Dziećmorowice koło Wałbrzycha raczej nie zapiszą się na turystycznej mapie Dolnego Śląska. Trafią tam raczej tylko tropiciele historii i miłośnicy starych cmentarzy. Ewentualnie jakaś ekipa filmowa, bo nekropolia na wzgórzu może posłużyć za scenerię horroru...
Dziećmorowice są wsią o bardzo długiej historii sięgającej aż średniowiecza. Od zawsze w jakiś sposób związane były z górnictwem, a także z rolnictwem. Współczesna zabudowa wsi nie daje za bardzo wyrazu jej długiej historii. Po tę musimy udać się na wzgórze koło kościoła, na cmentarz, który przypomina o dawnych mieszkańcach tych ziem.
Pierwszy w oczy rzuca się Kościół św. Jana wzniesiony w latach 1827 - 1829 prawdopodobnie w miejscu XIV-wiecznej świątyni. We wnętrzu zachowały się ołtarze z XVIII-XIX wieku, których jednak nie zobaczyliśmy na własne oczy, ponieważ właśnie trwała msza. Moją uwagę przykuły natomiast epitafia wmurowane w ściany zewnętrzne kościoła. Podobno jest to jeden z najcenniejszych zbiorów tego typu na Dolnym Śląsku.
Tuż obok kościoła znajduje się spory, jak na tak niedużą miejscowość, cmentarz. W krajobrazie dominują groby współczesne, ale przy murze oraz w centralnej części zobaczyć możemy również niemieckie płyty nagrobne z przełomu XIX i XX wieku. Dawnym mieszkańcom wsi poświęcono również skromny pomnik. Bardzo mnie to cieszy, że w takim miejscu dba się o pamięć historyczną.
Najbardziej wzrok przykuwa jednak ruina okazałego grobowca, w którym niegdyś spoczywały szczątki członków rodziny Wagner. Niestety pomnik znajduje się w tragicznym stanie, jest całkowicie zdewastowany i prawdopodobnie przed laty ktoś go rozszabrował. Trzeba uważać na każdy krok, żeby nie wpaść do krypty...
Cmentarz w Dziećmorowicach może wzbudzać skrajne emocje. Cieszy zagospodarowanie części niemieckich nagrobków i umieszczenie ich w lapidarium, ale z drugiej strony grobowiec rodziny Wagner budzi grozę... Wielki pomnik na szczycie wzgórza dominuje nad krajobrazem i zdaje się być metaforą tego, jak na Dolnym Śląsku potraktowano większość niemieckich cmentarzy.