sobota, 27 stycznia 2024

Zamek w Oleśnicy. Książęta i harcerze

Książęcy zamek w Oleśnicy jest jednym z najlepiej zachowanych takich zabytków na Dolnym Śląsku, lecz mimo tego pozostaje jednym z mniej znanych. Powstał jako zamek piastowski w miejscu średniowiecznego grodu i na przestrzeni wieków przeszedł niezliczone modernizacje. O jego licznych transformacjach możecie dowiedzieć się podczas zwiedzania...

Zamek książąt oleśnickich wzniesiono w XIV wieku w miejscu grodu, a inicjatorem budowy był książę Konrad I. Powstała wieża, murowane zabudowania mieszkalne, reprezentacyjne i gospodarcze. Książęta oleśniccy władali zamkiem do 1492 roku. Kolejnymi właścicielami byli Podiebradowie, którzy w XVI wieku dokonali kilku przebudów, nadających budowli styl renesansowy. 


Od roku 1647 majątek znalazł się w posiadaniu książęcej rodziny Wirttenbergów, a następnie książąt Brunszwickich. Ci pierwsi przebudowali zamek na rezydencję pałacową, a wnętrzom nadali styl barokowy. Powstał ogród francuski, później angielski oraz oranżeria. Z kolei Fryderyk August z Brunszwików zaniechał inwestycji w zamek, nie widząc dalszej możliwości jego rozbudowy. Zamiast tego skupił się na pałacu w Szczodrem, którego właścicielem został w 1802 r. Zamek oleśnicki utracił rangę książęcego.

Jego ranga ponownie wzrosła, gdy w 1884 roku zamek stał się tronowym lennem monarchii pruskiej, a od 1926 roku - prywatną własnością Hohenzollernów. W latach 1891-1906 dostosowano go do współczesnych potrzeb w zakresie kanalizacji, oświetlenia i ogrzewania. Podwyższono także salę myśliwską, a ściany ozdobiły boazerie; powstały łazienki i toalety. 


Szczęśliwie zamek nie został uszkodzony podczas działań wojennych. W latach 1945-46 wykorzystywany był przez oddział radzieckiego Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, który zajmował się wywozem byłych alianckich jeńców wojennych, m. in. Francuzów i Włochów. Następnie, do 1947 roku mieścił się tu punkt repatriacji Niemców. W okresie 1950-53 w zamku mieściła się szkoła oraz kilka instytucji, które nie dbały o stan budynku, dlatego w latach 60. i 70. wykonano szereg prac konserwatorskich. Od lat obiekt jest także związany z harcerstwem. Obecnie znajduje się w rękach Centrum Kształcenia i Wychowania Ochotniczych Hufców Pracy w Oleśnicy.


Zamek w Oleśnicy jest dostępny do zwiedzania, a jakiś czas temu posiadał w swojej ofercie nawet noclegi w zamkowych komnatach. Jedno z reprezentacyjnych pomieszczeń wykorzystywane jest również jako sala ślubów. Mimo niewątpliwej wartości zabytku, jest on stosunkowo mało znany na dolnośląskiej mapie zamków i pałaców.


czwartek, 25 stycznia 2024

Zimowa Błatnia w odcieniach bieli i błękitu

Lubię zimę monochromatyczną, ale jeszcze bardziej lubię ją w odcieniach bieli i błękitu. Na Błatniej w Beskidzie Śląskim byłam już wiele razy, ale zimą zdobyłam ją pierwszy raz. Jej śnieżna odsłona zachwyciła mnie malowniczością.

Lubię wracać na Błatnią. Prowadzi na nią tak wiele szlaków i ścieżek spacerowych, że nie sposób się nimi znudzić. Na zimową wędrówkę wybrałam znany mi już szlak żółty z Jaworza że względu na jego łatwość. Wzięłam dla Młodej sanki i obiecałam ją wciągnąć na górę, więc była to opcja idealna. 


Można powiedzieć, że zdobyłyśmy Błatnią wyciągową techniką saneczkarstwa linowego, bowiem do zwykłych plastikowych sanek przymocowałam linę, zawiązałam dwie podwójne ósemki, do tego uprząż wspinaczkowa i dwa HMS-y... Podobno jeśli coś jest głupie i działa, to nie jest głupie. Trochę na sankach, pod koniec na nogach, dotarłyśmy na szczyt Błatniej.

Z wierzchołka rozpościera się widok na cztery strony świata. W dole dostrzec można między innymi zaporę w Wapienicy, po drugiej stronie malowniczo rozpościera się pasmo Skrzycznego z Malinowską Skałą. Zwykle pełna ludzi polana tym razem była pusta; nas też zimny wiatr szybko wygonił do schroniska, w którym odpoczęłyśmy i zjadłyśmy obiad.


Krótki zimowy dzień powoli chylił się ku zachodowi. Powoli czerwieniejące niebo było znakiem, że trzeba wracać do samochodu. Zeszłyśmy tą samą drogą i nawet poszło nam dość sprawnie. A ja już wiem, że najzwyklejsze sanki są jednym z najlepszych sprzętów sportowych - reszta to dodatek ;-)


niedziela, 14 stycznia 2024

Jańska Góra - pierwsza wieża Bismarcka

W latach 1869-1934 na świecie, głównie na terenie obecnych Niemiec, Czech i Polski, powstało 240 wież Bismarcka sławiących niemiecką dumę narodową. Czy wiecie, że pierwszą z nich wzniesiono na Dolnym Śląsku niedaleko Wrocławia?


Na wieżę Bismarcka na Jańskiej Górze nie prowadzi żaden szlak turystyczny; nie jest to też raczej zbyt popularne miejsce. W czasie II wojny światowej w 1945 w jej dolną część trafiły dwa pociski małokalibrowe, które znacznie ją uszkodziły. Dawny taras widokowy zarosły drzewa i dziś jest to już tylko zapomniana ruina, jakich na Dolnym Śląsku niemało.


Aby na nią dotrzeć, należy wyruszyć z Piotrówka, w którym znajduje się ruina pałacu, polną drogą na szczyt Jańskiej Góry. Autem terenowym bez problemu dojedzie się na sam szczyt; "terenową" Kią Ceed z moim szalonym mężem za kierownicą - prawie na wierzchołek, ale najrozsądniej będzie pójść pieszo, rozkoszując się wspaniałymi widokami na pobliską Ślężę. 



Wieża powstała z inicjatywy właściciela majątku w Sokolnikach - Friedricha Schrötera; jej oficjalne otwarcie nastąpiło 18 października 1869. Budowla ma 23 metry wysokości; jeszcze na początku XX wieku otaczał ją drewniany pawilon, chroniący od złej pogody. W czasach świetności w wieży prowadzono działalność gastronomiczną i rozrywkową. Taras widokowy był udostępniany zwiedzającym.


Obecny stan wieży nie napawa optymizmem. Ruina nie jest zbyt bezpiecznym miejscem do przebywania (choć, nie będę ukrywać, na własne ryzyko, można nadal wejść na samą górę). Nic nie zapowiada, aby coś miało się tu zmienić i wygląda na to, że niewątpliwa ciekawostka historyczna, jaką jest pierwsza wieża sławiąca Żelaznego Kanclerza, zakończy swój żywot jako ruina. 



sobota, 13 stycznia 2024

Ruina z widokiem na Ślężę. Pałac w Piotrówku

Latem ubiegłego roku wymyśliłam sobie kilkudniową wycieczkę po pałacach rozsianych wokół Ślęży. Wśród malowniczych pól wyrastają poniemieckie wioski, folwarki i rezydencje. Dziś marne wydmuszki dawnej świetności dobite po 1945 roku przez PGR. Dawne wiejskie posiadłości bogatych arystokratycznych rodów, których nazwisk nikt już tu nie pamięta. W ten sposób trafiliśmy do pałacu w Piotrówku.

Pałac w Piotrówku (powiat wrocławski) wzniesiono w 1860 lub 1866 roku w stylu klasycystycznym z gankami od wschodu i zachodu zdobionymi kolumnadą. W 1896 r. dobudowano północne skrzydło na planie kwadratu oraz kolistą wieżę w narożniku. W pałacu znajdowało się 20 pomieszczeń, a największym z nich była rokokowa sala balowa z końca XIX wieku. Była to typowa rezydencja wiejska otoczona łąkami, sadami i jeziorami zasilanymi przez wody potoku Piotrówek leżącego na granicy Ślężańskiego Parku Krajobrazowego. Z pałacu roztaczał się wspaniały widok na górę Ślężę, u stóp której położony jest Piotrówek.


W latach 1892-1945 pałac znajdował się w rękach jednej z gałęzi dolnośląskiego rodu arystokratycznego von Richthofen. Po śladach kul na elewacji można wywnioskować, że w 1945 roku ukrywali się tu Niemcy. Po II wojnie światowej został znacjonalizowany i włączony do Polskiego Gospodarstwa Rolnego. Od 1991 roku jest własnością prywatną. Rezydencja w Piotrówku od dziesięcioleci obraca się w ruinę. W 2007 roku obiekt miał zostać kupiony przez inwestora z Hiszpanii, który planował utworzenie centrum rekreacyjnego i budowę pól golfowych, jednak plany nie zostały nigdy zrealizowane. 

Mimo atrakcyjnego położenia żaden z dotychczasowych właścicieli nie podjął się jego renowacji. Stan obiektu uniemożliwia bezpieczne wejście do środka i nawet samo podejście pod jego mury, aby zrobić zdjęcia, przypłaciłam poparzeniami od pokrzyw. Choć kocham dolnośląskie pałace, to coraz częściej napawają mnie one smutkiem. Ile takich zabytków jeszcze obróci się w ruinę?