piątek, 27 czerwca 2025

Pałac w Kazimierzu – cystersi, arystokraci i PGR

Pałac w Kazimierzu – rezydencja, której neogotyckie mury dawniej gościły arystokratyczne bale, a później… tony nawozów sztucznych. Wystarczy zjechać z głównej drogi między Głogówkiem a Prudnikiem, by pośród pól i zdziczałego parku natknąć się na trzy­kondygnacyjny pałac, którego losy są bardziej burzliwe niż nurt pobliskiej Osobłogi. To tutaj, w Kazimierzu (woj. opolskie), na przestrzeni wieków spotykają się cystersi, pruscy arystokraci i pegeerowskie magazyny, tworząc historię, która nie pozwala przejść obojętnie. Zobacz, co zostało z rezydencji, która miała być wizytówką wpływowego rodu von Prittwitz und Gaffron.

Kazimierz po raz pierwszy trafił do źródeł w 1198 r., choć jego dzieje zaczynają się jeszcze wcześniej – około 1175 r. książę Bolesław Wysoki darował te ziemie cystersom z Pforty. W 1226 r. książę opolski przekazał kościół i okoliczne grunty zakonnikom z Lubiąża, czyniąc z Kazimierza centrum ogromnego kompleksu dóbr klasztornych. Prosperity przerwał najazd husytów w 1428 r.; osada zdegradowała się do roli zwykłej wsi i pozostała własnością cystersów aż do sekularyzacji w 1810 r.

Nowy rozdział otworzył Fryderyk Wilhelm Bernard von Prittwitz und Gaffron – królewski radca finansowy, który w 1813 r. wykupił dawną siedzibę cystersów. Na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku polecił wznieść pałac w modnym barokowo‑klasycystycznym stylu, z elewacją skierowaną na południowy zachód. Po jego śmierci (1842/1843) majątek przejął jego siostrzeniec Aleksander, powiększając posiadłość o okoliczne folwarki i sąsiedni pałac w Klisinie.

Przebudowa z 1894 r. dodała rezydencji neogotyckiego sznytu: ostrołukowe okna, sterczyny i fryz arkadowy ozdobiły jedenastoosiową fasadę z centralnym ryzalitem. Wnętrza mieściły reprezentacyjne salony, a otaczający pałac park krajobrazowy ze stawem tworzył romantyczny dodatek do arystokratycznego życia. Mimo zniszczenia pobliskiego dębowego lasu po 1930 r., kompleks wciąż zachwycał harmonią architektury i przyrody.

Sielankę przerwał kolejny zwrot akcji. W 1929 r. Joachim Bernard von Prittwitz sprzedał Kazimierz Górnośląskiej Spółdzielni Wiejskiej i wyjechał do Namibii w Afryce. Gmina urządziła w pałacu biura, przedszkole i mieszkania dla dawnych pracowników Prittwitza, a po II wojnie światowej PGR zamienił salony w magazyny pasz, węgla i nawozów. Przekazany prywatnemu właścicielowi w 1990 r. obiekt dalej niszczał; dopiero odzyskany przez gminę Głogówek w 2005 r. doczekał się nowego dachu – pierwszego, ale póki co jedynego, kroku do renowacji.

Otaczający pałac park oraz pozostałości oficyny i budynków gospodarczych świadczą o dawnej potędze tego miejsca. Niestety po wyjeździe ostatniego Prittwitz do Afryki rozpoczął się rabunkowy karczunek przypałacowego parku. Dziś zachował się on już tylko w szczątkowej formie, w większości zajęty przez współczesną zabudowę. Na obrzeżach dawnego majątku niszczeje rodzinne mauzoleum dawnych właścicieli Kazimierza. Nad głównym wejściem zdewastowanej kaplicy zachował się herb rodowy przedstawiający szachownicę oraz czarnoskórą kobietę bez rąk i nóg.


Dziś pałac i park, chronione od lat 80. wpisem do rejestru zabytków, wciąż czekają na kogoś, kto zdecyduje się na zakup ruiny i tchnie w nią życie. To urokliwe miejsce zasługuje na coś więcej, tylko czy doczeka się zmiany losu?













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz