Wyobraźcie sobie, że zaledwie 20 minut drogi od centrum Wrocławia mogliśmy mieć topową atrakcję turystyczną na miarę Zamku Książ, żeby nie powiedzieć - na miarę Wersalu. Zamiast tego jedna z największych rezydencji pałacowych w Europie zniknęła zarówno z mapy, jak i z ludzkiej świadomości. I to w sposób całkowicie zgodny z prawem.
Pałac Sybilli w Szczodrem powstał w latach 1685-1692 jako rezydencja książąt oleśnickich. Książę Krystian Ulryk postawił tutaj letnią rezydencję dla swojej żony Sybilli Marii, na cześć której nazwał zarówno pałac, jak i miejscowość - Sibyllenort. W czasach świetności gościły tu koronowane głowy - August II Mocny i August III Sas, a po przejęciu pałacu przez dynastię Welfów (którzy rozbuowali rezydencję) - także car Rosji Mikołaj I wraz z żoną Fryderyką Hohenzollern. W drugiej połowie XIX wieku pałac został gruntowanie przebudowany w stylu angielskiego gotyku na wzór pałacu Windsor, uzyskując kubaturę 40.000 m3 i fasadę o długości 300 metrów (sama fasada frontowa mierzyła 100 metrów!). Pałac, choć zamieszkały, już wtedy uchodził za atrakcję turystyczną. 60 sal zostało udostępnionych do zwiedzania, a w obiekcie działał teatr oraz balet.
Theodor Blätterbauer, Alexander Duncker (1813-1897) [Public domain] | Bundesarchiv, Bild 102-13153 / CC-BY-SA [CC BY-SA 3.0 de (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/de/deed.en)]
W 1884 roku pałac odziedziczył król saski Albert I, który przebudował teatr na kaplicę, sprowadzając marmurowy ołtarz z Wenecji oraz wprowadził w pałacu liczne udogodnienia - między innymi doprowadził do rezydencji kanalizację. Ostatnimi przedwojennymi właścicielami posiadłości byli król saski Fryderyk August III oraz jego syn - Fryderyk Krystian, który po śmierci ojca część wyposażenia pałacu wystawił na licytacje lub przeniósł do innych rezydencji, a jedno skrzydło przebudował na mieszkania. Pałac opustoszał.
A potem przyszła wojna.
Wnętrza - sala czerwona i pokój sudański (widzicie żyrafę?) - fotopolska.eu
Druga wojna światowa była stosunkowo łaskawa dla Dolnego Śląska i dla Pałacu Sybilli. Obiekt zawłaszczył Wermacht, aranżując w prześwietnych wnętrzach magazyny. Niestety pod koniec wojny w pałacu wybuchł pożar. Nie sposób dziś ustalić czy podpalenia dokonali wycofujący się Niemcy, czy nadciągająca Armia Czerwona. Mimo zniszczeń spowodowanych przez ogień spora część wyposażenia pałacu pozostawała nietknięta.
A po wojnie przyszliśmy "my".
Pozostałości po pałacu - 2017 r.
I urządziliśmy szaber.
Znamy wszyscy doskonale tę historię, powtarza się ona jak mantra przy okazji każdego pałacu, rezydencji, dworku czy zamku. Za cichym przyzwoleniem władzy ludowej burżuazyjna, poniemiecka własność stała się własnością uciskanego ludu pracującego. W tamtych czasach nikt nie myślał o wpisaniu zniszczonej, ale wciąż dobrze zachowanej posiadłości do rejestru zabytków. Tego zaszczytu Szczodre doświadczyło dopiero w 1990 roku, kiedy nie było już czego ratować.
Fragment pałacu po wojnie
SchiDD [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)]
Większą część rezydencji zdążono zburzyć już do 1957 roku, a dobrą niemiecką cegłę wywieziono do Warszawy na odbudowę stolicy. W późniejszym okresie zapotrzebowanie na materiały budowlane zmalało, ale nie przeszkodziło to kolejnym rozbiórkom. W latach 60. zniknęła fontanna, w 70. oranżeria. W 1970 roku zrównano z ziemią najwyższą wieżę, a prace rozbiórkowe trwały aż do 1989 roku. W 1990 roku pozostałości pałacu wpisano do rejestru zabytków, ale nie łudźmy się, nie była to żadna ochrona. W 1999 r. z bramy ukradziono dwie rzeźby lwów wykonane z brązu. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Zniknęły.
Pożar w 1945 (fotopolska.eu).
1946 - wypalone mury pałacu i brama wjazdowa z lwami (fotopolska.eu) oraz to samo miejsce obecnie
Niedługo po wojnie pałac został zajęty przez Urząd Bezpieczeństwa, dla którego w skrzydle rezydencji utworzono ośrodek wypoczynkowy dla funkcjonariuszy oraz prowadzono gospodarstwo rolne. Obecnie pozostała część skrzydła stoi nieużywana, a w oficynie mieszkają pracownicy PGR. Obiekt jest własnością prywatną. Mało kto w Polsce, ba! Mało kto na Dolnym Śląsku czy nawet w Szczodrem wie, jaki skarb utraciliśmy. Wstyd mi, choć sama nie umiem powiedzieć za kogo.