wtorek, 7 października 2025

Rytro – Hala Łabowska – Jaworzyna Krynicka. 38 kilometrów na 38 urodziny

Lubię po swojemu celebrować sierpniową zmianę metryki. Gdy licznik wybił 38 rok, chciałam zrobić tylko jedno – pojechać w góry. Przejście 38 kilometrów po Beskidzie Sądeckim pozwoliło mi nieco przewietrzyć głowę i przypomnieć sobie, że jeszcze wiele nowych dróg przede mną.


Dlaczego Beskid Sądecki? To wciąż nie do końca poznane przeze mnie pasmo, które dotychczas kojarzyłam głównie za sprawą najwyższego szczytu  – Radziejowej. Ponadto marcowa wycieczka do Bacówki nad Wierchomlą zostawiła we mnie spory niedosyt, zwłaszcza jeśli chodzi o widoki. Tym razem pogoda dopisała, choć bardziej przypominała wczesną jesień niż późne lato. 

Moja trasa przebiegła następująco:

Rytro  Życzanów  Podmakowica  Schronisko Cyrla

Na początku zaplanowałam szlakowe meandry, aby "nabić" sobie jak najwięcej kilometrów już na starcie. Zostawiłam samochód przy stacji kolejowej w Rytrze na bezpłatnym parkingu. Ostatnie spojrzenie na zamek, który zwiedzałam zimą i w drogę! Najpierw malowniczą ścieżką Doliną Popradu  wzdłuż rzeki  do Życzanowa. Następnie przyszedł czas na żmudną wspinaczkę do osady Podmakowica. Ale najgorszy – i to w kontekście całej wycieczki – był odcinek podejścia stromym zboczem Podmakowicy, zwłaszcza gdy później, idąc do Cyrli, straciłam tę w pocie czoła zdobytą wysokość. Nagrodą za trud była przerwa w prywatnym schronisku Cyrla, które urzeka klimatem oraz położeniem wśród natury. 



Schronisko Cyrla  Hala Pisana – Schronisko PTTK na Hali Łabowskiej

Ile mierzy ten odcinek – nie dowiesz się dopóki go nie przejdziesz, bowiem niemal każdy szlakowskaz pokazuje coś innego. Jedno jest pewne – nie ma tu ostrych podejść, ale za to jest ich dużo. Trochę pod górkę i trochę w dół. Pod koniec sierpnia już na dobre rozkwitły wrzosy, które nieco rekompensują małą ilość widoków na tym zalesionym szlaku. Mniej więcej w połowie tego odcinka znajduje się Hala Pisana z pomnikiem wzniesionym w miejscu śmierci żołnierza AK, Adama Kondolewicza, który zginął tu podczas obławy zorganizowanej przez gestapo. 



Mijane po drodze kapliczki i pomniki świadczą o tym, jak burzliwa była historia tych ziem. Na Hali Łabowskiej, kojarzonej głównie ze schroniskiem, zobaczyć można, między innymi, pomnik księdza Władysława Gurgacza kapelana Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej, który został w 1949 zastrzelony przez UB, a także pomnik upamiętniający partyzantów, którzy w tym rejonie walczyli z hitlerowskim najeźdźcą. Sama Hala Łabowska jest świetnym punktem widokowym na szczyty Beskidu Niskiego i Beskidu Sądeckiego oraz ważnym węzłem szlaków turystycznych.



Schronisko PTTK na Hali Łabowskiej Runek Bacówka PTTK nad Wierchomlą Runek

Dalsza część wędrówki nie odbiega leśnym klimatem od poprzedniego odcinka. Mimo skąpych widoków idzie się przyjemnie lekko pod górę aż do szczytu o nazwie Runek, na którym jeszcze w latach 30. XX wieku znajdowało się schronisko. Dziś, by móc się schronić, należy zejść, trzymając się niebieskiego szlaku, do Bacówki nad Wierchomlą, która słynie nie tylko z pysznego jedzenia, ale też z klimatu oraz z jednego z najlepszych widoków na Tatry w Beskidzie Sądeckim. Po przerwie na gorącą czekoladę ruszyłam z powrotem na Runek (pod górę), bowiem głównym celem tego dnia była...



Runek Jaworzyna Krynicka Krynica-Zdrój Czarny Potok

Kilometry na liczniku wskazywały na to, że już jestem bliżej niż dalej. Z Runka na Jaworzynę Krynicką idzie się tak szybko, że nawet nie zorientowałam się, że to już. Najpierw krótka przerwa w schronisku PTTK, choć bardziej adekwatną nazwą byłby hotel górski. To już trzeci obiekt powstały w tym miejscu i po gruntownej przebudowie w latach 90. standard bliższy jest usługom hotelowym niż noclegom turystycznym. Sam szczyt Jaworzyny Krynickiej jest dość mocno zagospodarowany. Można wjechać tu kolejką gondolową i skorzystać z jednej z kilku karczm. To niezwykle popularne turystycznie miejsce i wcale się nie dziwię ze szczytu rozpościerają się piękne widoki na Beskid Sądecki, Beskid Niski (Lackowa!), a nawet Pogórze Popradzkie.



Schodząc z Jaworzyny Krynickiej podziwiam widoki, żegnają się powoli z Beskidem Sądeckim. W lesie tuż przy szlaku natrafiłam jeszcze na jedną ciekawostkę Diabelski Kamień  ostaniec mający kształt dużego grzyba o wysokości około 5 m. Wiąże się z nim legenda, że kamień ten został upuszczony przez diabła, który niósł go, by zniszczyć nim zdroje krynickie. Inna opowieść mówi o rycerzu z Muszyny, który zakochał się w biednej pasterce z Krynicy, lecz jego ojciec nie godził się na ślub; po powrocie z wojny rycerz został ranny, a pasterka, modląc się o jego zdrowie, odkryła cudowne źródełko, które go uzdrowiło i przekonało ojca do zgody na małżeństwo. Gdy diabły chciały zniszczyć źródło, jeden z nich niósł ogromny kamień, lecz spłoszony pianiem kura upuścił go pod Jaworzyną, gdzie leży do dziś.


Gdy dotarłam do drogi, licznik wybił 38 kilometrów. Przy jezdni, w pobliżu dolnej stacji kolejki znajduje się przystanek autobusowy, z którego za darmo (!) dojechałam do centrum Krynicy-Zdroju, a stamtąd już pociągiem z powrotem do Rytra, do auta. To była piękna, długa i nieco męcząca wycieczka, ale zarazem udane i satysfakcjonujące urodziny. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz