niedziela, 13 czerwca 2021

Połonina Caryńska z rocznym dzieckiem. Najłatwiejszy szlak dla każdego

Połonina Caryńska jest jednym z symboli Bieszczad. Trudno się dziwić, że niemal każdy odwiedzający Bieszczady Wysokie prędzej czy później pragnie zdobyć jej masyw. Co jednak zrobić, kiedy mamy małe dziecko albo nie czujemy się na siłach na kilkugodzinną wędrówkę? Można wyruszyć najkrótszym szlakiem z Przełęczy Wyżniańskiej. Czy warto? Zobaczcie sami.

Między Brzegami Górnymi a Ustrzykami Górnymi, ograniczona z jednej strony przez Przysłup Caryński, a z drugiej przez Przełęcz Wyżniańską w górę pnie się ona - Połonina Caryńska, dla przyjaciół  "Caryca" ;-) Choć z daleka wygląda jak jedna długa grań, to w rzeczywistości ma cztery kumulacyjne wierzchołki, a najwyższy z nich mierzy 1297 m n.p.m. Pierwszy raz z Połoniną Caryńską spotkałam się, a raczej zderzyłam, w sierpniu 2017 roku. To był mój pierwszy raz w Bieszczadach i zarazem miłość od pierwszego wejrzenia. Nie do Carycy bynajmniej - dała mi ona wtedy mocno popalić, choć może bardziej winą za ten stan rzeczy powinnam obarczyć swoje zmęczenie i upalną pogodę. Przeszliśmy ją wówczas od A do Z - od Ustrzyków do Berehów. Fajne to były czasy - na szlakach, mimo że był to środek wakacji, było bardzo niewiele osób.

Pierwszy raz w Bieszczadach vs. już nie liczę który raz w Bieszczadach ;-)

Na Caryńską wróciliśmy w październiku 2020 roku w zupełnie innej rzeczywistości. Pandemia dała wszystkim mocno popalić, na polskich szlakach zaroiło się od turystów. Inaczej było też u nas. Nie byliśmy już świeżą parą, a małżeństwem z rocznym dzieckiem. Nie łapaliśmy stopa i nie szliśmy z dwudziestokilogramowymi plecakami, lecz woziliśmy się swoim autem, a do dźwigania były pieluchy na zmianę i ważąca 10 kg właścicielka tych pieluch. Panta rei. Było inaczej, może lepiej, może gorzej, ale grunt, że było w ogóle. Byliśmy znów w Bieszczadach z ważną misją - pokazania małemu człowiekowi nowego kawałka świata.

Zaczęliśmy wędrówkę na Przełęczy Wyżniańskiej, na której znajduje się duży parking (oczywiście płatny), punkt poboru opłat za wstęp do parku narodowego, pieczątka, WC. Można iść stąd na Rawki albo na Połoninę Caryńską (w obu przypadkach zielonym szlakiem). My wybraliśmy tę drugą opcję. Aby trafić na szlak trzeba opuścić parking, przejść przez jezdnię i kierować się znakami. Podejście jest dość ostre, co ma swoje plusy - szybko zyskujemy wysokość. Niemal od samego początku towarzyszą nam piękne widoki na Małą i Wielką Rawkę oraz Dział - jest co podziwiać.


Przed wejściem do lasu pojawia się lekkie wypłaszczenie, ale spokojnie, tylko na chwilę. Wśród drzew czeka nas podejście po schodach - moim zdaniem najmniej przyjemna część wycieczki. Na szczęście po chwili wychodzimy z lasu i jesteśmy już tuż pod połoniną. Panorama robi się coraz ciekawsza, można iść, ale lepiej jest co chwilę przystawać i robić zdjęcia. Przynajmniej można przy tym odpocząć.

Jeszcze parę kroków ... i już! Jesteśmy na Połoninie Caryńskiej. Szybko poszło, prawda? Teoretycznie podejście z parkingu powinno zająć około godzinę, ale nam udało się nieco szybciej. Na górze zrobiliśmy krótką przerwę na posiłek i regenerację oraz, oczywiście, zdjęcia.Teraz widać też drugą część krajobrazu z Magurą Stuposiańską oraz Doliną Caryńskiego, o której ostatnio pisałam. 


W tym miejscu można zawrócić lub podejść na najwyższy punkt połoniny - Kruhly Wierch. To dobry pomysł, bowiem z tego szczytu możemy podziwiać obłędną Połoninę Wetlińską. Mnie udało się przy okazji na zdjęciach uchwycić historyczny moment w dziejach Bieszczad - rozbiórkę legendarnej Chatki Puchatka. W jej miejscu ma stanąć nowy obiekt bardziej przystający do standardów współczesnej turystyki górskiej. Trochę jednak szkoda tej starej chatki, miała swój nieodparty urok. Z wierchu można kontynuować wędrówkę do Brzegów Górnych lub zawrócić. My postanowiliśmy wrócić tą samą drogą na Przełęcz Wyżniańską, gdzie zostawiliśmy auto. Wystarczy wrażeń dla małego człowieka na jeden dzień. Chyba jej się spodobało :-)



Połonina Caryńska niejedno na imię i niejeden szlak przezeń wyznaczono. Sprawia to, że jest ona całkiem dostępna także dla niezbyt wprawionych piechurów oraz osób, które z pewnych powodów muszą wybrać łatwiejszy wariant trasy. Zielony szlak z Przełęczy Wyżniańskiej sprawdził nam się jako łatwa wędrówka z małym dzieckiem i mimo że nie jest to bardzo "ambitny" szlak, to pozwala liznąć urok połoniny i zarazem dostarczyć pięknych widoków. Jak Wam się podobała taka wędrówka?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz