wtorek, 26 października 2021

Rezerwat przyrody Sine Wiry i opuszczona wieś Zawój. Coś na niepogodę

Sine Wiry są często polecane w internecie jako miejsce warte odwiedzenia w Bieszczadach. Korzystając nieco mniej pogodnego dnia, postanowiliśmy odwiedzić rezerwat, aby przekonać się, na czym polega jego fenomen. Tuż za Sinymi Wirami znajduje, a raczej znajdowała się, wieś Zawój. Tego dnia oprócz podziwiania walorów przyrodniczych, wyruszyliśmy także na poszukiwanie śladów dawnych mieszkańców bieszczadzkich ziem...

Rezerwat przyrody Sine Wiry założony został w 1987 roku na terenie należącym do nadleśnictwa Cisna. Jest to siedmiokilometrowy odcinek rzeki Wetliny wraz z otaczającym ją zespołem leśnym, w tym fragmentami starodrzewu jodłowo-bukowego. Rośnie tutaj między innymi grąd typowy, buczyna karpacka, olszynka karpacka, kwaśna buczyna górska, jaworzyna górska z języcznikiem, żyzna jedlina czy olszynka bagienna. W rezerwacie znajdują się liczne stanowiska roślin i ostoi zwierząt, będące efektem specyficznego położenia i urozmaiconej rzeźby terenu.


Aby dostać się do rezerwatu, należy kierować się na bezpłatny parking w Polankach, ten sam, z którego wyruszyć możemy do cerkwi w Łopience. Następnie znakowaną ścieżką podążamy w kierunku wschodnim, wzdłuż rzeki Wetliny. Droga przez rezerwat nie jest trudna, ale dość żmudna - idzie się trochę góra-dół, a trasa pozbawiona jest walorów widokowych. Ciekawsze fragmenty pojawiają się tam, gdzie można zejść nad rzekę, aby podziwiać skały oraz wartki nurt Wetliny. Po zrobieniu pętelki w zakolu rzeki, postanowiliśmy pójść dalej, do dawnej wsi Zawój. Jest to jedna z dawnych osad objęta projektem "Bieszczady Odnalezione", o którym już kiedyś pisałam.


W nieistniejącej dziś wsi Zawój jeszcze w 1947 roku mieszkało 56 rodzin. Trudno dziś to sobie wyobrazić, ale wzdłuż ścieżki, którą się poruszamy, stały drewniane chaty. W latach 30. i 40. XX wieku w prywatnych domach mieściły się szkoła oraz biblioteka. W domostwie jednego z najbogatszych gospodarzy istniał wyszynk oraz mały sklepik. W Zawoju funkcjonowały także olejarnia, kuźnia i młyn. Wieś opustoszała 28 kwietnia 1947 r. - wysiedlono wtedy wszystkich 266 mieszkańców.

Nad wsią górowała cerkiew z z roku 1860. Świątynia została spalona przez Wojsko Polskie kilka miesięcy po zakończeniu akcji "Wisła". Drewniana, kryta blachą cerkiew stała w centralnej części wsi. Na przycerkiewnym cmentarzu znajdowały się głównie ziemne mogiły z drewnianymi krzyżami. Zachowało się niewiele - nagrobek rodziny Fedrików, najbogatszych gospodarzy we wsi oraz grób Pelagii Szczerby, która zginęła w 1947 roku, niosąc mężowi jedzenie na pole. Dziś o istnieniu w tym miejscu cerkwi przypominają symboliczne drzwi oraz krzyż. Po wsi zachowały się tylko zdziczałe drzewa owocowe.


Idąc do Sinych Wirów, spodziewałam się chyba większego "wow", biorąc pod uwagę, jak zachwalane jest to miejsce w internecie. Możliwe, że jednak nie potrafię docenić walorów przyrodniczych rezerwatu, gdy przyzwyczajona jestem do widokowych tras przez połoniny. Znacznie ciekawsza była dla mnie historia dawnej wsi Zawój, w której można było poczuć ducha dawnego życia tych ziem. Trasa, którą przeszliśmy, była dobrą odskocznią od górskich wędrówek w mniej pogodny dzień, ale gdybyśmy mieli zamienić Tarnicę czy Połoninę Wetlińską na Sine Wiry, to bylibyśmy rozczarowani. Warto mieć to miejsce na uwadze jako plan B na niepogodę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz