środa, 3 kwietnia 2019

Port Miejski, czyli przemysłowa twarz Wrocławia

Wrocław kojarzy się z wieloma rzeczami. Z zabytkową zabudową Starego Miasta, z burzliwą historią, z Europejską Stolicą Kultury. Rzadko jednak mówi się o Wrocławiu w kontekście przemysłu, ponieważ do współczesnych czasów przetrwało niewiele budynków o charakterze industrialnym, a te, które wciąż istnieją, nie są doceniane i często kończą zrównane z ziemią. Pokażę Wam jedno miejsce, w którym zachował się wrocławski duch przemysłu i architektura, która miała być nie tylko funkcjonalna, ale i reprezentacyjna... Poznajcie Port Miejski.



Odra od zawsze napędzała gospodarczo Wrocław. Już pierwsze ślady osadnictwa wskazują na związek przyszłego Wrocławia z rzeką - piastowski gród powstał bowiem na brzegu Odry, na terenie Ostrowa Tumskiego. Woda była żywiołem, który wielokrotnie zagrażał miastu, ale była też dobrodziejstwem, które ułatwiało handel i transport. Kwestią czasu było powstanie w mieście portu z prawdziwego zdarzenia, a jego otwarcie doskonale wpisało się w zapoczątkowaną przez rewolucję przemysłową intensywną industrializację Europy.


Powstanie nowoczesnego - jak na tamte czasy - portu miejskiego podyktowane było drożejącym transportem kolejowym. Żegluga śródlądowa miała być tańsza i efektywniejsza. Budowniczymi portu zostali znani z wielu wrocławskich inwestycji Karl Klimm (autor m. in. wieży ciśnień przy Wiśniowej/Sudeckiej) i Richard Plüddemann (projektant m. in. Hal Targowych). W porcie powstał jeden basen portowy (choć początkowo planowano budowę trzech), sześć magazynów, czternaście żurawi, suwnica i 42 place! Port uroczyście otwarto 4 września 1901 roku.


Podczas II wojny światowej ucierpiała znaczna część portowej infrastruktury. Zniszczenia sięgały aż 80%.  Po wojnie na pewien czas teren przejęli Rosjanie, a następnie przeszedł on pod zarządzanie miasta. Spora część budynków została rozebrana, a wyposażenie wywieziono do innych zakładów. Mimo tego za czasów przedsiębiorstwa Żegluga na Odrze (przekształconego w 1993 roku w Odratrans S.A.) port intensywnie wykorzystywano głównie do transportu węgla i kruszywa. Niestety lata 80. były ostatnim okresem prosperity i wkrótce doszło do niemal całkowitego zamknięcia portu dla żeglugi.


Dziś port jest tylko cieniem siebie samego z najlepszego, przedwojennego okresu. Większość budynków wyburzono, ale pozostawione magazyny i spichlerz wciąż robią wrażenie. Ten ostatni nie miał zresztą szczęścia - w 2005 roku pożar strawił budynek i doprowadził do zawalenia jego znacznego fragmentu. Obecnie na terenie portu działają firmy niezwiązane z transportem wodnym - warsztaty, hurtownie, sklepy czy skup złomu. W dawnym domu marynarskim swoją siedzibę ma ZUS, a w budynku administracji portowej działa Urząd Żeglugi Śródlądowej. Zachował się jeden z przedwojennych żurawi. Choć port miejski nie pełni już swoich dawnych funkcji, to wciąż przypomina o ważnej części historii Wrocławia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz