sobota, 24 marca 2018

Ślęża - najlepszy plan B

Wybrałam się na Ślężę zupełnie przez przypadek. Drugi raz. Spokojnie, nie straciłam umiejętności posługiwania się mapą, tylko kolejny raz Ślęża okazała się być doskonałym planem B w przypadku nieprzewidzianych okoliczności. Opowiem Wam dzisiaj o moim planie Ś - jak Ślęża. 

Przez pierwszy rok mieszkania we Wrocławiu wynajmowałam kawalerkę w bardzo brzydkim bloku, którego jedynymi zaletami były bliskość do centrum miasta i widok z okna. Patrzyłam wtedy na Ślężę i przyznawałam w duchu, że przeprowadzka była dobrą decyzją - przynajmniej mam mieszkanie z widokiem na góry. Tak sobie sobie tę Ślężę oswajałam, zaprzyjaźniłam się z nią, aż w końcu musiałam ją odwiedzić.


Zaczęło się od planu A - Karkonoszy. Postanowiłam wykorzystać piękny sierpniowy dzień i pojechać pochodzić po Karkonoszach. A że było to w czasach, kiedy Wrocławia jeszcze zbyt dobrze nie znałam, to moim niezastąpionym przyjacielem były Mapy Google. Sprawdziłam na rozkładzie pociągów, że stacją początkową jest Wrocław Główny, a kolejną Wrocław Grabiszyn. Odpaliłam wszechwiedzącego Googla, a ten, podstępnie (albo w wyniku błędu) pokazał mi, że stacja Wrocław Grabiszyn znajduje się przy wiadukcie na ulicy Grabiszyńskiej/Manganowej - blisko domu. Idealnie! 

W Google Maps w tym miejscu była oznaczona stacja Wrocław Grabiszyn

Rano zaspałam, wstałam, zbierając się na wariata, spakowałam owsiankę, żeby zjeść ją w pociągu z gustownego, plastikowego pojemnika i pognałam na stację Wrocław Grabiszyn, której w tym miejscu nie było. W szaleńczym pędzie obeszłam wiadukt, porównałam jeszcze raz z Mapą Google, która dumnie głosiła, że to tu, ale zdecydowanie coś poszło nie tak. Pociąg przejechał bez zatrzymania się, a ja zostałam, jak stałam, zastanawiając się, co tu właśnie zaszło. Robiło się coraz później, pogoda była piękna i tak padło na nią - na Ślężę. Zapakowałam się w busa do Sobótki i pojechałam do planu B-Ś. 


Ślęża mnie wtedy zaskoczyła - choć nie jest to wysoki szczyt (718 m n.p.m.), to cechuje go duża wybitność, ponieważ jest to praktycznie jedyna góra na dość płaskim terenie. Dało się to odczuć zwłaszcza na początku, na podejściu pod Wieżycę żółtym szlakiem. Po dotarciu na szczyt skierowałam się do Kościóła Pw. Najświętszej Marii Panny, a konkretniej na jego wieżę, z której roztacza się piękny widok na okolicę. Warto także zajrzeć kościelnych "piwnic", gdzie eksponowane są relikty zamku piastowskiego z połowy XIV wieku. Historia Ślęży sięga jednak nieco dalej - góra stanowiła ośrodek pogańskiego kultu solarnego. O tym, że Ślęża stanowiła dla pogan miejsce magiczne przypominają nam do dziś kamienne rzeźby kultowe: między innymi panny z rybą czy niedźwiedzia. 




Drugi raz na Ślężę trafiłam, również przypadkiem, półtora tygodnia temu. Tym razem nie solo, a w duecie - z mężczyzną, co na wszystkie moje podróżnicze plany potulnie przystaje, choć czasem wciela się też w rolę mojego zewnętrznego głosu rozsądku. Tak było tym razem - mieliśmy jechać na cały weekend na zachód, w okolice Zasieków i Forst Lausitz, aby krążyć po lasach i szukać pozostałości po niemieckiej fabryce i wyburzonym mieście. Niestety w piątek przez Dolny Śląsk przeszła śnieżyca, sytuacja na drogach była nieciekawa i ten mój spersonalizowany głos rozsądku usprawiedliwił moje wahania i zdecydowaliśmy zmienić plany. A że szkoda siedzieć w domu, to zaproponowałam plan B-Ś.


Ślęża w zimowej odsłonie jest jeszcze piękniejsza niż latem. Choć mróz był spory, a nieprzyjemną temperaturę dodatkowo potęgował silny wiatr, to ochoczo pokonywaliśmy kolejne metry szlaku. Weszliśmy szlakiem czerwonym, a zeszliśmy żółtym przez Wieżycę - oczywiście z obowiązkowym przystankiem w Domu Turysty na szarlotkę oraz z wejściem na kościelną wieżę - choć w panujących wówczas warunkach było to doprawdy ekstremalne doświadczenie.




Z mojego doświadczenia wynika, że Ślęża jest doskonałym kierunkiem, kiedy chcesz się gdzieś szybko wybrać, nie masz pomysłu gdzie, wyszła niespodziewana zmiana planów albo zaszły inne nieprzewidziane okoliczności. Jest blisko Wrocławia, jest górą i przede wszystkim jest po prostu przyjemnym miejscem na spędzenie dnia. Najlepszy plan B to mój plan Ś!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz