piątek, 13 listopada 2020

Ojcowski Park Narodowy - małe jest piękne

Są takie miejsca, które zachwycają przez cały rok, ale w barwach jesieni ich uroda jest wręcz oszałamiająca. Jednym z nich jest Ojcowski Park Narodowy - choć najmniejszy w Polsce, to pełen atrakcji. Wybraliśmy się do niego na wycieczkę na początku listopada, aby złapać ostatnie ciepłe dni tej jesieni i był to strzał w  dziesiątkę. Zobaczcie sami!

Często się u mnie sprawdza powiedzenie, że zabieram się do czegoś "jak pies do jeża". Choć do Ojcowa przez dużą część życia miałam raptem godzinę drogi, to nigdy dotąd nie zwiedziłam dogłębnie tego rejonu. Pieskową Skałę pamiętam jeszcze z wycieczek z rodzicami, do zamku w Ojcowie wybrałam się, gdy podążałam Szlakiem Orlich Gniazd, następnie pod koniec sierpnia postanowiliśmy zobaczyć Bramę Krakowską, ale tłumy na parkingu nas odstraszyły... i w końcu udało się w piękny, słoneczny weekend listopada. Mieliśmy na uwadze, że wiele osób może mieć ten sam plan na spędzenie niedzieli, więc zebraliśmy się tak, by na parkingu być w miarę wcześnie. O 9:30 bez problemu było jeszcze sporo miejsca dla samochodów. Nie pchaliśmy się pod zamek - auto zostawiliśmy w Czajowicach (informacje o parkingach znajdziecie na końcu wpisu). 

Chwila na ogarnięcie się, drugie śniadanie, założenie butów trekkingowych i można ruszać. Z parkingu w Czajowicach podążaliśmy niebieskim szlakiem w kierunku Bramy Krakowskiej. Zaraz na początku ścieżka znakowana kolorem czarnym odbija do Groty Łokietka, lecz niestety była ona nieczynna. Udało się nam do niej zajrzeć tylko przez kratę. Według legendy w jaskini ukrywał się Władysław Łokietek po ucieczce z Krakowa przed wojskami czeskiego króla Wacława II. Życie uratował mu pająk, który zasłonił otwór jaskini pajęczyną, wprowadzając w błąd pościg. Jest to największa ze znanych jaskiń na terenie Parku.

Wspomniany niebieski szlak biegnie przez las, który w barwach jesieni prezentuje się wyjątkowo atrakcyjnie. Następnie weszliśmy do Wąwozu Ciasne Skałki, którym schodzimy ostro w dół. Jak sama nazwa wskazuje, zobaczyć tu można liczne formacje skalne. Wiele z nich ma fantazyjne kształty, a zwieńczeniem jest słynna Brama Krakowska. Jest jedną z kilku bram skalnych w parku, a jej nazwa pochodzi od dawnego szlaku handlowego z Krakowa na Śląsk. 


Po przekroczeniu Bramy Krakowskiej znaleźliśmy się w Dolinie Prądnika. Idąc w kierunku południowym, po około kilometrze doszliśmy do rozwidlenia szlaków. Ścieżka znakowana kolorem zielonym biegnie ostro w górę i choć nie wygląda to zachęcająco... uwierzcie mi - warto! Najpierw trzeba co prawda pokonać około 100 m przewyższenia, ale widoki wynagradzają trudy wspinaczki.



Zielony szlak biegnie górą, nad Doliną Prądnika. Poruszamy się głównie malowniczym lasem (jesień!), po drodze znajdują się jednak tarasy widokowe, z których można podziwiać panoramę Parku. Największą atrakcją są oczywiście skały zbudowane z jurajskich wapieni. Jedną z, moim zdaniem, najciekawszych jest Rękawica.  Związana jest z nią legenda, według której podczas jednego z najazdów tatarskich ludność okoliczna szukała schronienia w pobliskiej Jaskini Ciemnej. Aby uchronić mieszkańców przed śmiercią, Bóg zasłonił wejście do jaskini własną ręką. To właśnie boska dłoń ma być zastygła w tej skale.


W tej okolicy znajduje się również Jaskinia Ciemna, niestety nieczynna podczas naszej wizyty w Parku. Udało mi się zrobić tylko zdjęcia z zewnątrz. W 2018 roku na jej terenie archeolodzy znaleźli kości dłoni neandertalskiego dziecka, które zostały datowane na około 115 tys. lat. To nie lada odkrycie - uznano je bowiem za najstarsze znane szczątki ludzkie na terenie dzisiejszej Polski. Jaskinia mierzy 230 metrów, składa się z jednej olbrzymiej komory (88 m długości, 23 m maksymalne szerokości i nieco ponad 10 m wysokości), która u końca zwęża się i przechodzi w tzw. tunel. Szkoda, że nie udało jej się nam zwiedzić.

Od tego momentu zaczyna się ostre zejście w dół i po kilkunastu minutach znaleźliśmy się z powrotem w Dolinie Prądnika. Kontynuowaliśmy wycieczkę zielonym szlakiem aż do zamku w Ojcowie, po drodze mijając kolejne ciekawe skały, między innymi Iglę Doetymy (nazwanej tak na część poetki Jadwigi Łuszczewskiej). Sam zamek niestety również był nieczynny, więc pozostało nam jedynie zawrócić w stronę parkingu. 


Tym razem obraliśmy szlak czarny, który początkowo wiedzie przez wieś Ojców - dawne uzdrowisko z charakterystyczną, zabytkową zabudową. Niestety całość szpecą liczne kramy ustawione tu dla turystów, których w sezonie (i w weekendy) nie brakuje. Następnie droga wspina się zboczami Chełmowej Góry i dołącza do znanego nam już szlaku niebieskiego. Stąd już tylko kilka kroków na parking i tym samym udało nam się zrobić bardzo ciekawą pętlę.


W Ojcowskim Parku Narodowym nie brakuje atrakcji i dziś zaprezentowałam Wam tylko kilka z nich. Tak naprawdę tę wycieczkę oparliśmy na walorach widokowych podkręconych przez złotą, polską jesień. Z powodu koronawirusa zamek oraz jaskinie były nieczynne, ale to tylko rozbudziło naszą ciekawość i chęć powrotu w te rejony w lepszych czasach. W okolicy warto też odwiedzić Kaplicę na Wodzie oraz zamek w Pieskowej Skale (tuż obok Maczugi Herkulesa). Ale to zostawiamy sobie na następny raz, bo wrócimy tu na pewno! (Edit: wróciliśmy i relację z kolejnego wypadu przeczytacie TUTAJ).



Ojcowski Park Narodowy - parkingi

Park niestety bywa dość oblegany, dlatego warto mądrze zaplanować wycieczkę, jeśli wybieracie się w weekend. Warto przyjechać jak najwcześniej rano. Można skorzystać z jednego z trzech parkingów: pod zamkiem w Ojcowie (najbardziej popularny i najdroższy), z dużego parkingu naprzeciwko Ojcowskiego Dworku lub z parkingu w Czajowicach, na którym my się zatrzymaliśmy. Udanej wycieczki!

Nasza trasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz