcją, to mnie się podobało ze względu na mijane przydrożne krzyże, kapliczki i stare chaty.


Wycieczka na Ferdel była przyjemną opcją na urozmaicenie wędrówek po Beskidzie Niskim. Maleńkie uzdrowisko Wapienne jest uroczym miejscem na odrobinę relaksu - można coś zjeść i napić się kawy, a dla dzieci przygotowano spory plac zabaw. Żałuję jedynie, że tylko liznęliśmy Magurski Park Narodowy, ale widocznie to znak, że warto będzie jeszcze w te okolice wrócić. 

Kościół w Sękowej - drewniana piramida

Pozostajemy na szlaku drewnianej architektury sakralnej województwa Małopolskiego. Tym razem zawędrujemy do Sękowej, aby zobaczyć XVI-wieczny kościół wpisany na Listę UNESCO. I pomyśleć, że podczas I wojny światowej rozbierano go żeby uzyskać materiał na budowę okopów... 

Kościół pod wezwaniem Apostołów Filipa i Jakuba w Sękowej jest jednym z najcenniejszych drewnianych kościołów w Małopolsce. Wzniesiono go ok. 1520 roku z ręcznie ciosanych bierwion (pni) modrzewiowych. O dacie powstania świadczy gotycka chrzcielnica w kształcie kielicha z wyrytą datą 1522. Świątynia posiada niezwykłą bryłę dzięki wyjątkowo stromemu nachyleniu połaci dachowych spływających prawie do samej do ziemi. Powierzchnie kościoła pokryto gontem. 

Obecnie wyposażenie kościoła stanowi późnorenesansowy ołtarz główny z początku XVII wieku, zrekonstruowany w latach 1948-9 po dewastacji w 1915 r. (w czasie I wojny światowej świątynia została poważnie zniszczona przez wojska Austro-Węgierskie - rozbierano go dla materiału na okopy oraz na opał). Bogate polichromie ołtarza przedstawiają świętych Mikołaja, Benedykta i Antoniego oraz rzeźbę Zbawiciela Świata. Gruntowna renowacja kościoła miała miejsce w latach 80. XX wieku. W 2003 roku obiekt został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO. 

Sękowa to kolejne miejsce obowiązkowo do odwiedzenia w ramach odkrywania drewnianych świątyń Beskidu Niskiego. Historia kościoła i jego forma robią niesamowite wrażenie. Chyba jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego!

Kościół w Szalowej - barok co krok

Małe, drewniane świątynie mają w sobie coś niezwykle urokliwego. Podczas naszej wycieczki po Beskidzie Niskim odwiedziliśmy wiele z nich, głównie łemkowskich cerkwi, ale na naszej drodze znalazł się także rzymskokatolicki kościół św. Michała Archanioła w Szalowej. Zobaczcie, dlaczego uznawany jest on za jeden z najcenniejszych drewnianych barokowych kościołów w Polsce. 

We wsi Szalowa w powiecie gorlickim skrywa się prawdziwy unikat. Kościół św. Michała Archanioła jest uznany za pomnik historii i stanowi część szlaku architektury drewnianej województwa małopolskiego. Świątynię zbudowano w latach 1739-56 dzięki staraniom ówczesnego właściciela wsi Krzysztofa Jordana i proboszcza Wojciecha Stefanowskiego. Odnawiany był w roku 1808, 1911 i w latach 1952-54. W 2012 roku rozpoczęto kolejne prace konserwatorskie. 

Wewnątrz podziwiać możemy polichromię rokokową z połowy XVIII wieku, późnobarokowy ołtarz główny oraz sześć ołtarzy bocznych z mniej więcej tego samego okresu. W ołtarzu bocznym znajduje się obraz św. Jana Kantego z I połowy XVII wieku otoczony miejscowym kultem. Do tego wspomnieć trzeba o barokowej chrzcielnicy z czarnego marmuru z XVII lub XVIII wieku oraz o ambonie rokokowej z połowy wieku XVIII. Całkiem sporo, jak na tak mały kościół, prawda?

Odwiedzając drewniane świątynie Beskidu Niskiego, trzeba choć na chwilę wstąpić do Szalowej. Niepozorna świątynia skrywa w swoich wnętrzach prawdziwy barokowy przepych i bogactwo form. Grzechem byłoby nie zobaczyć tego na własne oczy. 

poniedziałek, 24 stycznia 2022

Brunary i Skwirtne - cerkwie łemkowskie w Beskidzie Niskim

Pisząc o Beskidzie Niskim, nie sposób pominąć jednej z jego cech charakterystycznych - dawnych łemkowskich cerkwi. Podczas sierpniowego wyjazdu odwiedziliśmy kilka z nich - każda była wyjątkowa i piękna. Na początek pokażę Wam dwie - oto cerkiew w Brunarach i cerkiew w Skwirtnem.

We wsi Brunary znajduje się dawna cerkiew parafialna greckokatolicka Św. Michała Archanioła - obecnie jest to kościół katolicki NMP Wniebowziętej. Budowla datowana jest na 1797 rok i mimo późniejszych przekształceń zachowała najważniejsze cechy cerkwi zachodniołemkowskiej. Rokokowo-klasycystyczne polichromie we wnętrzu wykonali Antoni i Józef Bogdańscy w 1898 r. W nawie dostrzec można ślady starszej polichromii z końca XVIII wieku. Barkowy ikonostas z tego samego okresu został przemalowany w czasie remontu w 1831 roku. W 2013 roku cerkiew została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO wraz z innymi drewnianymi cerkwiami w Polsce i na Ukrainie. Świątynię w Brunarach zwiedziłam w jakieś 3 minuty - zdążyłam tuż przed zamknięciem, ale miła pani wpuściła mnie do środka tylnym wejściem, bo przednie już zamknęła.




Maleńka wieś Skwirtne skrywa kolejną piękną łemkowską cerkiew, przed laty jej patronami byli Święci Kosma i Damian. Po Akcji Wisła świątynia przeszła w ręce kościoła katolickiego. Cerkiew z 1837 roku uznawana jest za modelowy przykład XIX-wiecznej cerkwi łemkowskiej typu północno-zachodniego. Zbudowano ją na planie złożonym z trzech prostokątów zbliżonych do kwadratów, każdą z części pokryto osobnym dachem. We wnętrzu znajduje się wyposażenie pochodzące z XIX i początku XX wieku - niestety nie udało nam się go zobaczyć, ponieważ świątynia była zamknięta. Przy świątyni znajduje się niewielki cmentarz.


W cerkwiach się zakochaliśmy już podczas wędrówek po Bieszczadach, a w Beskidach trafiliśmy na kolejne takie świątynie. W przeciwieństwie do tych bieszczadzkich, zostały one zagospodarowane przez KK tuż po Akcji Wisła, dzięki czemu w większości przetrwały w dobrym stanie. Do tego tematu jeszcze wrócimy. 

sobota, 22 stycznia 2022

Beskid Żywiecki w pigułce - pamiętniki z wędrówek [PRZEWODNIK]

Czy wiecie, że Beskid Żywiecki jest drugim co do wysokości (po Tatrach) pasmem górskim w Polsce? Nie wierzycie? Sama byłam zaskoczona, bo wyższe wydawały mi się Karkonosze albo Bieszczady, ale okazuje się, że Babia Góra jest wyższa od Śnieżki, a Pilsko przewyższa Tarnicę. Dotychczas mało pisałam o Beskidzie Żywieckim, bo moje wędrówki po tym paśmie przypadły na czasy, kiedy nie pisałam jeszcze bloga. Nie znaczy to jednak, że nie znam tych rejonów, więc dziś sięgam do archiwum i przedstawię Wam Beskid Żywiecki w pigułce. Nie będzie to jednak encyklopedyczny przewodnik, a moje własne doświadczenia z tymi pięknymi górami. Zapraszam!

Do Beskidu Żywieckiego, położonego w Beskidach Zachodnich, na południe od Beskidu Śląskiego i Małego, mam duży sentyment. To właśnie tutaj jakieś 16 (!) lat temu zakochałam się w chodzeniu po górach. No, zakochałam, to może duże słowo, bo znacznie częściej przeklinałam"dalekooo jeszczeee?". Ale coś jednak we mnie z tamtych czasów zostało na dłużej i w góry zaczęłam jeździć coraz częściej. Beskid Żywiecki jest stosunkowo łatwo osiągalny z Katowic, Krakowa i okolic Bielska-Białej czy Żywca. W wiele miejsc łatwo dojechać można pociągiem, ale są też takie, w które najwygodniej dostać się autem. To w sumie dość niepozorne góry - często zalesione, bez charakterystycznych skał, jak w Tatrach, bez połonin jak w Bieszczadach, bez polodowcowych kotłów, jak w Karkonoszach. Ale mają w sobie coś charakterystycznego i malowniczego - hale. Wczesną wiosną obsypują się one dywanem krokusów, latem zachęcają do odpoczynku na kocu. Hala Lipowska, Hala Rycerzowa, Hala Krupowa, Hala Krawcula i wiele innych. To o nich i nie tylko o nich będzie mowa. Kolejność przypadkowa (albo i nie).

Spis treści

1. Hala Boracza, Hala Lipowska, Rysianka, Romanka i Słowianka

2. Bacówka na Krawcowym Wierchu

3. Wielka Racza

4. Przegibek i Bendoszka Wielka

5. Wielka Rycerzowa

6. Pilsko

7. Babia Góra

8. Hala Krupowa i Polica


Hala Boracza, Hala Lipowska, Rysianka, Romanka i Słowianka

Celowo piszę o nich razem, bo osobno po prostu nie ma to sensu. Idąc w jedno z tych miejsc, najlepiej odwiedzić je wszystkie, robiąc jedną z najbardziej malowniczych pętli w Beskidzie Żywieckim. Zacząć należy z Żabnicy Skałki, spod sklepu. W tymże sklepie w 2006 roku podczas studenckiego wyjazdu kupiłam sobie jogurt, aby... powiedzmy, że ukoić emocje po intensywnych nocnych dysputach naukowych ;-) Jogurt zjadłam gdzieś w 1/3 trasy na Halę Boraczą (849 m n.p.m.) ale że nie było nigdzie kosza, a spacer przecież miał być krótki, to niosłam ten pusty kubeczek w ręku ze sobą przez prawie cały dzień. Te szlaki już zawsze będą mi się kojarzyć z jogurtem.

Idąc czarnym szlakiem możemy wejść na wspomnianą Halę Boraczą, następnie widokowym żółtym szlakiem na Halę Lipowską (1269 m n.p.m.). Pętlę zakończyć można na Rysiance (1254 m n.p.m.) i zejść zielonym szlakiem do Żabnicy albo kontynuować wędrówkę do Romanki (1366 m n.p.m.) i dalej do Stacji Słowianka (846 m n.p.m.) i czarnym w dół. Można też pominąć Romankę i wybrać czerwony szlak - ciekawostką jest jeden trudniejszy moment, na którym znajdują się łańcuchy, jedyne w tych górach poza Percią Akademików. Na Halę Lipowską dojść można też widokowym niebieskim szlakiem ze Złatnej. Te szlaki znam, ale są w okolicy jeszcze dwa na Rysiankę - z Pilska i z Sopotni Wielkiej, lecz nie kojarzę, abym nimi kiedykolwiek szła. 

Jeszcze dłuższą opcją jest zejście przez Abrahamów aż do Węgierskiej Górki i przy okazji zobaczyć można tamtejsze forty zwane "Westerplatte Południa". Raz szłam też na Halę Boraczą z Milówki zielonym szlakiem - to była dłuuuga droga. Chyba jednak wolę wersję z Żabnicy. Na koniec ważna informacja dla łasuchów - w schronisku na Hali Boraczej można zjeść słynne wśród beskidomaniaków jagodzianki. Boracza jest też świetnym wyborem na łatwy spacer z dzieckiem, co przetestowaliśmy z naszą wówczas siedmiomiesięczną córką


Przykładowe trasy

Bacówka na Krawcowym Wierchu 

Pod Krawcowym Wierchem, a dokładniej na Hali Krawcula (1041 m n.p.m.), znajduje się kameralna bacówka. Położona jest ona trochę na uboczu, bo nie biegnie tędy żaden główny szlak, a rzut kamieniem dalej jest już Słowacja. Czytałam, że początkowo ta bacówka miała stanąć na Muńcole, ale ze względu na problem z dostępnością wody, zbudowano ją właśnie tu. W grudniu 2015 roku spędziłam w tym schronisku jedną noc i bardzo miło wspominam klimat tego miejsca. Brak prądu, wieczorna biesiada przy świecach, gitara i coraz rzadziej spotykana ludzka życzliwość i otwartość. Tamten wieczór był dla mnie taką kwintesencją tego, co lubię w górskich wędrówkach. Szliśmy wtedy w kilka osób żółtym szlakiem z Glinki, a następnego dnia niebieskim do Złatnej i dalej na Halę Lipowską. Na Krawców Wierch nie da się szlakiem zrobić jednodniowej pętli i może właśnie dlatego warto zostać tam na noc. Mam nadzieję, że ten klimat pozostał do dziś. Edit 11.03.2022: Klimat pozostał, a na Krawców Wierch da się jednak zrobić pętlę, o czym przeczytacie TUTAJ.


Przykładowe trasy

Wielka Racza

Mierząca 1236 m n.p.m. Wielka Racza przez długi czas kojarzyła mi się tylko z zimowymi wypadami na narty, ale w końcu dotarłam na nią pieszo. Było to na początku maja 2014 roku i przyznam, że przebieg trasy odtwarzam głównie po zdjęciach. Chyba nie zrobiła na mnie ta góra jakiegoś kolosalnego wrażenia, skoro tak słabo ją pamiętam ;-) Szliśmy chyba z Rycerki, a następnie dłuuugim i żmudnym czerwonym szlakiem granicznym do Przegibka i w dół do auta. Dużo tu niewiadomych, a nie mam już ja zweryfikować informacji. Pamiętam natomiast całkiem niezłe ciasto w schronisku - wtedy wpadłam na pomysł, że zostanę recenzentką ciast schroniskowych. Będę chodzić po górach, jeść ciasta i opisywać je na blogu. Może warto wrócić do tego pomysłu?


Przykładowe trasy

Przegibek i Bendoszka Wielka

Przegibek jest przełęczą znajdującą się na wysokości 1000 m n.p.m. Dotarłam na niego dwukrotnie: pierwszy raz szlakiem granicznym z Wielkiej Raczy w maju 2014 i drugi raz pod koniec listopada tego samego roku czerwonym szlakiem od Rycerzowej. Choć określenie "szlakiem" jest pewnym nadużyciem, bo pamiętam, że szlak wtedy zgubiliśmy i szliśmy za słupkami granicznymi. Do schroniska na Przegibku dojść się udało już po ciemku. Dobrze wspominam nocleg w tym miejscu, to były jeszcze te czasy, gdy po sezonie schroniska świeciły pustkami i był taki kameralny nastrój. 

Następnego dnia kierunek wyznaczał szlak niebieski aż do stacji kolejowej w Soli. Po drodze trzeba było wejść na dwie większe góry: Bendoszkę Wielką (1144 m n.p.m.) oraz Praszywkę (zwaną Parszywką ze względu na męczące podejście) - 1044 m n.p.m. Z tej pierwszej zapamiętałam rozległy punkt widokowy,  z którego podziwiać można panoramę Beskidu Żywieckiego, Małej Fatry, a nawet Tatr. Dała mi trochę popalić ta wycieczka kondycyjnie, ale to, co najlepiej z niej pamiętam, to właśnie ten widok z Bendoszki. 


Przykładowe trasy

Wielka Rycerzowa

Rycerzową (1226 m n.p.m.) mam na świeżo, bo dopiero co tam byłam na początku stycznia. Teraz jednak spróbuję nieco cofnąć się w czasie. W przeszłości byłam tam bodajże dwa razy - drugi to ten przy okazji wycieczki na Przegibek, o której przed momentem pisałam, a pierwszy w czerwcu 2014 r. W obu przypadkach droga na Rycerzową kojarzy mi się z czerwonym szlakiem z okolic Rajczy/Rycerki. Jezu, czemu ja tamtędy szłam dobrowolnie? To ponad 4 h i 11 kilometrów podchodzącego i opadającego lekko szlaku. W dodatku raz nie było nawet nic widać, bo była brzydka pogoda. Ech, młodość...

Lubię ten moment, kiedy stoi się na Małej Rycerzowej (1207 m n.p.m.) i chce się już odpocząć, a tu jeszcze ostatnie, ostre podejście na Wielką Rycerzową. Mocno pod górę idzie się też z Mładej Hory (898 m n.p.m.) na Jaworzynkę (1112 m n.p.m.). Myślę, że tego czerwonego szlaku dziś bym nikomu poleciła, chyba że jesteście młodzi i szaleni, jak ja wtedy. Podobnie żmudny jest też zielony szlak przez Muńcuł. Przetestowałam oba :-) W razie czego trudy wędrówki wynagradzają, naturalnie, widoki oraz możliwość pogłaskania owieczki w okolicy Mładej Hory. W dotyku jak sweterek - cytując moją złotą myśl sprzed lat.


Przykładowe trasy

Pilsko

Pilsko (1557 m n.p.m.) jest drugim po Babiej Górze najwyższym szczytem Beskidu Żywieckiego. Podobnie jak Wielką Raczę przez długi czas kojarzyłam je głównie z narciarstwem i zdecydowanie więcej razy z Pilska zjeżdżałam niż po nim chodziłam. W tej chwili przypominam sobie dwa piesze wypady na ten szczyt. Pierwszy, w lipcu 2009 r., z Przełęczy Glinne, czyli z przejścia granicznego między Polską a Słowacją. Nie wiem, jak teraz, ale wówczas było to taki dziki, mało uczęszczany szlak. Równocześnie jest to najszybsza droga na Pilsko, którego wierzchołek, nawiasem mówiąc, leży na terenie Słowacji. Nie pamiętam już, którym szlakiem schodziliśmy, ale obstawiam, że żółtym.

Drugi wyjazd miał miejsce w grudniu 2013 roku i było trochę przygód po drodze. Jego przebieg pokażę poniżej - w każdym razie pamiętam, że było to po dużych wichurach i szlak czarny był totalnie zablokowany powalonymi drzewami. Jedynym wyjściem było przeciskanie się przez gałęzie i zajęło to wieki. Później nie było lepiej, bo trzeba było przecierać szlak, grzęznąc w śniegu po kolana. Rany, jak mi wtedy buty przemokły! Do dziś to pamiętam. Zaraz po tym wyjeździe kupiłam sobie moje Meindle, które są ze mną do dziś. Z Hali Miziowej (1271 m n.p.m.) na szczęście bez większych problemów udało się wejść na Pilsko, z którego z powrotem do schroniska... zjeżdżałam na plecaku. Trzeba było nadgonić trochę czasu :-) Miło wspominam Pilsko głównie ze względu na oszałamiające widoki na wszystkie strony świata.


Przykładowe trasy

Babia Góra

Babia Góra... Ach, Babia Góra. Królowa Beskidów o kilku wierzchołkach, z których najwyższy jest Diablak - 1725 m n.p.m. Gdy w całym Beskidzie Żywieckim świeci słońce, jej czubek pokrywają chmury. To nie jest łatwa góra, zwłaszcza jeśli wybierzecie szlak przez wymagającą wspinaczki Perć Akademików. Ale mimo że wydaje się być niezbyt przyjazna, to przyciąga tłumy. 

Przyciągnęła i mnie - dotychczas trzy razy. W lutym 2015 roku zdobyłam ją zimą z Przełęczy Krowiarki (1012 m n.p.m.). Widoki były oszałamiające i mimo mrozu i wiatru wędrówka była prawdziwą przyjemnością. Ten zimowy wyjazd nawet opisałam ostatnio na blogu. Wcześniej, we wrześniu 2011 roku, odkryłam ją we wczesnojesiennej aurze, idąc z Zawoi przez Perć Akademików. Wspinaczka po skałach przypomniała mi Tatry, które w tamtym okresie zaczynałam dopiero poznawać. 

A pierwszy raz na Babiej byłam w sierpniu 2008 roku i był to jeden z bardziej wymagających i zarazem pierwszych moich wyjazdów w góry. Szliśmy z Korbielowa przez Głuchaczki, Mędralową (1169 m n.p.m.), Małą Babią (1517 m n.p.m.) do Markowych Szczawin. Następnego dnia percią na Babią Górę, zejście do Krowiarek i dalej przez Policę (1369 m n.p.m.) aż na Halę Krupową. 17-20 km dziennie z plecakami i bez kondycji. Bardzo mi ten wyjazd dał w kość. Na Markowych Szczawinach nie było już starego schroniska, a budowa nowego trwała - spaliśmy w ciasnym, wieloosobowym pokoju w GOPRówce, a w nocy pod budynkiem obserwowaliśmy lisa. Może to sentyment młodości, ale miło wspominam tamte czasy. W górach było mniej ludzi, było jakby bardziej dziko, spokojnie. Było w tym coś magicznego.


Przykładowe trasy

Hala Krupowa i Polica

Policę i Halę Krupową pamiętam słabo, ponieważ byłam tam tylko raz - 14 lat temu, ale bardziej dlatego, że byłam już po dwóch dniach wędrówki z plecakiem od Korbielowa przez Babią Górę i ledwo żyłam ;-) To była moja pierwsza taka wyprawa i chyba nie wiedziałam na co się piszę - oj, dało mi to w kość. Wracając do tematu - mierząca 1396 m n.p.m. Polica jest najwyższym szczytem pasma o tej samej nazwie, które rozciąga się od Przełęczy Krowiarki w kierunku wschodnim. W 1969 roku miało tu miejsce tragiczne wydarzenie - na Policy rozbił się samolot pasażerski PLL LOT. Zginęli wszyscy pasażerowie - 53 osoby. Ich pamięci poświęcono krzyż i pomnik.

We wschodniej części pasma, na stokach Okrąglicy, znajduje się schronisko na Hali Krupowej (1239 m n.p.m.), w którym spędziliśmy ze znajomymi noc. Następnego dnia zeszliśmy do Zawoi mało uczęszczanym, zielonym szlakiem. Z tamtego wypadu głównie pamiętam to, jak potwornie dała mi popalić wędrówka z plecakiem (17-20 km dziennie), a kondycję miałam wtedy zerową. Niestety nie mam z tamtego wyjazdu zbyt wielu zdjęć. Po latach wspominam to wszystko z uśmiechem na twarzy, więc chyba nie było aż tak źle, bo po górach chodzę nadal, a w Beskid Żywiecki wracam z przyjemnością. 

Polica widziana z Babiej Góry - to ten biały szczyt po środku zdjęcia
Na drugiej fotografii Hala Krupowa

Przykładowe trasy


...a gdyby jeszcze Wam było mało atrakcji, to odwiedźcie Muzeum Browaru Żywiec albo żywieckie zamki.

Na tym kończę dzisiejsze wspomnienia moich dawnych wypadów, przypadających mniej więcej na okres od 2007 do 2015 roku. Niedługo później zaczęłam pisać swój blog i na bieżąco (no, w miarę...) relacjonuję swoje wycieczki. Jak Wam się podoba taki przewodnik? Może w przyszłości coś podobnego przygotuję na temat Beskidu Śląskiego albo Tatr?