Na dobry koniec roku odwiedziłam niezwykle lubiane przeze mnie rejony - Jurę Krakowsko-Częstochowską. Tym razem zdecydowanie bardziej częstochowską, bowiem skierowałam się do jednego z najpiękniejszych zamków na Szlaku Orlich Gniazd - do Olsztyna.
Wszystkie "Orle Gniazda" łączy charakterystyczne położenie na wysokich skałach sięgających nawet do 30 metrów. Nie inaczej jest w Olsztynie - ruiny zamku z charakterystyczną wieżą górują nad niewielkim miasteczkiem. Okolica jest niezwykle malownicza, dlatego warto spędzić tu dłuższą chwilę. Ze skał rozciąga się przepiękny widok zarówno na nieodległe Góry Sokole, jak i Częstochowę.
Po obejściu zamku skierowałam się na tzw. "Mały Giewont", czyli górę Biakło, która dzięki charakterystycznemu krzyżowi niemal do złudzenia przypomina tatrzańskiego "śpiącego rycerza". Jest to niewysoka góra (zaledwie 340 m n.p.m.), ale jej skalista budowa sprawia, że przyciąga zarówno piechurów, jak i wspinaczy. Tuż obok znajduje się jeszcze jedno, 11 metrów wyższe, wzniesienie o nazwie Lipówki.
Trzecim miejscem, w jakie dotarłam tego dnia, był zamek Ostrężnik. Jest to prawdopodobnie najmniej poznana z jurajskich warowni, gdyż nie zachowały się niemal żadne źródła historyczne na jej temat. Wiadomo jedynie, że w wiekach XVIII i XIX część zrujnowanego obiektu po prostu rozebrano. Choć z zamku nie zostało zbyt wiele, warto odnaleźć w lesie imponującą skałę, na której go zbudowano i wyobrazić sobie, jak niezwykła musiała być to budowla.
Była to szybka, spontaniczna i bardzo udana wycieczka, podczas której odwiedziłam ostatnie z "Orlich Gniazd". Oznaczać to może tylko tyle, że wkrótce stworzę przegląd wszystkich zamków. Mam nadzieję, że taki przewodnik będzie przydatną rzeczą podczas planowania wiosennych wycieczek na zamki :-)