piątek, 17 kwietnia 2020

Cinque Terre - najpiękniejsze miejsce na ziemi

Ostatnio chodzi za mną tekst z jednej powieści Pratchetta: "obyś żył w ciekawych czasach!". Miała być to najgorsza klątwa dla tych, którzy przywykli do spokoju i nudy. Przyszło nam żyć w ciekawych czasach. Podejrzewam, że nie jestem jedyną, której nie służy zamknięcie. Brak możliwości swobodnego podróżowania, a nawet bezkarnego wyjścia z domu, znoszę bardzo źle. Pocieszam się, przeglądając stare zdjęcia. W ten sposób trafiłam na fotografie, można dziś powiedzieć, archiwalne. Gwarne, zatłoczone, Cinqe Terre. Moje ukochane Włochy. Nie wiem, kiedy znów możliwe będzie odwiedzenie tych wszystkich pięknych miejsc. Dlatego dziś wytężmy wyobraźnię, zapomnijmy o złych rzeczach i wybierzmy się na wirtualną - wspominkową wycieczkę po bajkowym wybrzeżu Ligurii. Zapraszam, będę Waszym przewodnikiem w tych ciekawych czasach.


Riomaggiore - Cinque Terre

Do Cinque Terre trafiliśmy przez Mediolan. Nie jest to najpopularniejsza opcja, ponieważ znacznie bliżej znajdują się lotniska w Pizie oraz we Florencji. Pierwotnie planowałam wypad na kilka dni tylko do Mediolanu, ale później zaczęłam szukać, planować i wyszło tak, że to w Cinque Terre spędziliśmy więcej czasu, bo zostaliśmy aż na 4 noce. Na szczęście sieć kolejowa na terenie Włoch jest dobrze rozwinięta i bez problemu można przemieszczać się nawet między oddalonymi od siebie miejscami.

Riomaggiore grzechu warte. Na pierwszym zdjęciu z prawej strony widać stację kolejową

Większość turystów przybywa do Cinque Terre przejazdem, nocują gdzieś w bliższej lub dalszej okolicy, a do miasteczek wpadają na szybkie zwiedzanie. Wiele przewodników po okolicy również poleca takie rozwiązanie. Dlaczego zatem zdecydowaliśmy się na nocleg w samym sercu Cinque Terre, w Riomaggiore? Bo takie było moje marzenie :-) Udało nam się znaleźć atrakcyjną ofertę i zapłaciliśmy za 4 noce 300 €, więc cena nie odbiegała mocno od innych noclegów na przyzwoitym poziomie we Włoszech. Można oczywiście było szukać tańszych alternatyw, ale tym razem wybraliśmy opcję nieco droższą i nie żałujemy tej decyzji. A wiecie, co było najlepsze? Taras na dachu budynku, na którym codziennie jedliśmy śniadanie. Widok na Riomaggiore i morze to było coś, czego nie zapomnimy nigdy!

Riomaggiore - widok z tarasu

Cinque Terre, czyli dosłownie tłumacząc - pięć ziem, to jedno z najbardziej malowniczych miejsc we Włoszech. Jest to fragment riwiery liguryjskiej, na który składa się pięć miejscowości położonych na skałach nad brzegiem morza: Monterosso, Vernazza, Corniglia, Manarola i Riomaggiore. Cinque Terre w 1997 roku zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO (wraz z miasteczkiem Porto Venere oraz trzema wysepkami). Ludność osiedlała się tu już w XI wieku, ale przez stulecia miasteczka były niemal odcięte od świata. Sytuacja uległa zmianie, gdy pod koniec XIX wieku poprowadzono linię kolejową, która zresztą do dziś jest najdogodniejszą opcją poruszania się po okolicy. Cinque Terre niegdyś żyło z rybołówstwa oraz uprawy winorośli; dziś rejon napędza turystyka. Popularnym lokalnym daniem jest liguryjskie pesto, którego nie omieszkaliśmy spróbować.

Winnice w okolicy Manaroli

Przyjechaliśmy do Riomaggiore koło godziny 15:00, szybko się zameldowaliśmy, rozpakowaliśmy i postanowiliśmy przejść się na spacer po miasteczku. Jest ono tak małe, że w zasadzie już tego pierwszego dnia obeszliśmy je całe. Riomaggiore, tak jak pozostałe z "pięciu ziem", zbudowane jest na skałach. Domy pną się w górę, jest tu mnóstwo schodów, wąskich uliczek i tajemniczych przejść. Nie mieliśmy żadnego konkretnego planu zwiedzania, po prostu chodziliśmy, gdzie nas nogi poniosły. Bardzo atrakcyjny widok rozpościera się z Via Pecunia - można stąd podziwiać panoramę miasta oraz kościół San Giovanni Battista.

Riomaggiore

Jednym z wyżej położonych budynków jest zamek (Castello di Riomaggiore). Pierwsza budowla obronna powstała w tym miejscu już w XIII wieku. Pierwotnie wykorzystywany był do celów obronnych, następnie przekształcony w cmentarz (!), dziś jest wykorzystywany przez lokalną administrację miejską jako centrum kultury. Warto się do niego wspiąć - a jakże - dla panoramy!

Zamek w Riomaggiore

Z zamku udaliśmy się z miejsce, które wielu z Was na pewno kojarzy ze zdjęć. Przystań jest jednym z najbardziej charakterystycznych punktów Riomaggiore. Znajduje się tu punkt widokowy, z którego doskonale widać, jak małe, kolorowe domki pną się w górę jeden za drugim. Wygląda to, jak jakieś zaczarowane miasteczko z bajki. Zobaczcie sami!

Marina Riomaggiore

Idąc dalej, trafiliśmy na plażę. Jest ona mała, kamienista, ale mimo tego całkiem urokliwa. Nad głowami plażowiczów co chwila przejeżdża pociąg w tunelu wykutym w skale. Ale najlepsze jest dojście - trzeba się przecisnąć po wąskiej, skalnej półce, asekurując się "poręczą" z liny. Nie przyjechaliśmy do Cinque Terre, aby leżeć na plaży, ale spędziliśmy tu trochę czasu ze względu na widoki.

Plaża w Riomaggiore

Na drugi dzień wybrałam nam nietypowy kierunek - Porto Venere. Miasteczko nie zalicza się do Cinque Terre, ale wraz z nim jest wpisane na listę UNESCO. Aby tam dotrzeć musieliśmy wsiąść w pociąg do La Spezii (największego miasta w okolicy), przejść parę przecznic i udać się na autobus do Porto Venere. Dojazd wymagał nieco zachodu, ale był warty swojej ceny! Już jeden wiek przed Chrystusem istniało tu starożytne Portus Veneris. Nazwa miała pochodzić od bogini Wenus - Wenery. Z pozoru jest to kolejne włoskie miasteczko z wąskimi uliczkami, ale coś jednak nas tu przyciągnęło. Kościół San Pietro oraz zamek Doria.

Porto Venere | Cmentarz z widokiem

Na pierwszy rzut poszedł zamek, a może raczej twierdza? Warowna budowla góruje nad miasteczkiem. Wspięcie się do niej wymaga trochę wysiłku i może dlatego spotkaliśmy tam zaledwie parę osób. Nie jest znana dokładna data powstania zamku; wiadomo, że był wzmiankowany w XII wieku, ale najnowsze badania wskazują na to, że już w starożytności znajdowała się tu budowla o charakterze militarnym. Przyznam, że zamek Doria był dla mnie jednym z największych zaskoczeń tego wyjazdu. Nad tętniącym życiem miasteczkiem odnaleźliśmy oazę spokoju. Cisza i piękne widoki sprawiły, że spędziliśmy tam naprawdę sporo czasu. Nie chciało nam się iść nigdzie dalej, więc siedliśmy i odpoczywaliśmy. A wiedzcie, że to się na moich wycieczkach rzadko zdarza ;-)


Zamek w Porto Venere

Kościół San Pietro urzeka malowniczym położeniem, które od razu skojarzyło mi się z Zamkiem Aragońskim na wyspie Ischia  leżącej niedaleko Neapolu. Kościół składa się z dwóch budynków utrzymanych w stylach romańskim oraz gotyckim. Nowszy datujemy na połowę XIII wieku. Z kościółka roztacza się widok na wyspę Palmarię. Za nią znajdują się jeszcze dwie mniejsze wysepki - Tino i Tinetto - wszystkie trzy wraz z Cinque Terre i Porto Venere są na liście UNESCO, jak już wspominałam. Mieliśmy pojechać do Porto Venere dosłownie na pół dnia, a wróciliśmy wieczorem. Wszystko przez naszą długą przerwę na zamku i przez wycieczkę autobusem... okazało się bowiem, że bus nie zatrzymuje się w La Spezii w tym samym miejscu, z którego odjeżdżał i pojechaliśmy parę przystanków za daleko. Czekał nas spory spacer na stację kolejową - to chyba kara za zbyt długie siedzenie w twierdzy ;-)

Kościół San Pietro - Porto Venere

Cinque Terre słynie z malowniczych ścieżek trekkingowych wzdłuż wybrzeża. Najbardziej znana z nich - Via dell' Amore - rozpościera się nad brzegiem morza i łączy miejscowości Manarola oraz Riomaggiore. Niestety była zamknięta z powodu uszkodzonej struktury i musieliśmy poszukać alternatywy. (Ścieżkę Miłości możecie "przejść" w Google StreetView). Trzeci dzień poświęciliśmy na trekking i zwiedzanie pozostałych miasteczek Cinque Terre. Wsiedliśmy w pociąg w Riomaggiore i pojechaliśmy dwie stacje dalej do Corniglii. Kolej jest najwygodniejszą opcją poruszania się po okolicy. Na drugim miejscu są oczywiście wycieczki piesze. Najmniej dogodny jest transport samochodowy, ponieważ do miasteczek mogą wjechać tylko wybrane służby oraz mieszkańcy, a turyści zmuszeni są do zostawiania aut na obrzeżach. Spora część torów kolejowych znajduje się pod ziemią - długie tunele wykute w skałach sprawiają, że można się poczuć jak w metrze.

Stacja kolejowa Riomaggiore | Stacja kolejowa La Spezia

Corniglia odróżnia się od pozostałych miejscowości Cinque Terre tym, że nie leży bezpośrednio na wybrzeżu, lecz znajduje się na wzniesieniu o wysokości 93 m n.p.m. Można to poczuć już zaraz po wyjściu z pociągu, kiedy trzeba pokonać 382 schody - oczywiście w górę :-) Nie poświęciliśmy zbyt wiele czasu na zwiedzanie miasteczka, ale przez to, że początkowo pomyliłam drogę, mogliśmy zobaczyć jeden z najcenniejszych zabytków Corniglii - kościół św. Piotra z 1334 roku. Szybko skorygowaliśmy błąd i weszliśmy na właściwy szlak, który miał nas zaprowadzić do Manaroli przez Volastrę.

Corniglia

Trasa, którą obraliśmy, wiodła stromymi stokami. Początkowo szliśmy ostro pod górę, aby zyskać wysokość - weszliśmy niemal z poziomu można na wysokość około 400 m n.p.m. Dlaczego wybraliśmy szlak z Corniglii, a nie z dużo bardziej popularnej Manaroli? Z prostego powodu - woleliśmy podejście zrobić w cieniu drzew, a poza tym, jak wkrótce się mieliśmy przekonać, z Manaroli do Volastry idzie się baaardzo ostrymi stopniami w górę. Zdecydowanie trasa Corniglia-Manarola, a nie odwrotnie, jest dużo bardziej komfortowa, choć też wiąże się z pewnym wysiłkiem fizycznym. Warto wziąć dużo wody i wygodne buty oraz nakrycie głowy. Przejście tej trasy zajęło nam ok. 3 h, a pokonaliśmy ok. 9,5 km. Szybko przekonaliśmy się, że wybór tego szlaku był strzałem w dziesiątkę - pierwszy punkt widokowy z panoramą Corniglii skradł nasze serca...

Trasa trekkingowa Corniglia - Volastra - Manarola

...a dalej było jeszcze piękniej!

 Trasa trekkingowa Corniglia - Volastra - Manarola

Szlak jest dobrze oznakowany, a ścieżki są dobrze wydeptanie, więc nie sposób się zgubić. Co jakiś czas pojawiają się drogowskazy, dzięki którym wiemy, gdzie jesteśmy. W pewnym momencie zacieniona trasa w śród drzew wyprowadziła nas na winnicę na zboczu góry. Panorama była wręcz oszałamiająca. Chwilę wcześniej udało nam się wypatrzeć Manarolę i znów musieliśmy się zatrzymać na zdjęcia oraz kontemplację widoków. Nie ma słów, które opiszą urodę tej okolicy! Cinque Terre naprawdę jest najpiękniejszym miejscem na ziemi!


Trasa trekkingowa Corniglia - Volastra - Manarola

W końcu dotarliśmy do Volastry. Tam przywitał nas kościół z zacienionym placem i ławeczkami, na których usiedliśmy, aby zjeść drugie śniadanie. Było cicho i spokojnie. W okolicznym ogródku rosły karczochy. Widzieliście kiedyś, jak rosną karczochy? Bo ja nie :-) Volastra to dosłownie dwie ulice i parę domów. Od tego momentu trasa wiodła w dół początkowo przez gaj oliwny...

Volastra

...dość szybko doszliśmy do miejsca, w którym zdecydowanie nie chciałabym podchodzić pod górę. Nachylenie powierzchni było bardzo duże, a wspinaczka z pewnością wymagałaby ogromnego wysiłku. My na szczęście już tylko schodziliśmy do Manaroli i mogliśmy napawać się widokami.

Manarola

Manarola jest obok Riomaggiore najbardziej popularnym (pocztówkowym czy "instagramowym") miasteczkiem Cinque Terre. Zeszliśmy ze szlaku, chwilę odpoczęliśmy i skierowaliśmy się do punktu widokowego nad brzegiem morza. Rozpościera się z niego widok na panoramę Manaroli. Po sesji zdjęciowej udaliśmy się na stację kolejową i pojechaliśmy do Vernazzy.

Manarola

Vernazza zaskoczyła nas tłumem turystów, przez co nasz odbiór tego miejsca mógł być nieco zaburzony. Dość szybko postanowiliśmy uciec w boczną uliczkę, którą trafiliśmy do XV-wiecznej fortecy. Okazała się ona być świetnym punktem widokowym.

Vernazza

Zostało nam do odwiedzenia jeszcze jedno miasto na szlaku - Monterosso. Robiło się jednak już późno, a my byliśmy głodni i zmęczeni. Zdecydowaliśmy się odpuścić sobie dalszą podróż i wrócić do Riomaggiore. Aby jednak nie było zbyt nudno, nie skierowaliśmy się na pociąg, lecz na statek. Widzieliśmy już Cinque Terre z góry, widzieliśmy z dołu, to jeszcze trzeba było je zobaczyć z perspektywy morza.

Vernazza | Statek, którym płynęliśmy

To było ciekawe doświadczenie. Z dołu kolorowe domki wyglądają jak ustawione na sobie pudełka zapałek. Widoki były przecudowne.

Vernazza | Corniglia

Manarola | Riomaggiore

Przyszedł czas na ostatni pełny dzień w Cinque Terre. Miałam ambitne plany, aby wyruszyć na kolejną wędrówkę górskimi szlakami, ale stało się coś niespodziewanego - stwierdziłam, że nie mam siły i muszę odpocząć. Mąż odetchnął z ulgą, bo marzył o odpoczynku od... podejrzewam, że odkąd mnie zna ;-) Tego dnia pokręciliśmy się trochę po Riomaggiore, poszliśmy na plażę, zrelaksowaliśmy się. Taka forma odpoczynku też jest potrzebna. 

Zaułki Riomaggiore

Czas płynął nieubłaganie i musieliśmy w końcu pożegnać się z Cinque Terre. Spakowaliśmy bagaże i udaliśmy się na stację kolejową. Pojechaliśmy do La Spezii, gdzie czekała nas przesiadka na pociąg do Pizy. Dotarłszy na miejsce, oddaliśmy plecaki do przechowalni bagażu i przeszliśmy się na chwilę pod Krzywą Wieżę. Byłam tu już kilka lat wcześniej, ale dla Dawida był to pierwszy raz, więc wykorzystaliśmy okazję. Osobiście nie rozumiem fenomenu Pizy. Dużo ludzi, drogo, gigantyczne kolejki... ale pamiątkową fotkę trzeba było zrobić :-) Na stacji kolejowej w Pizie spotkała mnie miła niespodzianka - pociąg bydgoskiej Pesy w barwach Trenitalia :)

Piza

Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Ale to, co złe, też. Spędziliśmy wtedy wspaniałych kilka dni we Włoszech. Dziś wspominam je z rozrzewnieniem i tęsknotą. Wierzę, że niedługo świat wróci do normalności i znów możliwe będzie uprawianie turystyki. Wiem, że wrócimy do Włoch i zjemy pyszną pizzę oraz odwiedzimy kilka ciekawych miejsc. Teraz żyję wspomnieniami, ale też nadzieją i tego samego Wam życzę. Ciao, Italia! Ti amo!

Wybrzeże Riomaggiore


Gdzie spaliśmy?
Viadeibanchi, Via Colombo 148, Riomaggiore. WWW
Gdzie jedliśmy?
Próbowaliśmy jedzenia z wielu lokali, ale najbardziej do gustu przypadł nam Veciu Muin, Via Colombo 83, Riomaggiore. FB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz