niedziela, 25 sierpnia 2019

Łopienka - cerkiew ocalona od zapomnienia

Czy dzięki pasji i zaangażowaniu można tchnąć życie w miejsce zupełnie zapomniane? Tak, a cerkiew w Łopience jest tego idealnym przykładem. Ta niepozorna świątynia położona w malowniczej dolince dziś jest miejscem napawającym nadzieją, ale jej historia na przestrzeni lat bywała dość burzliwa...


Już w XVI wieku w dolinie potoku Łopienka powstała założona przez Balów wieś. Nie była to duża osada - w latach 30. XX wieku zamieszkiwało ją zaledwie 300 osób, wysiedlonych zresztą tuż po II wojnie światowej. Opuszczona wieś poddała się upływowi czasu - drewniane chaty się zawaliły, drzewa owocowe zdziczały, a w końcu i murowana cerkiew uległa zniszczeniu i obróciła się w ruinę. Po wojnie ukradziono blachę z dachu, w latach 60. zawaliła się więźba dachowa, a wnętrza służyły góralom jako zagroda dla owiec.

Dolinka, w której znajduje się cerkiew

Aż trudno uwierzyć, że ta niepozorna świątynia z 1757 roku przed wojną ściągała do Łopienki na odpusty tłumy wiernych. Swoją popularność zawdzięczała cudownej ikonie Matki Boskiej Łopieńskiej z pierwszej połowy XVIII wieku. Szczęśliwym zrządzeniem losu święty obraz przetrwał wojenną zawieruchę i dziś oglądać go można w sanktuarium w Polańczyku. Kopia ikony cieszy oko zwiedzających cerkiew w Łopience, podobnie jak oryginalna rzeźba Chrystusa Bieszczadzkiego. Ale nie wyprzedzajmy faktów. 

Kopia ikony znajduje się na środku ołtarza

Jako pierwszy zrujnowaną cerkwią zainteresował się w 1972 roku historyk sztuki i powiatowy konserwator zabytków - Olgierd Łotoczko, który własnymi siłami podjął się zabezpieczenia murów zrujnowanej świątyni. Niestety po jego tragicznej śmierci w 1976 roku w górach Hindukuszu zaniechano dalszych prac. W 1983 roku znalazł się kolejny zapaleniec - Zbigniew Kaszuba, który przy wsparciu Towarzystwa Opieki nad Zabytkami podjął się ratowania cerkwi w Łopience, zaczynając prace zabezpieczające niemal od nowa.

Łopienka jest też domem wielu gatunków dzikich zwierząt

W 1990 roku udało się uzyskać zgodę na rekonstrukcję świątyni. Wiele prac wykonywano społecznie, korzystając z zaangażowania wolontariuszy. Po wstrzymaniu dotacji z Ministerstwa Kultury i Sztuki prace finansowano z ofiar, zbiórek, sprzedaży m. in. śpiewnika turystycznego oraz przy wsparciu sponsorów. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu wielu osób udało się odbudować nie tylko cerkiew z dzwonnicą, ale też kaplicę grobową oraz kapliczkę na przełęczy Hyrcza.


Dziś cerkiew w Łopience jest nieodpłatnie udostępniana zwiedzającym w okresie letnim. W niedziele odprawiane są nabożeństwa. Wnętrze świątyni jest surowe, wręcz ascetyczne, jakby miało w ten sposób podkreślić trud włożony w ratowanie tego miejsca. Chłód świątyni da ukojenie w upalny dzień, a dach pozwoli schronić się przed deszczem. Łopienka jest miejscem spokojnym, oddalonym od zgiełku, w którym każdy znajdzie dla siebie miejsce na chwilę refleksji lub modlitwę. 

Wnętrze świątyni

Jak dotrzeć do cerkwi? Droga jest bardzo prosta i bez problemu pokonają ją nawet osoby nieprzyzwyczajone do górskich wędrówek. Auto należy zostawić na parkingu znajdującym się między wsiami Polanki i Buk (dokładnie tutaj) i z tego miejsca czeka nas spacer po niezbyt wymagającym terenie. Do przejścia w jedną stronę są niecałe 3 kilometry, tempo każdy ma swoje, ale żwawym krokiem można dojść już w około 45 minut. Po drodze, tuż przed cerkwią, znajduje się wiata turystyczna dla spragnionych odpoczynku. Po drodze mija się niestety nieczynne retorty - piece do wypalania węgla drzewnego. 

Retorty

Łopienka miała wiele szczęścia w nieszczęściu, trafiając pod opiekę osób, które poświęciły jej kawał swojego życia, wiele pracy i serca. Odwiedzając cerkiew można zrozumieć, dlaczego z taką determinacją odbudowano świątynię. To miejsce napawa spokojem, daje ukojenie i wyciszenie. Nie ma w Bieszczadach drugiej takiej cerkwi. Odwiedźcie ją koniecznie, najlepiej poza szczytem sezonu turystycznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz