czwartek, 5 listopada 2020

Görlitz i Zgorzelec - najpiękniejsze miasto Niemiec podzielone granicą

Niemieckie Görlitz i polski Zgorzelec dzieli granica na Nysie Łużyckiej, a łączy wspólna historia. Zniszczenie mostu spajającego obie części miasta w 1945 roku było pierwszym krokiem do wieloletniego podziału, który wkrótce przypieczętowały postanowienia konferencji poczdamskiej. W 2004 roku odbudowano most staromiejski Zgorzelec-Görlitz, dając nową szansę na współpracę polsko-niemiecką. Latem tego roku postanowiliśmy odwiedzić Görlitz, aby przekonać się na własne oczy, jak wygląda miasto podzielone na pół granicą.


Görlitz miało naprawdę dużo szczęścia. To najbardziej wysunięte na wschód miasto Niemiec jako jedno z niewielu nie ucierpiało mocno podczas drugiej wojny światowej i może dziś pochwalić się niezaburzonym układem przestrzennym i zabytkami ze wszystkich epok historycznych. Czyni to Görlitz miejscem atrakcyjnym dla turystów, a bliskość Polski sprawia, że przyjeżdża tu wielu naszych rodaków. Dzisiejszy polski Zgorzelec przed wojną pełnił funkcję przedmieścia i niestety nie jest aż tak atrakcyjny, ale warto poświęcić mu choć chwilę uwagi. 

Zanim zaproszę Was na wędrówkę naszymi śladami, chciałabym przypomnieć Wam historię Forst Lausitz/Forst Berge - innego miasta nad Nysą Łużycką przedzielonego w 1945 roku granicą. Dla mnie to jeden z najbardziej wymownych przykładów destrukcyjnej siły, jaką jest wojna. Lewobrzeżna część Forst została zniszczona w 80% (!), natomiast lepiej zachowaną prawobrzeżną (po wojnie polską) rozebrano, aby pozyskać materiał na odbudowę zniszczonych polskich miast. Niemcy "swoją" część odbudowali, Polacy rozebrali i o przedwojennym mieście dziś przypomina tylko wysadzony most na rzece. Więcej na temat Forst przeczytacie tutaj - sami zobaczycie, jak wiele szczęścia miało Görlitz.

Nasz spacer zaczęliśmy w Zgorzelcu na ulicy Wrocławskiej, gdzie zaparkowaliśmy auto. Z tego miejsca podziwiać można wspaniałą panoramę Görlitz. Z przykrością stwierdzam w tym miejscu, że Zgorzelec w porównaniu ze swoim niemieckim bratem wygląda trochę jak ubogi krewny... Natomiast warto wspomnieć choćby o Przedmieściu Nyskim - najstarszej części miejscowości - na które składa się ponad 50 zabytkowych kamienic i domów z XVI - XX w.

Następnie przeszliśmy przez most staromiejski... i już jesteśmy w Niemczech. Tak po prostu. I love Schengen <3

W pierwszej kolejności skierowaliśmy się do kościoła farny św. Piotra i Pawła, który jest największym kościołem halowym w Saksonii. W jego wyposażeniu znajduje się cenny prospekt organowy z 1703 roku; naszą uwagę przykuły także bogato zdobiona barokowa  ambona, chrzcielnica, liczne epitafia oraz oczywiście sam ołtarz. Kościół wieńczą dwie wieże wysokie na 84 metry.


Drugim ważnym zabytkiem na naszej drodze była Wieża Mikołaja - jedna z pierwotnych czterech wież obronnych wchodząca w skład dawnych fortyfikacji miejskich. Pierwsza wzmianka na jej temat pochodzi z 1348 roku. Kilkukrotnie była niszczona i remontowana. Obok niej znajdowało się wejście do miasta - Brama Mikołajska, jednak podzieliła ona los pozostałych wrót miejskich i została rozebrana w pierwszej połowie XIX wieku. Obecnie wieża pełni funkcje kulturalne.

Jeśli śledzicie mojego bloga, to wiecie, że lubię dawne cmentarze. Będąc w Görlitz nie mogłam sobie odmówić odwiedzenia największej nekropolii w mieście, której patronem jest Święty Mikołaj. Jej historia sięga początków miasta, a pochówki odbywały się tu do 1847 roku. Na cmentarzu zachowały się nagrobki z okresu renesansu i baroku upamiętniające prominentne rody związane z Görlitz . Pochowano tu również znanego niemieckiego filozofa - Jakoba Böhme'a. To miejsce swoją atmosferą zachwyci nie tylko miłośników sztuki cmentarnej...


Z cmentarza udaliśmy się na Dolny Rynek, a następnie ulicą Brüderstraße na... Górny Rynek. Ciekawostką tego miasta jest obecność aż dwóch takich placów. Na Dolnym Rynku zachowały się głównie renesansowe i barokowe kamienice, a także szereg zabytkowych budynków: Stary Ratusz, Nowy Ratusz, budynek apteki i wagi miejskiej. Plac zdobi także fontanna Neptuna. Górny Rynek jest zdecydowanie mniej atrakcyjny, ale za to znajduje się przy nim wiele sklepików i restauracji (a nawet lodziarnia, w której można dogadać się po polsku, co tylko pokazuje, jak dwa graniczne miasta są ze sobą blisko).


Z tego miejsca jest już rzut beretem do dwóch kolejnych wież obronnych (niestety odwiedziliśmy tylko 3 z 4). Pierwsza z nich - zwana Reichenbach - po raz pierwszy została wspomniana w 1376 r. Do 1848 roku wieża wraz z sąsiadującym wejściem do miasta była połączona z dwoma wysokimi murami z pobliskim bastionem. Druga - tak zwana Gruba Wieża - została zbudowana już w 1250 r. Mierzy 46 m wysokości, a grubość muru w jej dolnej części wynosi niemal 5,5 m! Będąc w tym miejscu warto też zwrócić uwagę na okazały Dom Handlowy - możecie go kojarzyć z filmu Wesa Andersona "Grand Budapest Hotel" :-)


Na tym nieśpiesznie zakończyliśmy nasze zwiedzanie miasta. Do auta wróciliśmy okrężną drogą, błądząc po uroczych uliczkach. Chyba właśnie takie zwiedzanie Görlitz ma największy urok - tu niemal każda kamienica i każdy zaułek ma w sobie coś, co przykuwa wzrok. To przepiękne miasto jest świetnym pomysłem na jednodniowy wypad z Dolnego Śląska, a bliskość Kliczkowa i Bolesławca sprawiają, że w okolicy można spędzić nawet kilka intensywnych dni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz