poniedziałek, 27 czerwca 2022

Festung Cosel - Twierdza Koźle i kozielski zamek

Podczas tegorocznej Wielkanocy wyruszyliśmy w kierunku mało turystycznym - do Kędzierzyna-Koźla. Szczególnie zainteresowała nas militarna historia tej okolicy, a w szczególności pozostałości dawnej kozielskiej twierdzy (Festung Cosel). Niewiele się z niej zachowało, ale podczas spaceru po mieście odkryłam nie tylko pruskie fortyfikacje, ale też piastowski zamek - pierwszy obiekt obronny Koźla. 

Koźle (niem. Cosel) jest częścią położonego w województwie opolskim miasta Kędzierzyna-Koźla, które składa się z czterech części - z Kędzierzyna, Koźla (ale zaskoczenie;-)), Sławięcic i Kłodnicy. Nas szczególnie zainteresowało Koźle za sprawą dawnej twierdzy. Od początku swojej historii Koźle miało strategiczny charakter - w średniowieczu leżało na granicy państw piastowskich, a w późniejszym okresie znaczenie miała bliskość mocarstw austriackiego i pruskiego. Już w połowie XVII wieku miasto otoczono fosą, zaś w następnym stuleciu przystąpiono do budowy twierdzy. 

Twierdza Koźle w 1851 r.

W 1741 podczas wojny o sukcesję austriacką Koźle zostało zajęte przez wojska pruskie i w 1743 rozpoczęto budowę nowej twierdzy. Powstały fosa zewnętrzna, reduty, koszary, wartownie, oraz związana z nimi infrastruktura drogowa. Twierdza była kilkukrotnie oblegana, jednak zdobyto ją tylko raz i to na krótko. W 1873 nastąpiła likwidacja twierdzy kozielskiej i  większość jej zabudowy wyburzono. Jednym z nielicznych śladów jest Fort Fryderyka Wilhelma, o którym więcej przeczytacie tutaj.


Podczas spaceru po Koźlu udało mi się natrafić na nieliczne ślady dawnej twierdzy. Jednym z nich są Planty Miejskie - zespół parkowy powstały na początku XX wieku w miejscu pozostałości lewobrzeżnych fortyfikacji miejskich. Obejmują miasto w postaci wału (przeskoku z 1783 r.) w kształcie gwiazdy sześcioramiennej. Obecnie planty stanowią ciąg spacerowy obejmujący kozielskie stare miasto. Wyraźną pozostałością po twierdzy jest znajdująca się przy plantach Reduta Większycka.

Pisząc o twierdzy, nie sposób nie wspomnieć o kozielskim zamku, który do połowy XVII wieku pełnił rolę głównego obiektu obronnego w mieście. Dzięki swoim fortyfikacjom mógł zapewnić bezpieczeństwo i zapobiegać próbom zdobycia miasta. Po utworzeniu twierdzy zamek stracił swoją funkcję, stając się miejscem stacjonowania garnizonu. Z kolei podzamcze w 1807 roku zostało zaadaptowane na szpital garnizonowy. W pobliżu zamku wzniesiono w 1800 roku hangarowy magazyn prochu. O samym zamku wiadomo, że ma rodowód średniowieczny i jako siedziba kasztelańska był wzmiankowany w 1222 r. W XIV wieku obiekt rozbudowano, a w XVI przerobiono na styl renesansowy. Obecnie jest siedzibą Muzeum Ziemi Kozielskiej.



Oprócz tego, w Koźlu widziałam również:

Kościół św. Zygmunta i św. Jadwigi Śląskiej -  konsekrowany w 1570, będący jednym z najstarszych obiektów w mieście, zbudowany z cegły, w stylu neogotyckim.


Rynek w Koźlu - niestety bardzo mocno zniszczony w okresie PRL, nie przetrwał zabytkowy ratusz ani fontanna. Obecnie utrzymany w stylu betonozy.


Śluza Koźle - zabytkowa śluza z 1830 roku. Jej istnienie przypomina o tym, jak wielkie znaczenie miała Odra dla życia miasta. Przez śluzę przepływały statki towarowe, ale też wycieczkowe. W pobliżu mieściła się przystań pocztowa.


Choć po Twierdzy Koźle niewiele się zachowało, przyjemnie było odkrywać niewielkie ślady tej historii. Przy okazji poznałam inne ciekawe miejsca: zabytkową śluzę wodną, neogotycki kościół i zamek. A to jeszcze nie koniec zwiedzania Kędzierzyna-Koźla.

niedziela, 26 czerwca 2022

Schrony przeciwlotnicze Salzgitter i wojna paliwowa z okresu II wojny światowej - tajemnice Kędzierzyna-Koźla

Wędrując po Kędzierzynie-Koźlu w wielu miejscach spotkaliśmy charakterystyczne schrony przeciwlotnicze typu Salzgitter. Są one pozostałością po wojnie paliwowej - niezwykłej bitwie z okresu II wojny światowej. Wiedzieliście o tym, że w pewnym momencie Rzesza opierała swoje działania wojenne na zaledwie kilku znajdujących się na Górnym Śląsku fabrykach? O co chodziło w wojnie paliwowej i jaki ma ona związek z tajemniczymi schronami rozsianymi po okolicy?


Do prowadzenia walk podczas II wojny światowej niezbędne było paliwo. Niemcy nie posiadali dostępu do złóż ropy naftowej, ale udało im się opracować nowatorską metodę wytwarzania benzyny syntetycznej z węgla kamiennego. Główne fabryki wybudowano w Kędzierzynie-Koźlu i jego okolicach w 1939 roku - wówczas Opolszczyzna była bezpiecznym terenem wolnym od alianckich nalotów. Jak bardzo ważne dla Niemców były to fabryki potwierdza fakt, że w 1943 roku, po odcięciu Rzeszy od zewnętrznych dostaw ropy, ich działania wojenne opierały się niemal wyłącznie na samodzielnie wyprodukowanej benzynie.



Wraz z postępami wojny, Kędzierzyn-Koźle stał się celem alianckich nalotów. Niemcy musieli przeciwdziałać atakom i w pobliżu fabryk oraz innych strategicznych punktów, takich jak szpitale, powstały schrony przeciwlotnicze. To właśnie ich pozostałości są dziś tak licznie rozsiane po okolicy. A kto właściwie wygrał wojnę paliwową? Aliantom nie udało się całkowicie zatrzymać produkcji benzyny, ale liczne uszkodzenia i przerwy w produkcji z pewnością mocno osłabiły działania wojsk niemieckich. W nocy z 21 na 22 stycznia zakłady zostały ewakuowane, a w kolejnych dniach zajęte przez Armię Czerwoną. Większość wyposażenia wywieziono na wschód.



Zachowały się natomiast, niestety w nienajlepszym stanie, schrony przeciwlotnicze typu Salzgitter. W maju 1944 roku podjęto decyzję o wzmocnieniu ochrony zakładów paliwowych i budowę bunkrów. Powstały one według niemal tego samego projektu,  z nielicznymi modyfikacjami.  Najczęściej spotykany wariant schronu składał się z 2 komór na 99 osób każda, połączonych przelotnią z dwiema dodatkowymi przelotniami na obu jego krańcach. Powstała gruba na 2,5 metra owalna konstrukcja ze zbrojnego betonu, która miała wytrzymać trafienie bombą w wadze 500 funtów (ponad 200 kg) - największą, jaką posiadali Amerykanie. Schron ma następujące wymiary: długość 74,7 m; szerokość 8,25 m, wysokość 5,20 m. Do budowy schronów wykorzystywano niewolniczą pracę więźniów obozu w Sławięcicach


Poruszając się po Kędzierzynie-Koźlu i jego bezdrożach, co rusz napotykaliśmy kolejny schron tego typu. Większość z nich niestety jest kompletnie zapuszczona i służy jako wysypisko śmieci. Jeden z nich, znajdujący się blisko ruin szpitala w Sławięcicach, zachował się w nieco lepszym stanie, dobrze widać też w nim niemieckie napisy sprzed niemal 80 lat! Z kolei przy ulicy Zwycięstwa (sic!) trafiliśmy na wyremontowany schron, w którym znajduje się Muzeum Stowarzyszenia "Blechhammer – 1944". Niestety nie udało nam się go zwiedzić - cóż, tak to jest, jak się jedzie na bunkry w niedzielę wielkanocną ;-)


Bunkry typu Salzgitter są charakterystycznym elementem krajobrazu Kędzieryna-Koźla... pod warunkiem, że interesują Was fortyfikacje i historia II wojny światowej. Poza tym na próżno szukać o nich jakichś informacji, tablicy czy drogowskazów. Szkoda też, że większość z nich wykorzystywana jest do utylizacji śmieci i przez to podlega dewastacji. Wojna paliwowa to ciekawa i raczej mało znana historia z okresu II wojny światowej.

Zapomniana Twierdza Koźle - Fort Fryderyka Wilhelma

Strategicznie położone miasto Koźle, aby przetrwać, musiało umieć się bronić. Na początku XVIII wieku przystąpiono do budowy twierdzy w systemie kleszczowym. Po zajęciu Koźla przez wojska pruskie w 1741 roku fortyfikacje zostały gruntownie przebudowane. Twierdza przetrwała do 1874. Większość jej budynków rozebrano, ale jeden z nich - niezwykle charakterystyczny i atrakcyjny - przetrwał do dziś. Mowa o Baszcie Montalemberta wchodzącej w skład Fortu Fryderyka Wilhelma.

Okrągła ceglana wieża powstała w ramach fortyfikacji prawobrzeżnych, zbudowanych na przedpolach Twierdzy Koźle. Jej zadaniem było odsunięcie ogniem dział przeciwnika od murów miasta. W jej zasięgu znajdowały się Kłodnica, Kanał Kłodnicki i częściowo Pogorzelec. Basztę zbudowano w 1805 roku według projektu M. R. Montalemberta, francuskiego generała, specjalisty od fortyfikacji. W momencie powstania była nowością sztuki oblężniczej.

Jest to wieża czterokondygnacyjna z owalnym dziedzińcem wewnętrznym. Nigdy nie dokończono jej budowy. W 1829 roku wieża została skrócona, a po likwidacji twierdzy przekształcono ją w fabrykę słodu - malcownię. Spłonęła w 1945 roku i nigdy nie została odbudowana. Obecnie niszczeje i niestety nic nie wskazuje na to, by miało się coś tu zmienić. Szkoda, bo to jedna z nielicznych pamiątek po Twierdzy Koźle i mogłaby być wizytówką miasta.


Monumentalna baszta Fortu Fryderyka Wilhelma zachwyciła nas i zasmuciła zarazem. Niewiele się zachowało z Twierdzy Koźle, więc jest to jeden z pierwszych punktów, w jakie skierowaliśmy się, aby poznać bliżej historię kozielskich fortyfikacji. Lubię stare budynki, ale jeszcze bardziej lubię, gdy podnoszą się one z ruiny i zaczynają służyć ponownie ludziom. Czy kiedyś tu coś takiego nastąpi?



czwartek, 23 czerwca 2022

Hala Jaworowa, Kotarz i Grabowa - Beskid Śląski na wyciągnięcie ręki

O Hali Jaworowej w Beskidzie Śląskim jakiś czas temu zrobiło się głośno za sprawą skandalicznych planów przekształcenia jej w potężny hotel i osiedle mieszkaniowe dla 5000 osób. Na szczęście, dzięki licznym protestom i zaangażowaniu aktywistów, dewastacja hali została powstrzymana. Dziś zapraszam Was na wspólną wędrówkę przez Kotarz, Grabową oraz, rzecz jasna, najpiękniejszą halę w Beskidzie Śląskim - Jaworową.

Brenna jest popularnym miejscem na wypady w Beskid Śląski ze względu na jej korzystne położenie zaledwie godzinę jazdy z Katowic. Zaczynamy na parkingu zlokalizowanym w Brennej Hołcynie, o dokładnie tutaj:

Kierunek - niebieski szlak. Początkowo mało atrakcyjny, ponieważ idzie się betonową drogą lekko pod górę. Co chwilę mijamy banery i ogłoszenia, których cel jest jeden - powstrzymać skandaliczną inwestycję na Hali Jaworowej. Dowiadujemy się, że deweloper planuje budowę ogromnego hotelu oraz osiedla mieszkaniowego oraz połączenie ich drogą ze Szczyrkiem (przez Przełęcz Salmopol). Pomysł o tyle fantazyjny, co skandaliczny, bowiem jego realizacja oznaczałaby totalną dewastację podobno najpiękniejszej w Beskidzie Śląskim hali. Na szczęście dziś już wiemy, że pomysł ten został udaremniony.


Po jakimś czasie niebieski szlak wchodzi w las i w końcu, po około 3,5 kilometrach od parkingu, wychodzimy na Halę Jaworową. Rzeczywiście miejsce to zapiera dech w piersiach! Jest to największa hala w tym paśmie górskim i możemy podziwiać z niej obłędne widoki w kierunku Starego Gronia, Orłowej, Równicy, Trzech Kopców Wiślańskich, Czantorii, Soszowa i Stożka. Z tablicy informacyjnej dowiadujemy się, że przed laty polana stanowiła ośrodek szałaśnictwa, a w latach 70. i 80. XX wieku istniała tu eksperymentalna owczarnia utworzona przez PAN. Zwierzęta wypasa się tu do dziś. 




Na Hali Jaworowej robimy sobie krótką przerwę i po chwili ruszamy dalej. Kolejnym celem jest Kotarz (947 m n.p.m.). Ciekawa jest etymologia nazwy wzniesienie - otóż oznacza ona miejsce, w którym owce wydawały na świat młode, czyli "kociły się". Dziś funkcja pasterska ustąpiła rekreacyjnej, a przez Kotarz biegnie czerwony szlak z Przełęczy Karkoszczonka do Przełęczy Salmopol. Szłam nim ładnych parę lat temu - jest dłuuugi i dość żmudny. Tym razem tylko go "liznęliśmy". Pod Kotarzem znajduje się skromny bufet oraz kamienny ołtarz.


Dalej kierujemy się czerwonym szlakiem w stronę szczytu o nazwie Grabowa (907 m n.p.m.). W prześwitach drzew pojawiają się widoki w kierunku Skrzycznego - najwyższej góry Beskidu Ślaskiego - oraz Małego Skrzycznego i Malinowskiej Skały. Sama Grabowa nie jest zbyt atrakcyjna, ale to ważny punkt orientacyjny, bowiem odbijamy tu na czarny szlak i ostro w dół schodzimy do Chaty Grabowej.


Chata Grabowa jest prywatnym schroniskiem, słynącym z wysokich cen i pięknych widoków. Nie są tak oszałamiające, jak z Hali Jaworowej, ale znów zobaczyć można panoramę w kierunku Czantorii i całego jej pasma. Przy budynku znajduje się "Ogród Bajek"z drewnianymi rzeźbami oraz plac zabaw. W pogodny dzień jest tu tłoczno, ale i tak robimy sobie przerwę na skromny posiłek.


Z Chaty Grabowej czeka nas już ostatnia prosta do samochodu. Schodzimy niezbyt ciekawym szlakiem - czerwonym szlakiem spacerowym zwanym "Bajkowym szlakiem Utopca". Po drodze spotykamy tablice z opisanymi przygodami legendarnego bohatera. Idzie się cały czas w dół przez las, więc zawsze jest to jakieś (niewielkie) urozmaicenie.

Wycieczka na Halę Jaworową, Kotarz i Grabową to łatwa propozycja na pół dnia. Nie zdążycie się zmęczyć, ale za to widoki są wyjątkowo atrakcyjne i urozmaicone. Zobaczyć można niemal cały Beskid Śląski! Cieszę się, że udało się powstrzymać skandaliczne plany dewastacji Hali Jaworowej. Dzięki temu jeszcze wiele razy będzie można się nacieszyć tym wspaniałym miejscem. 


Z Brennej możecie wybrać się także na Trzy Kopce Wiślańskie, Stary Groń albo na Błatnią.