niedziela, 7 stycznia 2018

Magiczna Łysica - najniższy szczyt Korony Gór Polski

W nowym roku nadszedł w końcu czas, aby nadrobić zaległości w opisywaniu wycieczek z ostatnich tygodni. Na początek zapraszam na najbardziej niezwykły szczyt zaliczany do Korony Gór Polski - Łysicę w Górach Świętokrzyskich. 

Świętokrzyskie? Co to właściwie za góry? Mimo małej popularności i niedużych wysokości nie można ich bagatelizować - jest to (obok Sudetów) jedno z najstarszych pasm górskich w Polsce i Europie. Ich wiek szacuje się na aż 500 milionów lat!


Celem wyprawy był oczywiście najwyższy szczyt pasma - Łysica licząca 612 metrów n.p.m. wysokości. Wybraliśmy na ten dzień transport publiczny i tak o 9:30 wsiadałam do pociągu w Sosnowcu, aby kilka minut po 11:00 wysiąść w Kielcach. Tam nastąpiła szybka przesiadka na busa do Świętej Katarzyny i tym samym o 12:00 z groszami mogliśmy już wyruszać na szlak. Pod koniec grudnia w Świętokrzyskim Parku Narodowym niewiele się dzieje - jeśli chcecie dostać pieczątkę, a kasa biletowa jest zamknięta, to warto podejść po potwierdzenie do ośrodka PTTK Jodełka.

Dworzec autobusowy w Kielcach

Weług legend w Świętej Katarzynie istniała kiedyś pogańska świątynia w miejscu obecnego klasztoru bernardynek (z XV wieku). To właśnie tutaj swój początek ma czerwony szlak na szczyt. Podejście na Łysicę jest bardzo łatwe i zajęło nam 45 minut. Idzie się niemal cały czas lasem, a na szlaku występują liczne ułatwienia, jak drewniane pomosty i stopnie. Pod samym szczytem po lewej stronie wyłana się charakterystyczny widok dla tych gór - gołoborze. Parę kroków i docieramy na wierzchołek, który jest niemal całkowicie zarośnięty, więc nawet nie ma co liczyć na rozległe widoki.



Zejście tą samą trasą zajmuje nam około pół godziny - jak widać nie jest to całodzienna wędrówka ;-) Mijamy kapliczkę Świętego Franciszka i znajdujące się obok źródełko, a także pomniki. Lasy świętokrzyskie były miejscem kryjówek powstańców i żołnierzy, między innymi powstańców styczniowych oraz partyzantów Armii Krajowej pod przywództwem Jana Piwnika-Ponurego. Znajdują się tu również dwie zbiorowe mogiły, w których pochowano co najmniej 40 ofiar egzekucji dokonanych na lokalnej ludności przez nazistów. 



Po dotarciu do Świętej Katarzyny możemy już tylko kierować się na przystanek autobusowy, z którego w 40 minut docieramy do Kielc, a następnie w kolejne dwie godziny dojeżdżamy do Sosnowca i Katowic. Szczyt zdobyty, pieczątki przybite i tak zszedł nam niemal cały dzień w podróży. Na same dojazdy poświęciliśmy około pięciu godzin, a w górach spędziliśmy niecałe 1,5 h. Ale było warto :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz