Gdy dotarliśmy tu po dość długiej drodze w Bieszczady, poczuliśmy, że jesteśmy u kresu podróży. Ciszę zakłócało tylko granie owadów w trawie, a o tym, że jest środek wakacji, przypominał jedynie żar lejący się z nieba. Nic dziwnego, że pobliskie schronisko nazywa się Koniec Świata... O tętniącym tu niegdyś życiu przypomina tylko zapomniany cmentarz ukryty w zaroślach i samotna stacja kolejowa wyglądająca jak z innej bajki...
Aby dojechać do Starego Łupkowa, trzeba kierować się z Komańczy na południe, a następnie odbić na (Nowy) Łupków. Nie jest to żadna metropolia, choć na bieszczadzkie warunki i tak jest nieźle. Znajdziemy tu sezonowy przystanek kolejowy, szkołę, kilka domów i zakład karny. Za autem biegną dzieciaki zainteresowane samochodem na obcych blachach zapuszczającym się na ten koniec świata. Do Starego Łupkowa dojeżdżamy szutrową drogą - noga z gazu i powoli toczymy się przed siebie.
Gdybym nie zobaczyła na własne oczy, to nigdy bym nie powiedziała, że ta droga biegnie do stacji kolejowej. I to jakiej! W połowie 1872 roku powstała trasa kolejowa, która połączyła ówczesną Galicję z Węgrami, a docelowo Budapeszt ze Lwowem. Pod Przełęczą Łupkowską wydrążono tunel o długości 416 m. Podczas drugiej wojny światowej wysadzano go w powietrze, aby powstrzymać wojsko niemieckie, a potem Armię Czerwoną. Stacja w Łupkowie jest najdalej wysuniętą stacją na południe Polski. Za tunelem kolejny przystanek leży już na Słowacji. Czynny jest tu ruch towarowy oraz sezonowo osobowy. Tłumy jednak do Łupkowa nie przyjeżdżają, w 2017 roku stacja obsługiwała od 0 do 9 pasażerów na dobę.
Dziś oprócz stacji kolejowej znajdziemy tu tylko kilka starych domostw i schronisko turystyczne. Wiadomo, że te ziemie były zamieszkałe już w XVI wieku. Budowa linii kolejowej w XIX wieku doprowadziła do znacznego rozwoju Łupkowa - powstała tu osada kolejowa, a w międzywojniu wieś zaczęła się rozwijać jako letnisko i zimowisko. W 1946 tereny te były obszarem walk z UPA. Do czasów współczesnych nie zachowały się niemal żadne ślady po istniejącej tu przed wojną wsi. O dawnych mieszkańcach Łupkowa przypomina tylko zaniedbany cmentarz ukryty w zaroślach...
Aby trafić na cmentarz musimy udać się niebieskim szlakiem w stronę schroniska Koniec Świata i odbić w zagajnik. Latem jest tu tyle zieleni, że ciężko przebić się przez krzaki i wysokie trawy. Na cmentarzu zachowało się kilkanaście nagrobków kamiennych oraz żelaznych krzyży. W tym miejscu przed wojną stała również cerkiew z połowy XIX wieku. Podobno ostała się jej kamienna podmurówka, ale w środku lata nie sposób jej dojrzeć. Możemy podziwiać tylko groby - krzyże, rzeźby, nieliczne tabliczki, krucyfiksy... Ogromne wrażenie robi na mnie rzeźba Chrystusa wrośnięta w drzewo. Przed laty ktoś zapewne podniósł figurę i umieścił na drzewie. Dziś trwale spoiła się ona z rośliną. Natura odbiera, co kiedyś jej zabrano.
Cisza. To jedno słowo oddaje doskonale to, co można poczuć w Starym Łupkowie. Mamy do czynienia z jednym z tych miejsc, które trzeba poczuć, w których trzeba zamknąć oczy i wyobrazić sobie to, czego dziś już tu nie ma. Nie znajdziecie tu zbyt wiele do oglądania, ale jeśli uruchomicie wyobraźnię, to będziecie zauroczeni. W Starym Łupkowie jesteście w Bieszczadach znacznie bardziej niż nad Soliną albo w centrum Cisnej. Chłońcie to, bo z takich Bieszczad za parę lat już może nic nie zostać. Tu kończy się świat.
Gdybym nie zobaczyła na własne oczy, to nigdy bym nie powiedziała, że ta droga biegnie do stacji kolejowej. I to jakiej! W połowie 1872 roku powstała trasa kolejowa, która połączyła ówczesną Galicję z Węgrami, a docelowo Budapeszt ze Lwowem. Pod Przełęczą Łupkowską wydrążono tunel o długości 416 m. Podczas drugiej wojny światowej wysadzano go w powietrze, aby powstrzymać wojsko niemieckie, a potem Armię Czerwoną. Stacja w Łupkowie jest najdalej wysuniętą stacją na południe Polski. Za tunelem kolejny przystanek leży już na Słowacji. Czynny jest tu ruch towarowy oraz sezonowo osobowy. Tłumy jednak do Łupkowa nie przyjeżdżają, w 2017 roku stacja obsługiwała od 0 do 9 pasażerów na dobę.
Stacja kolejowa Łupków (Patrycja Wites-Gocel, drogajestcelem.com) | Tunel kolejowy (PLKristof [CC BY-SA (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)])
Dziś oprócz stacji kolejowej znajdziemy tu tylko kilka starych domostw i schronisko turystyczne. Wiadomo, że te ziemie były zamieszkałe już w XVI wieku. Budowa linii kolejowej w XIX wieku doprowadziła do znacznego rozwoju Łupkowa - powstała tu osada kolejowa, a w międzywojniu wieś zaczęła się rozwijać jako letnisko i zimowisko. W 1946 tereny te były obszarem walk z UPA. Do czasów współczesnych nie zachowały się niemal żadne ślady po istniejącej tu przed wojną wsi. O dawnych mieszkańcach Łupkowa przypomina tylko zaniedbany cmentarz ukryty w zaroślach...
Aby trafić na cmentarz musimy udać się niebieskim szlakiem w stronę schroniska Koniec Świata i odbić w zagajnik. Latem jest tu tyle zieleni, że ciężko przebić się przez krzaki i wysokie trawy. Na cmentarzu zachowało się kilkanaście nagrobków kamiennych oraz żelaznych krzyży. W tym miejscu przed wojną stała również cerkiew z połowy XIX wieku. Podobno ostała się jej kamienna podmurówka, ale w środku lata nie sposób jej dojrzeć. Możemy podziwiać tylko groby - krzyże, rzeźby, nieliczne tabliczki, krucyfiksy... Ogromne wrażenie robi na mnie rzeźba Chrystusa wrośnięta w drzewo. Przed laty ktoś zapewne podniósł figurę i umieścił na drzewie. Dziś trwale spoiła się ona z rośliną. Natura odbiera, co kiedyś jej zabrano.
Cisza. To jedno słowo oddaje doskonale to, co można poczuć w Starym Łupkowie. Mamy do czynienia z jednym z tych miejsc, które trzeba poczuć, w których trzeba zamknąć oczy i wyobrazić sobie to, czego dziś już tu nie ma. Nie znajdziecie tu zbyt wiele do oglądania, ale jeśli uruchomicie wyobraźnię, to będziecie zauroczeni. W Starym Łupkowie jesteście w Bieszczadach znacznie bardziej niż nad Soliną albo w centrum Cisnej. Chłońcie to, bo z takich Bieszczad za parę lat już może nic nie zostać. Tu kończy się świat.