piątek, 5 października 2018

Hůrka i Bouda - czeska "Linia Maginota"

Okolica czeskiego miasteczka Králíky w latach 30. XX wieku stanowiła najsilniej ufortyfikowany teren Republiki Czechosłowackiej i jeden z najbardziej umocnionych odcinków granicy w Europie. Podczas jednej z weekendowych podróży odwiedziliśmy naszych południowych sąsiadów, aby zobaczyć dwie udostępnione do zwiedzania artyleryjskie twierdze o nazwach Hůrka oraz Bouda. O nich będzie dzisiejszy wpis.


Tvrz Bouda

Na początek należałoby wyjaśnić, dlaczego w ogóle Czesi (Czechosłowacy) zdecydowali się na tak mocne uzbrojenie granicy. W roku 1933 kanclerzem Niemiec został Adolf Hitler, co doprowadziło do pogorszenia stosunków niemiecko-czechosłowackich. Długa granica z Niemcami, Austrią oraz niepewną politycznie Polską była kolejnym argumentem za podjęciem działań. W 1935 roku rozpoczęto modernizację armii oraz przystąpiono do budowy wzdłuż granic potężnego systemu fortyfikacji wzorowanych na Linii Maginota. 


 Mapka z http://boudamuseum.com

Prace zostały przerwane w październiku 1938 roku, kiedy to władze czechosłowackie, pod naciskiem sojuszników, zaakceptowały postanowienia konferencji w Monachium. W efekcie Czechosłowacja zobligowana została do przekazania Niemcom obszarów przygranicznych zamieszkiwanych przez obywateli narodowości niemieckiej. Wojsko musiało podporządkować się decyzji władz kraju i wycofało się z umocnień bez walki, przekazując dostęp do fortyfikacji Niemcom.

Tvrz Bouda

Na tym się nie skończyło - wbrew gwarancjom międzynarodowym 15 marca 1939 roku niemieckie wojska zajęły całe terytorium Czech i Moraw, a na pozostałym obszarze utworzono nowe państwo - Słowację. Po zakończeniu II wojny światowej fortyfikacje znajdujące się na południowej i zachodniej granicy Republiki Czeskiej ponownie włączono do systemu obrony terytorium kraju, tym razem w strukturach tzw. "bloku wschodniego". W jednej z odwiedzonych twierdz znaleźliśmy na ścianach napisy cyrylicą, co z wskazuje na to, że kralickie fortyfikacje także musiały przez jakiś czas być wykorzystywane przez żołnierzy Armii Radzieckiej.

Tvrz Bouda

Naszą wycieczkę zaczęliśmy od łatwiej dostępnego obiektu, jakim jest Tvrz Hůrka. Znajduje się on na przedmieściach miejscowości Králíky, a do dyspozycji odwiedzających jest parking oraz bufet. Zwiedzanie odbywa się wyłącznie z przewodnikiem o wyznaczonych godzinach. Grupa była dość liczna - około 40 osób, wśród nich rodziny z dziećmi, a przewodniczka posługiwała się (w sumie nie tak łatwym do zrozumienia) czeskim. Sytuację nieco ratowały nieliczne tablice z opisami w języku polskim, które w miarę możliwości czytaliśmy. W podziemiach panuje stała temperatura i wysoka wilgotność powietrza, dlatego nawet latem warto ubrać pełne buty, długie spodnie i kurtkę. 




Tvrz Hůrka

Po zwiedzeniu twierdzy Hůrka skierowaliśmy się do drugiego podobnego obiektu - twierdzy Bouda. Dotarcie do niej nie było już tak łatwe i oczywiste. Najprostszą opcją jest dojechanie krętą, górską dróżką na Suchý vrch. Tam można zostawić auto na bezpłatnym parkingu (a jak starczy czasu - wejść na wieżę widokową) i podejść czerwonym szlakiem do fortyfikacji. Do przejścia są niecałe 3 kilometry w jedną stronę, wraca się tą samą trasą.


Wieża widokowa na Suchym vrchu oraz widoki ze szlaku wiodącego do twierdzy


Tvrz Bouda okazała się być znacznie mniej popularna od Hůrki, bo po kupieniu biletów dowiedzieliśmy się, że jesteśmy jedynymi zwiedzającymi. Dzięki temu mieliśmy we dwójkę prywatne zwiedzanie z przewodnikiem. Był jeden szkopuł - przewodnik był czeskojęzyczny. Na szczęście dostosował się do nas, mówił bardzo prostym, zrozumiałym czeskim, pokazywał nam tablice przetłumaczone na polski i w sumie rozumieliśmy niemal wszystko. Bouda zrobiła na nas znacznie większe wrażenie - zwiedzanie tak ciekawego obiektu w kameralnym gronie to miła odmiana od tłoczenia się w grupie. Gdybym miała wybierać tylko jeden z obiektów, to zdecydowanie Bouda ma lepszy klimat.




Tvrz Bouda

Do Czech mamy tak blisko, a w sumie rzadko poświęcamy czas, aby odwiedzić naszych południowych sąsiadów. Okazuje się, że warto i już nawet w pasie przygranicznym można spotkać bardzo interesujące miejsca do zwiedzania. Dla miłośników fortyfikacji z pewnością Czechy mają jeszcze dużo więcej do zaoferowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz