wtorek, 7 maja 2024

W cieniu Czarnobyla - opuszczone miasto Prypeć

Prypeć powstała w 1970 roku jako osiedle dla pracowników Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. 27 kwietnia 1986 r., dzień po katastrofie w Czarnobylu, 50 tysięcy mieszkańców do wieczora musiało opuścić swoje domy. Życie w Prypeci zamarło po zaledwie 16 latach i od tego czasu jest to najsłynniejsze miasto-widmo na świecie. 


Trudno mi uwierzyć, że od mojej wizyty w Prypeci minęło już 13 lat. Jeszcze trudniej mi sobie wyobrazić, co w ostatnich dwóch latach wydarzyło się w Ukrainie oraz samej okolicy Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, która przez pewien czas była okupowana przez wojsko rosyjskie. Most, który uwieczniłam na jednym ze zdjęć, został wysadzony. Sama Prypeć pozostaje jednak zamrożona w czasie od dziesięcioleci.

Wycieczka do czarnobylskiej strefy wykluczenia była od zawsze moim marzeniem. Wyobrażałam sobie, że wejdę do mieszkań, które będą wyglądały, jakby wczoraj opuścili je mieszkańcy. Pod tym względem Prypeć nieco mnie zaskoczyła - otóż okazuje się, że wysiedleńcy nie dość, że mieli możliwość odwiedzenia swoich domostw po wysiedleniu, to w dodatku działający w mieście likwidatorzy zutylizowali większość wyposażenia.

Mimo wszystko możliwość poruszania się po mieście, które przestało istnieć w ciągu jednego dnia, była dla mnie wielkim przeżyciem. Ta przytłaczająca cisza i pustka wdarły się w moją duszę. Niezliczona ilość ludzkich historii, dramatów, uśmiechów i łez pozostała na zawsze zamknięta w prypeckich murach. Po dawnych mieszkańcach zostały mieszkania, szkoły, przedszkola, sklepy, hotel, urząd miasta, place, parki, stacja kolejowa, basen, dom kultury, szpital, areszt oraz wesołe miasteczko, które nigdy nie zostało uruchomione. 

O Prypeci napisano tak wiele, że nie będę się powtarzać. W internecie oraz w literaturze znajdziecie wiele na temat samej katastrofy czarnobylskiej, jak i akcji ewakuacji miasta. Pozwólmy zdjęciom opowiedzieć tę historię po swojemu. 











































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz