Kraina Otwartych Okiennic. Sama nazwa brzmi jak tytuł baśni, prawda? To miejsce, w której okna nie tylko się otwierają, ale też zapraszają do poznania sielskiego podlaskiego życia. Czy da się dziś wejść do wsi, która wygląda tak, jakby czas zatrzymał się tu sto lat temu? Wystarczy pojechać nad Narew, między Białystokiem a Hajnówką – do Trześcianki, Soc i Puchłów.
Czym jest Kraina Otwartych Okiennic?
Kraina Otwartych Okiennic to nieformalny szlak kulturowy na Podlasiu, obejmujący przede wszystkim trzy wsie: Trześciankę, Soce i Puchły (czasem wymienia się też Pawły, Ciełuszki, Kaniuki czy Plutycze). Nie jest to skansen, tylko zamieszkałe wsie, które żyją architekturą drewnianą, prawosławnymi obrzędami i lokalną gwarą. Najbardziej charakterystycznym elementem są domy. Drewniane chaty są zdobione, jak koronki: wokół okien biegną ażurowe listwy, narożniki domów mają rzeźbione detale, a szczyty dachów wykańczają fantazyjne wzory – romby, trójkąty, roślinne ornamenty. Wszystko pomalowane mocnymi kolorami. Takie zdobienia były kiedyś wizytówką gospodarza i dowodem zamożności, bo wykonanie snycerskich dekoracji było drogie i wymagało zręcznego cieśli.
To także kraina specyficznego układu wsi. Tutaj przetrwały dawne ulicówki – wsie szeregowe, w których zagrody stoją rzędem szczytem do drogi, a za nimi ciągną się wąskie pasy pól. Kraina Otwartych Okiennic to też kraina prawosławia: drewnianych cerkwi, przydrożnych krzyży i procesji, które wciąż przechodzą przez wieś. I wreszcie: to kraina ludzi, którzy mówią miękkim dialektem pogranicza, wywodzącym się z języka ukraińskiego, z silnymi wpływami polskimi, białoruskimi i rosyjskimi.
Trześcianka – zielona cerkiew i wieś „od Bony”
Trześcianka (dawniej Trościanica) to największa wieś Krainy Otwartych Okiennic. Jej układ przestrzenny ukształtował się w XVI wieku, w czasach reform rolnych królowej Bony. Wtedy ziemię dzielono na długie, wąskie pasy, a domy ustawiano szczytem do drogi. Ten historyczny plan wsi przetrwał i jest dziś pod ochroną konserwatorską. Sercem wsi jest cerkiew św. Michała Archanioła – drewniana świątynia z lat 1864–1867, pomalowana na intensywną zieleń, która w tradycji prawosławnej symbolizuje Ducha Świętego. Ma konstrukcję zrębową, smukłe wieże z cebulastymi hełmami i ikonostas, który nadaje wnętrzu religijny, ale też bardzo lokalny charakter. Z cerkwią wiąże się legenda: podobno pewien mieszkaniec kupił drewno „na dom”, znalazł w jednej z belek ukryte monety i przeznaczył je nie dla siebie, tylko na budowę świątyni.
Trześcianka była też ważnym ośrodkiem nauczania cerkiewnego. W XIX wieku działało tu seminarium nauczycielskie, które kształciło nauczycieli dla szkół cerkiewno-parafialnych. W pobliskim uroczysku Stawok funkcjonował nawet rozległy kompleks szkolny znany w całym Imperium Rosyjskim. To niezwykłe, biorąc pod uwagę, że mówimy o niewielkiej, drewnianej wsi. Warto zwrócić uwagę na zabudowę. Niektóre chaty nie mają okien od strony ulicy – od tej północnej strony mieściła się chłodna komora, czyli spiżarnia, więc życie toczyło się „na podwórze”. Całe domy zdobią ręcznie wycinane listwy, nadokienniki i podokienniki, narożniki i malowane szczyty. To wizualna definicja Krainy Otwartych Okiennic.
Soce – wieś podwójna, wieś z muzeum
Soce leżą na uboczu, nad rzeką Rudnią. To jedna z najlepiej zachowanych wsi szeregowych na Podlasiu. Mają wyjątkowy układ – wieś składa się z dwóch równoległych części rozdzielonych rzeczką. Miejscowi nazywają je Mokrany (niżej, na wilgotnym gruncie) i Suchlany (wyżej, na suchszym terenie). Ten plan przetrwał od XVI wieku i jest objęty ochroną. Nazwa wsi ma pochodzić od „socenia”, sączenia się wody – tak podobno mówili pierwsi osadnicy, którzy znaleźli tu źródełko. Dziś Soce zachwycają drewnianą zabudową: prawie wszystkie domy i budynki gospodarcze są drewniane, z pełną, zachowaną snycerką. Okna są obramowane ażurowymi listwami, szczyty domów obite są deskami układanymi w romby i trójkąty, a narożniki zdobią motywy roślinne i geometryczne. Każdy dom wygląda jak haft wyrzeźbiony w drewnie. Właśnie te domy zdobywają nagrody w konkursach na najlepiej zachowane drewniane budownictwo wiejskie w regionie.
Na końcach wsi stoją krzyże z 1895 roku – według miejscowej tradycji ustawione po epidemii jako wotum wdzięczności za ocalenie. We wsi znajduje się też prawosławna kapliczka św. Proroka Eliasza z początku XX wieku. Co roku 2 sierpnia, w jego święto, odbywa się procesja i święcenie domostw. W Socach działa prywatne Muzeum Wsi Soce, w którym zgromadzono przedmioty codziennego użytku sprzed kilkudziesięciu i stu lat. To prawdziwa kapsuła czasu. Wciąż można też usłyszeć lokalną gwarę – mieszkańcy mówią o sobie „Tutejsi”, a język, którym się posługują, nazywają po prostu „po swojemu”. To dialekt pogranicza, dziś już na granicy zaniku.
Puchły – błękitna cerkiew i legenda o cudzie
Puchły, położone w dolinie Narwi, są jednym z najważniejszych miejsc kultu prawosławnego na Podlasiu. Słyną z drewnianej cerkwi Opieki Matki Bożej (Pokrow), zbudowanej w latach 1913–1918. Świątynia, malowana na błękitno, uchodzi za jedną z najpiękniejszych cerkwi drewnianych w Polsce. W jej wnętrzu znajduje się szczególnie czczona ikona Matki Bożej Opiekuńczej, do której od wieków pielgrzymują wierni.
Z cerkwią wiąże się lokalna legenda. Dawno temu na wzgórzu, gdzie dziś stoi świątynia, rosła rozłożysta lipa. Mieszkał przy niej człowiek cierpiący na silny obrzęk nóg. Modlił się o uzdrowienie i pewnego dnia zobaczył na drzewie wizerunek Matki Bożej. Wkrótce wyzdrowiał. Na pamiątkę tego cudu powstała cerkiew, a nazwa wsi – Puchły – miała pochodzić od „opuchniętych nóg”. W Puchłach do dziś odbywają się ważne święta parafialne, a wokół cerkwi stoją kamienne krzyże z XIX wieku i grobowce dawnych duchownych. Wieś pamięta też trudną historię – w lutym 1946 roku doszło tu do pacyfikacji, w wyniku której zginęli prawosławni mieszkańcy narodowości białoruskiej.
Bieżeństwo – najważniejsza rana
Aby zrozumieć Krainę Otwartych Okiennic, trzeba znać słowo „bieżeństwo”. To masowa ucieczka ludności prawosławnej w głąb Imperium Rosyjskiego w czasie I wojny światowej. Latem 1915 roku całe wsie ruszyły na wschód w obawie przed nadchodzącym frontem i rzekomymi prześladowaniami. Z Trześcianki, w której mieszkało wtedy ponad tysiąc osób, zostały trzy rodziny. Reszta pojechała furmankami, potem wagonami towarowymi. Droga była brutalna: głód, choroby, śmierć dzieci i starców po drodze. Bieżeńcy trafiali aż za Ural i do Kazachstanu. Wielu potrafiło sobie poradzić, bo Podlasie – dzięki szkołom cerkiewnym – miało jak na tamte czasy wysoki poziom podstawowego wykształcenia.
Ale rewolucja 1917 roku wszystko zmieniła. Po 1918 roku ludzie zaczęli wracać. Wrócili do spalonych wsi, zrujnowanych domów, trudnych relacji z nową polską administracją. To wtedy pojawiły się charakterystyczne zdobienia domów. Wrócili z rosyjskiego „wschodu” z głową pełną obrazów drewnianych domów z rzeźbionymi oknami i postanowili przenieść ten styl tutaj. Ażurowe nadokienniki, podokienniki, wiatrownice i kolorowe szczyty są więc nie tylko dekoracją, ale i częścią historii mieszkańców. W Trześciance stoi pomnik bieżeńców – dla tych, którzy wrócili i odbudowali wieś, i dla tych, których groby zostały daleko na wschodzie.
Kraina Otwartych Okiennic jest piękna, ale musimy pamiętać, że to nie muzeum, lecz żyjące wsie. Ludzie remontują domy, czasem wymieniając stare drewniane detale na plastik i blachę. Dlatego warto tu przyjechać, aby uchwycić ten ulotny urok Podlasia. Do zielonej cerkwi w Trześciance, błękitnej cerkwi w Puchłach, do wsi Soce, gdzie każda chata ma okna, jak koronki. Kraina Otwartych Okiennic to świat, który powoli odchodzi...



















































