piątek, 22 stycznia 2021

Park Krajobrazowy Dolinki Krakowskie - Dolina Kobylańska. Bomb(k)owe skały na wyciągnięcie ręki

Kolejną odwiedzoną przez nas Dolinką Krakowską jest Dolina Kobylańska. Spotykamy tu Mnicha i Wielbłąda; oglądamy drzewko bożonarodzeniowe, które jednak nie jest choinką; odnajdujemy liczącą tysiące lat skamielinę i przechodzimy przez skalną bramę. Zobaczcie sami...

Tytułem wstępu - Park Krajobrazowy Dolinki Krakowskie

Park położony jest na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, między Olkuszem, Trzebinią i Krakowem. Na terenie parku znajdują się malownicze doliny, jaskinie, potoki oraz formy krasowe. Położenie czyni go doskonałym miejscem na jednodniowy wypad ze stolicy małopolski lub rejonu Katowic. Wśród dolinek wartych odwiedzenia znajdują się między innymi:

  • Dolina Szklarki, 

Tym razem zapraszam Was do Doliny Kobylańskiej.


Dolina Kobylańska - parking, co zobaczyć i opis naszej trasy

Po spontanicznej letniej wycieczce do Doliny Kluczwody mój apetyt na kolejne Dolinki Krakowskie tylko wzrastał. Niestety jakoś tak się złożyło, że nie mieliśmy czasu na ich odwiedzanie - byliśmy za to w Bieszczadach oraz kilka razy w Beskidach. Gdy 1 stycznia 2021 r. napisała do mnie Asia (pamiętacie nasze wojaże po Doliny Bystrzycy?), że może by tak gdzieś jechać... totalnie mi się nie chciało, ale żeby nie zniszczyć mojej reputacji wiecznie zmotywowanej podróżniczki ;-) zaproponowałam wybór jakiejś łatwej trasy. Chwila namysłu i mam! Dolina Kobylańska!

Umówiliśmy się następnego dnia o 10:00 na parkingu. Pojechałam sama z Natalią, Dawid dostał "wolne" ;-) Auto najłatwiej zostawić w miejscu oznaczonym na poniższej mapie. Warto wybrać się rano - gdy parkowałam samochód o umówionej godzinie, byłam pierwszym autem tego dnia w tym miejscu. Gdy wracaliśmy w porze obiadowej - było pełno ludzi, samochody parkowano dosłownie na każdym wolnym kawałku przestrzeni... zdecydowanie lepiej zebrać się wcześniej. 

Z parkingu udajemy się ścieżką wiodącą mocno w dół - to ona poprowadzi nas do Doliny Kobylańskiej. Początkowo idzie się przez las, ale gdy z niego wychodzimy, wita nas przepiękny widok na skały zwane Mnichami. W tym miejscu wchodzimy na żółty szlak, którym będziemy podążać w kierunku północnym. 

Parę kroków dalej dochodzimy do Bramy Kobylańskiej - najbardziej reprezentacyjnego miejsca w dolince. Od zachodniej strony bramę tworzy Mała Płyta, od wschodniej dużo wyższy Żabi Koń. Odległość między skałami wynosi około 40 m. W zimowy poranek, gdy nie ma tu jeszcze turystów, skalna brama prezentuje się magicznie - niczym świat z powieści fantasy. To także popularne miejsce dla wspinaczy skałkowych - choć o tej porze roku nie ma ich tu wielu, to latem na skałach robi się tłoczno. 

Idąc dalej, mijamy kolejne skały o fantazyjnych kształtach i równie niezwykłych nazwach: Wielbłąd, Żabka, Płetwa. Przy tej ostatniej ścieżka się zwęża i jest to miejsce, w którym większość osób zawraca. My jedna postanawiamy iść dalej. Skał jest mniej, za to pojawia się więcej drzew, ale spacer jest bardzo przyjemny. Ostatecznie doszliśmy do miejsca, w którym dolina się kończy i widać pierwsze zabudowania. Było to około 3 km od auta i czekał nas jeszcze powrót tą samą drogą.


Po drodze, przy skale Żłobista Turnia (?), trafiliśmy na ćwiczenia Straży. Przygotowywali się do potencjalnej akcji ratunkowej wspinaczy. Jak widać popularność tego miejsca ma dwie strony medalu i zdarzają się wypadki. W tym miejscu udało mi się też sfotografować drzewo przystrojone bombkami. Niektóre z nich były bardzo ciekawe :-)


Przy Bramie Kobylańskiej zboczyliśmy na chwilę z szlaku i weszliśmy do schodach do znajdującej się w grocie skalnej kapliczki Matki Boskiej. Wmurowana po lewej stronie tablica głosi: „Rok pamiętny objawienia Matki Boskiej 1914. Tu jest moja wola stwierdzają wierni”. Rozciąga się stąd ładny widok na dolinę. A w drodze powrotnej upatrzyłam jeszcze taką ciekawostkę - skamielinę!

Powyższe dwie fotki zrobiła Asia Kozdra :-)

Była to krótka, ale bardzo ciekawa wycieczka. Tym razem obeszło się bez szaleństw, jakie spotkały nas w Dolinie Kluczwody, ale to akurat całkiem dobry znak... Kolejna odwiedzona Dolina Krakowska tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest to świetna opcja na niedzielny, spokojny wypad z najbliższymi. Na pewno będę wracać w te okolice jeszcze nie raz. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz