poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Opuszczona wieś Marcinków i Skowronia Góra. Magia Dolnego Śląska

Marcinków ze Skowronią Górą tworzą duet idealny. To wymarzone miejsce dla tych, co kochają odludne miejsca, odkrywanie historii Dolnego Śląska i boskie widoki. Tylko dotrzeć tam nie jest wcale łatwo... ale przecież czasem właśnie o to chodzi, prawda?


Marcinków (Martinsberg) w powiecie kłodzkim w średniowieczu był wsią gwarecką. Do XV wieku wydobywano tu srebro, a następnie wytapiano szkło. W 1481 roku książę ziębicki podarował wieś rodzinie Gregor oraz nadał im prawo wydobycia rud. Niecałe 100 lat później powstała kopalnia, w której wydobywano galeny - minerały z grmady siarczków. Rozwój gospodarczy spowolniła wojna trzydziestoletnia i dopiero w XVIII wieku rodzina Wallisów podjęła się jego ożywienia. W 1749 roku otwarto kopalnię, a sześć lat później - hutę. Działały tylko do 1784, a jeszcze jedną nieudaną próbę reaktywacji górnictwa podjęto w 1855 r.



Po II wojnie światowej Marcinków został zasiedlony przez niedużą grupę Polaków, jednak nikt nie osiedlił się tu na długo. W niszczejącej miejscowości w latach 50. szukano rud uranu, jednak ich wydobycie okazało się nieopłacalne. Obecnie jest to najmniejsza miejscowość w gminie Bystrzyca Kłodzka - w 2011 roku zamieszkiwało ją zaledwie 6 mieszkańców. Już sam dojazd do Marcinkowa jest ciekawy - choć wieś  leży w sercu Kotliny Kłodzkiej, to otoczona górami wcale nie jest łatwo dostępna. Kręta, wąska droga ma z każdym kilometrem więcej dziur, a mniej asfaltu, a na miejscu witają nas ruiny poniemieckich domów i... cisza. Z pozoru nic tu nie ma, chyba że potrafi się wsłuchać w to, co szumi wiatr...



Zatrzymaliśmy się koło kościoła św. Marcina, który powstał jako świątynia cmentarna już w 1598 r. Został zniszczony podczas wojny trzydziestoletniej i odbudowany w 1701 roku. Zaraz po wyjściu z auta przybiegł do mnie pies, radośnie merdając ogonem i domagając się pieszczot. Skąd on się wziął na tym pustkowiu? Nie mam pojęcia, ale towarzyszył mi przez cały czas, jakby chcąc oprowadzić po Marcinkowie. Na teren cmentarza weszłam przez kamienną bramę. Sam kościół jest całkowicie zrujnowany i mocno zarośnięty. Nekropolia podobnie, choć zachowało się kilka nagrobków z XIX i początku XX wieku. Szczególnie jeden mnie poruszył - ozdobiony delikatną secesyjną dekoracją grób Paula Gottwalda, który przeżył zaledwie 18 lat. Lubię wpatrywać się w zdjęcia na grobach, zwłaszcza takich starych. Mam wtedy wrażenie, że w jakiś sposób dusza tej osoby pozostaje wiecznie żywa w obrazie.



Naprzeciwko cmentarza dostrzegłam kamienny pomnik prawdopodobnie z okolic 1920 roku. Został on poświęcony poległym w I wojnie światowej mieszkańcom wsi. Oto właśnie cały Marcinków: kościół, cmentarz, pomnik, kilka przydrożnych kapliczek, jeden stary, niemiecki dom, kilka ruin i prawdopodobnie wciąż działające gospodarstwo, choć żywej duszy przy nim nie spotkaliśmy. W końcu droga się urywa i przechodzi w szlak turystyczny, który łączy Żelazno i Przełęcz Puchaczówkę niedaleko Czarnej Góry. 


Nad Marcinkowem wznosi się Skowronia Góra o wysokości 839 m n.p.m. Jest ona fantastycznym punktem widokowym i postanowiliśmy sobie zrobić na niej dłuższą przerwę. Doskonale widać stąd Kotlinę Kłodzką, a także Góry Sowie, Góry Bardzkie, Góry Złote, Góry Bialskie, Masyw Śnieżnika, Góry Bystrzyckie oraz Góry Stołowe. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Czarna Góra, która stała się dla nas doskonałym tłem do zdjęć. Moglibyśmy spędzić w tym miejscu pół dnia i pewnie by tak by się skończyło, gdyby się nadciągająca burza. 



Urzekło nas to miejsce całym tym klimatem, widokami i historią. Choć Dolny Śląsk znamy, jak własną kieszeń, to cały czas jeszcze potrafi nas czymś zaskoczyć. A muszę przyznać, że takie opuszczone wioski chyba nigdy mi się nie znudzą. 



2 komentarze:

  1. Oj tak...przypomniałem sobie upalny czerwiec 2017 roku, kiedy to odwiedziłem tamte okolice. Też pobuszowałem trochę po Marcinkowie i z zapartym tchem obserwowałem wspaniałe widoki ze Skowroniej Góry. Krowiarki, to znakomite miejsce na znalezienie ciszy i odosobnienia o każdej porze roku. Ale dla mnie, tak naprawdę cały Masyw Śnieżnika to kraina absolutnie magiczna i pozbawiona wad. :)
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń