Krematorium? Luksusowe hospicjum? Pilnie strzeżone siedlisko?
Jeśli myśleliście, że niedokończony zamek w Łapalicach jest jedyną tajemniczą budowlą w tej części województwa pomorskiego, to znak, że nie słyszeliście o ruinach w Postołowie. Potężny kompleks budynków otoczony grubym betonowym płotem sam w sobie budzi niemałe emocje... A gdy dodamy do tego opuszczoną kaplicę z pustymi niszami urnowymi oraz architekturę charakterystyczną dla budowniczego Łapalic, robi się jeszcze ciekawiej. O co właściwie tu chodzi?
To zaledwie godzina drogi z Łapalic i około 40 minut z Gdańska. Postołowo jest niewielką wsią w gminie Trąbki Wielkie. Otaczają ją lasy i pola, a przyjezdnych przyciąga tu jedynie klub golfowy. Poza tym mamy kościół, cmentarz, jeden przystanek autobusowy oraz trochę nowo wybudowanych domów jednorodzinnych. I potężny kamienno-betonowy mur. Nikt bez powodu nie buduje takiego muru – to nie jest zwykły płot, lecz coś na kształt obwarowań inspirowanych średniowieczną warownią.
Na teren posiadłości prowadzi brama – i znów, nie taka zwykła. To bardziej budynek bramny, większy niż większość domów we wsi. A do tego drewniana boazeria sufitowa, identyczna jak w zamku w Łapalicach. Jakie tajemnice miały się skrywać w tych murach?
W 1999 roku inwestor z Gdańska uzyskał zgodę na budowę siedliska na 20-hektarowej działce w Postołowie, tuż obok cmentarza. Rok później ruszyły z rozmachem prace, które od początku budziły pytania mieszkańców. Zamiast zwykłej posiadłości zaczęły wyrastać potężne mury, monumentalna brama oraz duży, parterowy budynek z dwoma basenami. Największe emocje wywołało jednak pojawienie się przy granicy z cmentarzem 144 betonowych krypt, przypominających kolumbarium. We wsi szybko zaczęto plotkować, że inwestor planował nie siedlisko, lecz hospicjum z krematorium i cmentarzem, a nawet dom dla seniorów z Zachodu czy dla bogatych księży – z pochówkami na miejscu.
Gdy skala i charakter prac przestały odpowiadać wydanemu pozwoleniu, do akcji wkroczył nadzór budowlany. W 2003 roku wojewoda cofnął pozwolenie, nakazując przygotowanie nowej dokumentacji. Inwestor jednak już się nie pojawił – prace z dnia na dzień stanęły, a on sam „zniknął z radaru”. Jak w Łapalicach, prawda?
Od tego czasu teren zarasta i niszczeje. Baseny wypełniły się roślinnością, drzewa wyrosły wewnątrz murów, a cenniejsze elementy rozkradali złomiarze. Choć miejsce jest pięknie położone, tajemnicza budowla od ponad dwóch dekad stoi porzucona – podobnie jak słynne Łapalice, z którymi łączy ją osoba inwestora i charakterystyczny styl. Do dziś nie wiadomo, co naprawdę miało tu powstać: hospicjum, krematorium, luksusowa posiadłość czy coś zupełnie innego. Prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy, a ruina powoli znika w zieleni, przyciągając jedynie miłośników urbexu.




















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz