piątek, 12 grudnia 2025

Chata Ostrý i Chata Kamenitý. Dwa schroniska i jedna świetna trasa

W przededniu Świąt, na rozruszanie między lepieniem pierogów a pieczeniem sernika (z rodzynkami czy bez?) podrzucam Wam świetną trasę na każdą porę roku. Znajduje się ona u naszych południowych sąsiadów, w Beskidzie Śląsko-Morawskim, a dwa schroniska po drodze dadzą dach nad głową nawet w razie niepogody. A prezentuje się ona tak...


Zaczynamy w Kosarzyskach (Czechy), do których z Katowic dojedziemy nawet w 1,5 godziny. Warto tylko upewnić się, że nie wjeżdżamy na płatną czeską autostradę, bo w takim wypadku należy kupić winietę. W rejonie przystanku autobusowego Košařiska Milíř znajduje się wygodny parking, z którego zaczynamy naszą wędrówkę. Niebieski szlak prowadzi na przełęcz Pod Ostrým i jest to chyba najbardziej wymagający fragment trasy - już od samego początku, bez rozgrzewki, konkretnie pod górę. Na szczęście później, jak się rozruszamy, jest już przyjemniej.


Po złapaniu oddechu na przełęczy, ruszamy dalej szlakiem żółtym, który prowadzi nas prosto do schroniska - wystarczy krótka wędrówka i wyłania się Horská chata Ostrý. Była ostatnim przedwojennym schroniskiem Klubu Czechosłowackich Turystów w Beskidach i jednocześnie najmniejszym obiektem w całym paśmie. Dziś przyciąga turystów tradycyjną kuchnią i przyjemną atmosferą. To dobre miejsce na dłuższą przerwę.


Po drugim śniadaniu można iść dalej, zmieniając co chwilę kolor szlaku, który nas prowadzi: najpierw niebieski, potem czerwony, a następnie żółty. Droga jest w przeważającej mierze zalesiona, a ścieżka dość łagodna. Większe podejścia mamy już za sobą. Aby urozmaicić sobie wędrówkę, możecie podejść czerwonym szlakiem do trzeciego schroniska - Chaty Slavíč. My sobie odpuściliśmy... niemal cały dzień lało (jak na lipiec przystało), więc morale nieco opadły. 


Pojawiła się za to Chata Kamenitý. Położona tuż pod przełęczą między Kozubową a Ropicą, Chata Kamenitý leży na przecięciu kilku popularnych szlaków, dzięki czemu od lat jest ważnym punktem na trasach wędrówek po czeskiej części Beskidów. Schronisko mieści się w dawnym budynku polskiej szkoły z 1934 roku – to jedno z nielicznych miejsc w Beskidach, gdzie turystyczna chata działa w dawnej placówce edukacyjnej. Dziś zamiast nauki serwuje pyszne czeskie potrawy oraz wyraziste piwo - czyli wszystko, czego podczas górskiej wędrówki potrzeba. 


Pozostaje nam już do pokonania ostatni odcinek - niebieskim szlakiem w dół. Prowadzi nas on prosto do parkingu, na którym zostawiliśmy auto. Prawda, że prosto i przyjemnie? Takie właśnie powinny być leniwe wycieczki - bez presji i ciśnienia, tylko czysta przyjemność z obcowania z naturą... oraz czeską kuchnią. Nawet w deszczu Beskid Śląsko-Morawski potrafi być przyjemny.



Podoba Ci się moja twórczość? 
Będzie mi miło, jak postawisz mi wirtualną kawę, która doda mi energii do działania :-)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

czwartek, 11 grudnia 2025

Pałac w Jastrowcu – „zamek na wodzie” z barokowym rodowodem

Jastrowiec nie jest dużą miejscowością, ale skrywa rezydencję, która przyciąga uwagę historią i dawnym układem wodnym. Pałac, nazywany niegdyś „zamkiem na wodzie”, wielokrotnie przebudowywano, zmieniano jego funkcję i właścicieli, a dziś otwiera swe bramy dla gości agroturystyki. Co sprawiło, że właśnie tutaj powstała tak niezwykła siedziba?


Pierwsza wzmianka o Jastrowcu pojawia się w 1371 roku. Przez kolejne stulecia majątek przejmowali przedstawiciele śląskich rodów: von Czirn, von Schindel, von Nimptsch, von Reibnitz czy von Bibran. Ostatecznie od 1809 roku miejscowość związała się z hrabiami von Hoyos-Sprinzenstein, którzy utrzymali ją aż do 1945 roku.


W miejscu dzisiejszego pałacu istniało najpierw średniowieczne grodzisko, a około 1650 roku powstał renesansowy dwór otoczony fosą dostępny przez kamienne mosty. Jego barokową formę znamy z przebudowy z 1736 roku – to data widniejąca w tympanonie nad wejściem. Kolejny etap zmian nastąpił w XIX wieku: obniżono wieżę, nakryto dziedziniec dachem i dobudowano północne skrzydło z kuchnią.


Pałac wzniesiono z kamienia i cegły na planie nieregularnego prostokąta. Charakterystyczny jest trójkondygnacyjny ryzalit frontowy z barokowym portalem, kamienny most nad dawną fosą oraz bogate sztukaterie – m.in. dekoracja z Neptunem w sieni. W pałacu znajdowały się także zabytkowe piece (skradzione w latach 70., potem odzyskane) i reprezentacyjna sala wyrastająca ponad dach.


Po 1945 roku w pałacu działał PGR, a później obiekt popadł w ruinę. W latach 80. trafił w prywatne ręce, a w latach 90. przeszedł renowację. Dziś część budynku jest odrestaurowana i pełni funkcję noclegową. Gruntownego remontu wymagają nadal zabudowania folwarczne, które zaadaptowano na mieszkania.


Pałac w Jastrowcu to przykład rezydencji, która – mimo burzliwych dziejów – przetrwała w imponująco czytelnym kształcie. Założenie pałacowo-folwarczne zachwyciło mnie już od wejścia przez bramę do zachowanego w pierwotnym kształcie układu przestrzennego. Mimo wieloletnich zaniedbań nadal można w tych murach odnaleźć ducha dawnych czasów. 







Podoba Ci się moja twórczość? 
Będzie mi miło, jak postawisz mi wirtualną kawę, która doda mi energii do działania :-)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

środa, 10 grudnia 2025

Zapomniane mauzoleum von Loeschów. Pogwizdów i jego tajemnice

Pogwizdów to jedna z tych dolnośląskich wsi, które na pierwszy rzut oka wyglądają zwyczajnie, ale skrywają zaskakująco bogatą historię. Wystarczy wejść między stare mury, aby zrozumieć, że to miejsce od wieków miało swoje znaczenie. Zajrzyjmy do krypty zapomnianego grobowca oraz do ruin pałacu, aby zanurzyć się na chwilę w historii Langhelwigsdorfu...

Najstarsza wzmianka o wsi pojawiła się w 1203 roku w dokumencie przypisywanym Henrykowi I Brodatemu. Choć sam akt uznano później za falsyfikat pod względem prawnym, to jego treść uznawana jest za wiarygodną. Wynika z niej, że wieś – wtedy określana jako Helmerichesdorf – musiała istnieć jeszcze wcześniej. Książę miał przekazać ją cystersom z Lubiąża, podobnie jak inne okoliczne osady lokowane na prawie niemieckim.

Na przestrzeni stuleci nazwa miejscowości ewoluowała: w 1318 występuje jako Halvici Villa, a w okresie nowożytnym funkcjonowała niemiecka nazwa Langhelwigsdorf. Dziś Pogwizdów leży w gminie Paszowice, na pograniczu Pogórza Kaczawskiego i Pogórza Złotoryjskiego na Dolnym Śląsku, w tzw. Krainie Wygasłych Wulkanów. 

Najstarszym zabytkiem Pogwizdowa jest kościół pw. Podwyższenia Krzyża, wzniesiony w XIII/XIV wieku w formie późnoromańskiej. Zachowały się liczne epitafia i płyty nagrobne przedstawicieli lokalnej szlachty – m.in. rodów von Reibnitz, von Schindel, von Nimptsch czy von Gotsch. To rzadki przykład świątyni, w której można prześledzić kilka stuleci historii ziemiańskich rodzin mieszkających w okolicy. Drugim obiektem sakralnym we wsi jest dawny kościół ewangelicki z XVIII wieku, dziś świątynia rzymskokatolicka pw. Wniebowstąpienia Pańskiego. W jego wnętrzu zachował się późnobarokowy ołtarz.

Pogwizdów - church 03

Jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc Pogwizdowa jest neogotycko-neoromański cmentarz z 1885 roku. Założono go na lekkim wzniesieniu, naprzeciw dawnego kościoła ewangelickiego. Projektantem całego założenia był Johannes Vollmer, ceniony niemiecki architekt. Centralnym punktem nekropolii jest mauzoleum rodziny von Loesch – ostatnich właścicieli ziemskich Pogwizdowa. Na jego fasadzie widnieje herb rodu oraz łacińska dewiza Per aspera ad astra, czyli „Przez trudy do gwiazd”. 


Obok kaplicy zachował się także dom przedpogrzebowy (kostnica), również z 1885 roku, a całość otacza murowane ogrodzenie. Cmentarz ma jednolity, historyczny charakter – to rzadko spotykana, w pełni zachowana XIX-wieczna nekropolia dworska. Latem był niemal całkowicie zarośnięty, z ledwo widocznymi zarysami pojedynczych nagrobków. Niewiele zachowało się także w mauzoleum von Loeschów – sklepienie krzyżowo-żebrowe oraz nieliczne detale kamieniarskie i kolorowe polichromie. Niezmienny pozostał za to układ pomieszczeń z wyraźnie zaznaczonym miejscem po dawnym ołtarzu oraz zejście do pustej krypty. Inskrypcja nad wejściem upamiętnia budowę obiektu przez Leopolda von Loescha dla jego żony Mathilde.


Najbardziej zniszczonym zabytkiem Pogwizdowa pozostaje dawny pałac. Powstał około 1800 roku dzięki inicjatywie Ernsta Wilhelma von Arnolda (niekiedy wskazywanego też jako Nostitz – w źródłach funkcjonują oba nazwiska). Zbudowano go na miejscu starszego, renesansowego dworu, który wcześniej spłonął. Pierwotnie była to skromna, dwukondygnacyjna budowla na rzucie prostokąta, z dziewięcioosiową fasadą i czteroosiowymi elewacjami bocznymi. W XIX wieku dodano do niej szerokie, zadaszone schody wspierane na czterech wysokich filarach, co nadało całości bardziej reprezentacyjny wygląd. Całość przykrywał mansardowy dach.

Pałac otaczał obszerny park krajobrazowy, którego układ opracował Eduard Petzold – jeden z najważniejszych architektów zieleni XIX wieku w Europie. Park wyposażono w system rowów wodnych, stawów i ścieżek. W 1877 roku, za Leopolda von Lossowa, założenie rozbudowano, dodając kolejne wodne akcenty, wyspę na jednym ze stawów oraz ogrody użytkowe. Niestety od lat 70. XX wieku pałac nie był remontowany i stopniowo popadł w ruinę. Dziś jego mury stoją puste, a park pozostaje zaniedbany. Dwór gospodarczy z zespołu majątkowego trafił w ręce prywatne i jest obecnie w trakcie remontu.

Pogwizdów to wieś, która zaskakuje skalą historycznych pozostałości. Od romańskiego kościoła, przez XIX-wieczną nekropolię, aż po rozległy zespół pałacowo-parkowy – każdy z tych obiektów opowiada inną część jej historii. Choć pałac nie doczekał się odbudowy, a park zarósł, to wciąż można tu poczuć atmosferę przeszłości.





Podoba Ci się moja twórczość? 
Będzie mi miło, jak postawisz mi wirtualną kawę, która doda mi energii do działania :-)

Postaw mi kawę na buycoffee.to