niedziela, 10 lipca 2022

Pałac w Sławięcicach. Jak rozpętałem drugą wojnę światową

Po pałacu w Sławięcicach nie zachowało się wiele. Choć jeszcze w latach 50. XX wieku budynek był użytkowany, to liczne grabieże doprowadziły go do ruiny i wyburzenia. Zapraszam Was na wędrówkę po dawnym kompleksie pałacowym w Sławięcicach, w skład którego wchodzi zabytkowy park, zrujnowane mauzoleum i belweder, z którym związana jest pewna miłosna legenda. Dowiecie się także, co wspólnego miał pałac z wybuchem II wojny światowej oraz pokażę Wam "zabytkową"... piaskownicę.

Sławięcice są obecnie częścią Kędzierzyna-Koźla, lecz przez większość swojej historii - od średniowiecza aż do 1975 roku - funkcjonowały jako odrębny organizm. Na krótko uzyskały prawa miejskie w XIII wieku, jednak szybko je utraciły, aby nie zagrażać pozycji pobliskiego biskupiego miasta Ujazd. W 1289 roku piastowski książę Kazimierz bytomski złożył hołd lenny królowi czeskiemu Wacławowi II. Od tego czasu Sławięcice wchodziły w skład Korony Czeskiej. W 1526, po śmierci króla czeskiego Ludwika II Jagiellończyka Sławięcice znalazły się pod panowaniem Habsburgów. Niecałe pół wieku później cesarz Ferdynand I oddał w zastaw sławięcickie ziemie Johannowi von Oppersdorffowi.

Znaczący rozwój Sławięcic przypadł na XVIII wiek - powstały tu nowoczesne kuźnie i walcownie. Odpowiedzialny za to był generał i minister pruski Heinrich Jakob Reichsgraf von Flemming, który nabył posiadłość w 1702 roku. Dwanaście lat później kolejnymi właścicielami zostali grafowie von Hoym, którzy w latach 1716-1720 wznieśli pałac z ogrodem wzorowany na Wersalu. 1782 rok przyniósł kolejne zmiany - Sławięcice przeszły w posiadanie księcia Fryderyka Hohenlohe. Wybudował on w Sławięcicach pałac z parkiem w stylu angielskim. Rezydencja spłonęła, lecz odbudował go w 1827 rok  książę Hohenlohe-Öhringen - Friedrich August.

Pałac wzniesiony był na rzucie trzech prostokątów połączonych ze sobą galeriami. Część środkowa była trzykondygnacyjna, wraz z wejściem i tarasem wspartym na kolumnach. Podobno w pałacu znajdowało się aż 45 pokoi, w tym przepiękna sala balowa. W Sławięcicach gościli car Rosji Mikołaj II i cesarz Niemiec Wilhelm II. Niestety końcówka II wojny światowej i czasy powojenne nie były dla pałacu łaskawe. Obiekt spłonął w 1945 i 1948 roku, ale jeszcze do lat 50. w jego wnętrzach urządzano kolonie dla młodzieży. Niestety pałac był regularnie plądrowany i ostatecznie w latach 70. go rozebrano. To, co dziś możemy oglądać w sławięcickim parku, to zaledwie portyk przylegający niegdyś do bocznej elewacji pałacu. Możemy sobie tylko wyobrazić, jak prezentowało się to miejsce w latach świetności. 

Sławięcice na początku XX wieku

Mało znaną historią związaną z pałacem w Sławięcicach jest jego związek z wybuchem II wojny światowej. W 1939 roku Adolf Hitler, aby uzasadnić atak na Polskę, wpadł na pomysł przedstawienia jej w roli agresora. Na granicy polsko-niemieckiej miały się odbyć akty dywersyjne, które mogły usprawiedliwić atak zbrojny. Najważniejszą z prowokacji zaplanowano w Gliwicach - planowano upozorować zajęcie gliwickiej radiostacji (znajdującej się wówczas w Rzeszy) przez Polaków. Akcja okazała się jednak nieudana - komunikat o rzekomym ataku nie zyskał odpowiedniego zasięgu. Ale co z tym wszystkim mają wspólnego Sławięcice? To właśnie w sławięcickim pałacu od 21 sierpnia 1939 r. stacjonowało i obradowało komando planujące akcje dywersyjne. Oficerowie zamieszkali w komnatach księcia Maxa, a szeregowi żołnierze w gospodzie.

Radiostacja w Gliwicach

Pozostałości pałacu otacza rozległy zabytkowy park. Jest on jednym z czterech największych na Opolszczyźnie. Utrzymany był w stylu angielskim z bogatym drzewostanem, krzewami i łąkami. Nad jego stanem czuwał książęcy ogrodnik. Już przy samym portyku napotykamy ciekawą pozostałość po dawnej parkowej zabudowie - otóż na placu zabaw piaskownicę umieszczono w czymś, co prawdopodobnie przed laty było misą przypałacowej fontanny. 



Jedną z nielicznych zachowanych budowli w parku jest belweder. Aby do niego dotrzeć należy przejść przez most na Kłodnicy, minąć "gustowne" bloki powstałe tu zapewne na potrzeby PGR-u i przejść przez dawną bramę. Jeszcze tylko kawałek przez pole... i oto on, pawilon ogrodowy zbudowany w latach 1716-20 przez Adolfa Magnusa von Hoyma. Belweder utrzymany jest w stylu późnobarokowym i został wzniesiony na planie kwadratu z czterema cylindrycznymi wieżami. Posiadał przepiękne klasycystyczne wnętrza, które dziś, niestety, zamknięte są na głucho, a budynek jest wyraźnie zdewastowany. Z pawilonem związana jest legenda - miał on powstać specjalnie dla hrabiny von Cosel - żony von Hoyma - która rzekomo była faworytą króla Polski Augusta II Mocnego. Historia nie znalazła jednak potwierdzenia w źródłach.




W zaroślach w pobliżu belwederu znajduje się jeszcze jeden budynek. Latem z pewnością trudno go dostrzec, bo nawet wczesną wiosną dojście do niego wymagało przejścia przez zieleń. Mowa o mauzoleum, w którym pochowany został protoplasta sławięcickich książąt - Hohenlohe i jego syn. Obok grobowca stała figura anioła z harfą, która dziś znajduje się na terenie plebanii. Mauzoleum znajduje się w opłakanym stanie i jest otoczone siatką. 


Ostatnim budynkiem będącym dawniej częścią kompleksu pałacowego, jaki odwiedziliśmy, jest dworska elektrownia. Wraz z postępującym uprzemysłowieniem i pojawiającą się potrzebą uzyskania energii elektrycznej, zaistniała potrzeba wybudowania jednostki wytwarzającej prąd w Sławięcicach. Budynek powstał już w połowie XIX wieku, ale jako elektrownia funkcjonował od 1911 r. Dzisiaj już nie pełni swoich funkcji, a w zabytkowym obiekcie mieści się hotel.

Sławięcice, podobnie jak sam Kędzierzyn-Koźle, nie są topową turystyczną destynacją, lecz mimo tego postanowiliśmy spędzić tu tegoroczną Wielkanoc. Odkrywanie ciekawej historii jest wciągającym zajęciem, nawet jeśli nie zachowało się wiele namacalnych jej dowodów. Pałac w czasach swej świetności musiał prezentować się wspaniale  i możemy jedynie żałować, że spotkał go taki los. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz