wtorek, 25 października 2016

Pstrąże - miasto duchów w środku lasu

Opuszczone miasto Pstrąże często nazywane jest polską Prypecią. Odwiedzenie tego miejsca jest marzeniem każdego eksploratora, a jego atmosferę dodatkowo podkręca fakt, że miejscowość jest oficjalnie częścią poligonu. Niedawno rozpoczęły się tam prace rozbiórkowe i najwyraźniej Pstrąże wkrótce podzieli los innego "miasta widma" - Kłomina, czyli praktycznie zniknie z powierzchni ziemi. Wnioski nasuwają się same - nie mogłam dłużej zwlekać z wyjazdem.

Wbrew temu, co sugeruje zdjęcie, nie pojechałam tam czołgiem.

Militarny charakter Pstrąża ma dość długą historię. Na początku XX wieku powstały tutaj koszary armii niemieckiej, doprowadzono bocznicę kolejową i wybudowano most na rzece Bóbr. W 1945 roku tereny zostały zajęte przez wojska radzieckie i od tego czasu Pstrąże zniknęło z map. Wysadzony przez wycofujących się Niemców most nie został nigdy odbudowany, a okoliczne lasy zostały zaminowane, aby uniemożliwić postronnym dostanie się na teren jednostki.

Pstrąże niemieckie: koszary, lata 1920-30 i 1940-43 (fotopolska.eu)

Co zaskakujące, ten "mały Związek Radziecki" był praktycznie wyjęty spod polskiego prawa aż do 1994 roku. Armia Radziecka wyniosła się z Pstrąża dopiero w 1992 roku i trzeba było kolejnych dwóch lat, aby podporządkować tereny polskiej administracji. W latach 90. pojawiły się pomysły ponownego zasiedlenia budynków, ale ostatecznie plany te nie wypaliły i ziemie zostały włączone w obszar istniejącego do dziś poligonu Wojska Polskiego.

Pstrąże radzieckie (niestety nie znalazłam oryginalnych zdjęć z tamtego okresu).

Dzisiejsze Pstrąże to dwa betonowe mosty (kolejowy, którym można dostać się na teren miasta, oraz wysadzony most drogowy), kompleks bloków typu "leningrad" wybudowanych w latach 80. dla żołnierzy oraz ich rodzin, pozostałości po niemieckich koszarach, liczne bunkry wartownicze, trzy schrony dla samobieżnych wyrzutni rakietowych (dostosowane do obsługi rakiet z głowicami jądrowymi) oraz dawne lotnisko. I, rzecz jasna, działająca jednostka wojskowa, od której lepiej trzymać się z daleka.

W połowie września rozpoczęto wyburzanie bloków - do końca roku ma zniknąć sześć budynków, a na początku 2017 - pozostałe trzy. Oficjalnym powodem wyburzeń jest zły stan techniczny obiektów, ale nieoficjalnie pojawia się argument finansowy - za opuszczone budynki jednostka wojskowa wciąż musi płacić podatki.

Wyburzony "leningrad".

Moja październikowa wizyta w Pstrążu była pierwszą i prawdopodobnie ostatnią. Znalazłam tu wszystko to, czego oczekiwałam po Kłominie, do którego niestety trafiłam, gdy już prawie nie było czego oglądać. Ten wypad był spełnieniem jednego z moich największych urbexowych marzeń. Zapraszam do obejrzenia relacji zdjęciowej.


Na teren jednostki najwygodniej (i najbezpieczniej) jest dostać się mostem kolejowym.

Wchodzimy na blokowisko. Oprócz "leningradów"można zobaczyć tu przedszkole oraz szkołę.


Bloki są w fatalnym stanie, nie zostało już nic z wyposażenia.



Widoki z wyższych pięter robią wrażenie.


Z blokowiska kierujemy się głębiej w las do dawnego budynku sztabu.


Najciekawsze są piwnice oraz "fanty" jakie można w nich znaleźć.



Idąc jeszcze dalej w las, dochodzi się do najstarszych budynków po niemieckich koszarach. To najbardziej zniszczona część Pstrąża. W większości budynki są częściowo zawalone, rosną w nich drzewa, nie ma dachów, stropów itd.


Tutaj też można trafić do kina.



A także do dawnej stołówki.

W poniemieckich koszarach trafiamy na kolejne fascynujące piwnice...



Część budynków zawaliła się samoistnie.


Prawdopodobnie szpital.

Tych budynków jest tak dużo, że zwyczajnie nie da się wejść do wszystkich. W pewnym momencie po prostu idziemy przez ulice opuszczonego miasta i z coraz większą obojętnością mijamy ruiny. W lesie czeka na nas jedno z najciekawszych miejsc - silosy rakietowe.




W drogę powrotną ruszamy płytą lotniska (?).


Poruszając się po Pstrążu trzeba uważać na patrole wojska, choć my mieliśmy dużo szczęścia (?), bo spotkawszy żołnierzy, minęliśmy się z nimi, wzajemne się ignorując. Grunt, że nie wpadliśmy pod czołg... :-)


Szkoda, że Pstrąże jest wyburzane. Jak zniknie z powierzchni ziemi, skończy się pewna epoka... 

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tam nie było lotniska. Ten duży plac, to po prostu plac defilad jednostki rakietowej, przy którym była także niewielka trybuna.
    Lądowisko dla śmigłowca to już współczesna twórczość.

    Co do zdjęć radzieckich, polecam Wikimapię - trzeba włączyć w kategoriach "warstwa historyczna". Jest tam klika zdjęć z okresu radzieckiego. Polecam pomnik z wizerunkiem Lenina. Jest tam też zdjęcie właśnie z placu defilad. Można też wpisać w wyszukiwarkę rosyjską nazwę Pstrąża i także znajdziemy dużo zdjęć, ale już bardziej osobistych - trudno rozpoznać w których miejscach robionych, czasami wymieszanymi ze zdjęciami z okolic i Świętoszowa.

    Na Wikimapii są też opisy większości budynków - dodali je byli żołnierze pełniący tam służbę, ja je potłumaczyłem na j. polski. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny materiał. Byłem tam dzis z kumplem zobaczyć to cudo. Dostaliśmy się tam od strony swietoszowa pRejezdzajac poligon na którym trwało strzelanie. Przeżyliśmy i to . Miasto zionie przygnębieniem. Może i dobrze ze zostanie zrównane z ziemią. Etap betonu i ZSRR mamy za sobą

    OdpowiedzUsuń