Beskid Śląsko-Morawski to rejon pełen pięknych, często jeszcze nieodkrytych miejsc, które warto odwiedzić zarówno latem, jak i zimą. Jednym z takich urokliwych masywów jest niewielki, lecz bardzo malowniczy Ondřejník, położony niedaleko Frydlantu nad Ostrawicą. Jego górskie szlaki, historyczne schroniska oraz niesamowite widoki sprawiają, że to idealne miejsce na jednodniową wyprawę dla każdego miłośnika górskich wędrówek. Zapraszam Was na wspólną wycieczkę po tym zakątku Beskidów.
Na kolejną wycieczkę po Beskidzie Śląsko-Morawskim wybrałam niewielki masyw Ondřejník. Jego jedynym oszlakowanym szczytem, i zarazem najwyższym wzniesieniem, jest Skalka (964 m n.p.m.), na której południowo-zachodnim zboczu znajduje się rezerwat przyrody o tej samej nazwie. Aby nań dotrzeć, udałam się do ośrodka narciarskiego Opálená, przy którym znajduje się spory parking. Z tego miejsca ruszamy krótkim, ale za to bardzo stromym szlakiem żółtym, który doprowadzi nas na sam szczyt.
W ośrodku zimowym działa przyjemna restauracja Opálená, która może być ostatnim miejscem na uzupełnienie zapasów lub na posilenie się po wędrówce. Podejście na szczyt Skalki zajmuje około godziny, a do pokonania jest 400 metrów przewyższenia. Istnieje możliwość obejścia szczytu niebieskim szlakiem, ale jeśli lubicie szybkie podejścia i piękne widoki - żółty Was nie zawiedzie. Już z okolic parkingu podziwiać można oszałamiające widoki na Beskid Śląsko-Morawski, w tym na jego najwyższy szczyt, jakim jest Lysá hora.
Słyszeliście kiedyś o czeskich leśnych barach? W górach u naszych południowych sąsiadów można czasami spotkać samoobsługowy bufet z przekąskami lub napojami. Jedno z takich miejsc znajduje się na Skalce - na strudzonych wędrowców czekają dwa regały wypełnione puszkami z piwem (alkoholowym i 0%), a płatności można dokonać poprzez zeskanowanie kodu QR (niestety polski bank nie obsługuje tego systemu). To ciekawe rozwiązanie i zarazem przejaw czeskiej kultury - podejrzewam, że u nas taki towar szybko zostałby rozkradziony. Skalka oprócz baru i widoków zapewnia też inne atrakcje - to popularny wśród paralotniarzy punkt startowy, więc przy odrobinie szczęścia można podziwiać ich podniebne loty.
Moim kolejnym celem była malownicza przełęcz Ondřejník, do której bez problemu dotarłam biegnącym wzdłuż grzbietu niebieskim szlakiem. Miłą wędrówkę dodatkowo uprzyjemniały atrakcyjne panoramy oraz walory przyrody, które ciepłą wiosną potrafią ukazać się w całej swej krasie. Sama przełęcz znajduje się u stóp góry o tej samej nazwie, na którą, co prawda, nie prowadzi znakowany szlak, ale wiele osób zdobywa wierzchołek, korzystając z wydeptanej ścieżki. Ja wybrałam zejście w dół do schroniska o nazwie, a jakże, Ondřejník.
Obecnie na zakręcie niebieskiego szlaku znajdują się dwa większe obiekty. Jednym z nich jest Chata Ondřejník, której powstanie zainicjował Czeski Klub Turystów w 1906 roku. W 1930 r. obiekt rozbudowano, a w drugiej połowie XX wieku służył on jako ośrodek wypoczynkowy dla pracowników Bogumińskich Zakładów Żelaza i Drutu. Niestety od ponad dekady obiekt jest nieczynny z powodu złego stanu technicznego i raczej nic nie zapowiada zmiany. W 2014 r. obok powstała kameralna Roubenka Ondřejníček, która oferuje gastronomię i noclegi. To miejsce pokochają dzieciaki - obok schroniska znajduje się świetny plac zabaw, a jego największą atrakcją jest nowoczesna tyrolka i "zabytkowa" karuzela.
Do 2002 r. w tym miejscu istniał także podupadły pensjonat Solárka, którego los ostatecznie przypieczętował pożar z niewyjaśnionych przyczyn. Solárka powstała w 1933 roku na fali rosnącej popularności turystyki górskiej. Był to w tamtych czasach luksusowy ośrodek z centralnym ogrzewaniem, ciepłą i zimną wodą oraz odkrytym basenem o wymiarach 14x8 metrów. W dobrym stanie zachowała się jedynie kamienna kaplica św. Antoniego Padewskiego i św. Krzysztofa powstała w tym samym okresie, co pensjonat.
Po regenerującym posiłku w Roubence Ondřejníček nadeszła pora powrotu do samochodu. Postanowiłam domknąć górską pętlę zielonym szlakiem, który jest wygodną, szeroką ścieżką popularną zwłaszcza wśród rowerzystów. To ona doprowadziła mnie do żółtego szlaku, z którego zostało już raptem parę minut do samochodu z chatką Opálená (i lodami) po drodze. Gorąco polecam wybrać się w te okolice na własną rękę, by przeżyć niespieszne chwile wśród malowniczych widoków i naładować baterie na kolejne wyzwania. Beskidy naprawdę potrafią zauroczyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz