Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Beskid Wyspowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Beskid Wyspowy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 listopada 2022

Góra Zamczysko. Legendarny zamek Lemiesz

Drugą pieszą wycieczką tego samego dnia, po wieży widokowej na Jaworzu, był spacer do platformy widokowej na Górze Zamczysko. Podczas niespełna trzykilometrowej przechadzki widoków było co nie miara. Ale to nie wszystko - według przypuszczeń, to własnie na tym wzniesieniu miał znajdować się tajemniczy zamek Lemiesz, będący jednym z elementów obrony Dunajca w średniowieczu. Jakie jeszcze atrakcje skrywa Góra Zamczysko - przekonajcie się sami. 

Dumnie brzmiąca Góra Zamczysko jest tak naprawdę jedną z dwóch kumulacji Białowodzkiej Góry w Beskidzie Wyspowym. Północna kumulacja mierzy 606 m n.p.m. i jest to nasze Zamczysko, a południowa nazywa się Rozdziele i wznosi się na wysokość 616 m n.p.m. Jeśli nastawiamy się na dłuższą wycieczkę, to można na górę dotrzeć zielonym lub żółtym szlakiem z położonych niżej miejscowości, ale jeśli dysponujemy autem, to zachęcam do podjechania nieco wyżej. Samochód można zostawić na niewielkim parkingu przy Kaplicy pw. Miłosierdzia Bożego. 


Z parkingu skierowaliśmy się zielonym szlakiem w stronę Góry Zamczysko. Już od samego początku towarzyszyły nam piękne panoramy Beskidu Wyspowego i Pogórza Rożnowskiego. Po chwili widoki się kończą i szlak wchodzi w las. Znajduje się tutaj rezerwat przyrody utworzony w celu ochrony zespołów buczyny karpackiej i dąbrowy oraz roślinności skalnej. W okolicach wierzchołka przed laty odkryto pozostałości późnołużyckiego grodziska złożonego z dwóch wałów, dwóch fos i majdanu. Niektórzy badacze wysnuli nawet teorię, że może to być pozostałość tajemniczego zamku Lemiesz, wspominanego w XIV-wiecznym "Żywocie św. Kingi" i będącego jednym z elementów średniowiecznego systemu fortyfikacyjnego doliny Dunajca.


Punkt widokowy znajduje się około 700 metrów za wierzchołkiem Zamczyska, idąc od strony kaplicy. Należy kontynuować spacer zielonym szlakiem, a następnie odbić w prawo za tabliczkami. Zbudowano tutaj nieduży drewniany pomost z którego rozpościera się wspaniały widok na Dunajec. Przy dobrej widoczności dostrzec można także szczyty Beskidu Sądeckiego i Niskiego. Duże miasto widoczne na dnie doliny to oczywiście Nowy Sącz. Po nasyceniu się widokami wróciliśmy do auta tą samą drogą. To nie była długa wycieczka - niecałe 3 kilometry, ale widoków nie brakowało!


To była krótka, ale pełna wrażeń wędrówka. Urokliwa kapliczka, oszałamiające widoki, tajemnicze ruiny zamku... czego chcieć więcej? Na zachętę dodam tylko, że nie są to popularne turystycznie rejony i nawet w długi weekend było tam pusto.


Wieza widokowa na Jaworzu. Łatwa wycieczka dla ludzi o mocnych nerwach

Na wieżę widokową na Jaworzu trafiłam w zabawnych okolicznościach. W mieszkaniu, w którym nocowaliśmy podczas majówki w Beskidzie Wyspowym, na lodówce wisiał magnes z tego miejsca. Mojej niespełna trzyletniej córce tak bardzo się on spodobał, że postanowiłam nas tam zabrać. Udało się to dopiero trzy miesiące później podczas wypadu w okolice Jeziora Rożnowskiego... Czy było warto?

Jaworz (918 m n.p.m.) jest najwyższym szczytem Pasma Łososińskiego w Beskidzie Wyspowym. Dotrzeć można na niego niebieskim szlakiem z Limanowej lub z Rojówki, ale w obu przypadkach będzie się to wiązać z dość długą wędrówką. W sierpniowy długi weekend nie nastawiałam się na chodzenie po górach, nie miałam nawet lepszych butów niż adidasy, więc zaczęłam szukać łatwiejszej opcji. Okazało się, że spokojnie można dojechać tam autem od strony Rojówki (częściowo drogą szutrową) lub Bukowca (asfaltem). Droga jest wąska, kręta i ostro pod górę... ale da się :-) Samochód można zostawić na poboczu około kilometr przed wieżą.


Do przejścia było niewiele, więc był to krótki, przyjemny spacer lekko pod górę. Trafiłam akurat na jakąś uroczystość (mszę?) pod samą wieżą, więc na szlaku było zaskakująco dużo osób, ale na szczęście już wracali, więc tylko się minęliśmy. Ten krótki odcinek jest bardzo widokowy, a im bliżej wieży, tym robi się ładniej. Pod szczytem Jaworza wyłania się drewniana konstrukcja. Szybki rzut oka i już widzę, że nie dam rady na nią wejść. Wygląda dokładnie, jak ta (nieistniejąca już) na Mogielicy, która też mnie pokonała. Zadowoliłam się widokami z pierwszego piętra i choć nie udało mi się zobaczyć pełnej panoramy, to i tak byłam zadowolona z wycieczki. Do auta wróciliśmy tą samą drogą.


Odpowiadając na pytanie - czy było warto - no jasne! Byłam zadowolona i szczęśliwa była także pomysłodawczyni całego przedsięwzięcia, czyli moja córka. Pozostał mały niedosyt, ale niestety nic nie poradzę na lęk, który mnie paraliżuje na tak odsłoniętych wieżach. Jaworz i bez wieży jest atrakcyjnym miejscem, które sprawdzi się jako niezbyt wymagająca wycieczka. 

piątek, 26 sierpnia 2022

Jasień i Kutrzyca. Dyskretny urok Beskidu Wyspowego

Kiedy przygotowywałam plan na Beskid Wyspowy, kilka razy spotkałam się z pozytywnymi opiniami na temat szczytów Jasień i Kutrzyca. Podobno przebiegają przez nie jedne z najbardziej widokowych szlaków całego pasma. Problem tylko w tym, że nijak nie układają się one w pętlę. Ale od czego jest wyobraźnia, widok satelity i wyszukiwanie leśnych ścieżek na Google Maps? Zobaczcie, co nam wyszło z tej nietypowej trasy, której chyba nikt inny nie opisał, i czy faktycznie widoki z Jasienia i Kutrzycy warte są zachodu?

Jasień i Kutrzyca położone są w południowej części Beskidu Wyspowego, na południowy-zachód od Mogielicy - najwyższego szczytu pasma. Topograficznie nie wyglądają jak taka typowa wybitna "wyspa", lecz układają się w dwa łagodnie przechodzące w siebie grzbiety. Planując trasę zależało mi na zrobieniu łatwej pętli, którą bez problemu pokonalibyśmy z dzieckiem. Czy była prosta - ocenicie sami - ale z pewnością dystans 9 km nie był zabójczy. Zaczęliśmy w nietypowym miejscu, przez które nie przebiega żaden pieszy szlak turystyczny - w Bulakach, części wsi Półrzeczki. W okolicy szlabanu, na końcu drogi, zostawiliśmy samochód. Miałam wrażenie, że trafiliśmy na koniec świata - nie było nawet zasięgu w telefonie. 

Miałam pomysł, aby dojść do zielonego szlaku w okolicy Polany Folwarcznej. Aby to uskutecznić, skierowaliśmy się w górę drogą "płytówką", która jest częścią szlaku rowerowego Półrzeczki-Chyszówki. Po kilkudziesięciu, może stu metrach, po prawej stronie pojawiła się ścieżka, która prawdopodobnie używana była do zwózki drewna. Skręciliśmy w nią, a następnie kierowaliśmy się na orientację ostro pod górę. Jest tu trochę podejścia do pokonania i w dodatku podłoże jest pełne osuwających się kamieni, więc nie szło się zbyt przyjemnie. Ale to nie miało znaczenia - najważniejsze, że po nieco ponad kilometrze od auta udało nam się trafić na zielony szlak.

Nim szybko dotarliśmy na Polanę Folwarczną, znajdującą się na przełęczy pod Kobylicą (874 m n.p.m.). W tym momencie wiedziałam już, że warto się było wspinać niezbyt ciekawą, nieoznakowaną ścieżką. Polana zachwyciła nas przecudną panoramą i widokiem na takie szczyty, jak Kudłoń, Turbacz, Turbaczyk, Obidowiec, Jaworzyna Ponicka, Maciejowa, Potaczkowa, Luboń Wielki i Szczebel. Wspaniale prezentował się z niej zarówno Beskid Wyspowy, jak i Gorce. Spotkaliśmy też pierwszych turystów, choć ogólnie tego dnia było ich na naszym szlaku niewielu (a był to długi weekend, więc raczej nie są to oblegane tereny). 


Kontynuowaliśmy wędrówkę zielonym szlakiem do kolejnego punktu, jakim był Jasień (1063 m n.p.m.). Jest to trzeci pod względem wysokości szczyt w Beskidzie Wyspowym (po MogielicyĆwilinie). Wierzchołek jest zalesiony i nie uświadczymy nań widoków, ale za to jest tabliczka z nazwą szczytu i ławeczka, więc można na chwilę usiąść. Warto odpocząć, bo choć czeka nas zejście, to najciekawsze dopiero przed nami. 

Na Jasieniu weszliśmy na szlak żółty i schodząc nim w kierunku Kutrzycy, trafiamy na Polanę Skalne. Jest to bez mała jedno z najładniejszych miejsc, jakie dotychczas poznałam w Beskidzie Wyspowym. W pierwszej kolejności w oczy rzuca się Mogielica z charakterystyczną wieżą i Polaną Stumorgową, ale już po chwili, patrząc w prawo, wyłaniają się Cichoń z Ostrą, Modyń, Hala oraz Wielki Wierch, Kiczora Kamienicka i Gorc. W oddali widać Pieniny, ale prawdziwą wisienką na torcie są doskonale widoczne Tatry!


Polana Skalne znajduje się pomiędzy wierzchołkami Jasień i Kutrzyca. Przed laty była wypasana i w jej dolnej części zachował się budynek z okresu powojennego - tzw. Bacówką na Skalnem - jedna z niewielu pamiątek pasterstwa Beskidu Wyspowego. Sama Kutrzyca mierząca 1058 m n.p.m. znajduje się tak blisko Jasienia, że często uznawana jest za jej drugi wierzchołek. Przyznam, że sama byłam zaskoczona, że to już, bo spodziewałam się jeszcze jakiegoś podejścia. Na szczycie postawiono kapliczkę.


Z Kutrzycy kontynuowaliśmy spacer żółtym szlakiem aż do rozwidlenia szlaków Pod Krzystonowem. Tam na chwilę zeszliśmy na szlak zielony w kierunku Białego, aby dotrzeć po około pięciu minutach do jedynej bazy namiotowej w Beskidzie Wyspowym. Znajduje się ona na Polanie Wały i prowadzona jest przez Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich z Katowic. Liczyłam na to, że w połowie czerwca będzie już czynna i uda się przybić pieczątkę, ale niestety jeszcze nie działała o tej porze. Zrobiliśmy sobie krótką przerwę i wróciliśmy na rozwidlenie szlaków. 

Nasza wycieczka powoli zmierzała do końca. Weszliśmy na szlak zielony prowadzący do Półrzeczek i doprowadził nas on po około 500 metrach do znanej nam już drogi rowerowej. Mieliśmy do samochodu jeszcze około 3 kilometry i pokonaliśmy je błyskawicznym tempem, bo niebo zasnuły chmury i zaczynało grzmieć. Szliśmy wygodnie szutrową, a na końcu płytową drogą rowerową do punktu, w którym zaczynaliśmy. Nie spotkaliśmy ani żywej duszy, a to dziwne, bo trasa jest widokowa. Załapaliśmy się jeszcze na piękne panoramy, między innymi na Szczebel, Ogorzałą i Lubogoszcz. Deszcz złapał nas przy aucie. Wszechświat z nami tego dnia współpracował.


To była zaskakująca wycieczka, bo choć wiele osób chwaliło Jasień i Kutrzycę, to nie sądziłam, że ta nasza improwizowana pętla okaże się aż tak widokowa. Przy okazji chciałabym polecić przepiękny Beskid Wyspowy miłośnikom ciszy i spokoju, bo poza paroma popularnymi szlakami (np. na Mogielicę) jest to po prostu pusto, nawet w długie weekendy. Sporo szczytów już zdobyliśmy, ale wciąż pozostają nam Szczebel czy Lubogoszcz. Coś czuję, że nie nie nasza ostatnia wizyta na beskidzkich wyspach.


czwartek, 25 sierpnia 2022

Łopień w Beskidzie Wyspowym. Na rozgrzewkę lub niepogodę

Podczas majówkowego wypadu w Beskid Wyspowy nie udało nam się zdobyć wszystkich szczytów, które mieliśmy w planach, bo zwyczajnie zabrakło nam czasu. Wróciliśmy w to pasmo górskie w kolejny długi weekend i dzięki temu udało się wejść na przyjemną i łatwo dostępną górę Łopień, znajdującą się w pobliżu Mogielicy. Zapraszam na kolejną beskidzką "wyspę" :-)

Masyw Łopienia to rozległy i długi grzbiet rozciągający się z południowego zachodu na północny-wschód. Wyróżnia się w nim trzy mało wybitne szczyty: Łopień Zachodni (961 m n.p.m.), Łopień Środkowy (950 m n.p.m.) i Łopień Wschodni (805 m n.p.m.). Na masyw wiodą dwa szlaki: czarny z Tymbarku oraz zielony łączący miejscowość Dobrą z Przełęczą Rydza-Śmigłego. Najkrótszy i zarazem najbardziej popularny szlak to ten z przełęczy, z której startowaliśmy także na Mogielicę - najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego.

Trafił nam się podczas wyjazdu deszczowy dzień i długo nie mogliśmy się nigdzie zebrać. W końcu, aby nie siedzieć na miejscu, wybraliśmy Łopień, którego masyw doskonale było widać z okna naszej agroturystyki. Z racji niepewnej pogody postanowiliśmy pójść najłatwiejszym szlakiem z Przełęczy Rydza-Śmigłego. Jedynym minusem tego szlaku jest brak możliwości zrobienia pętli (choć na upartego można częściowo poruszać się nieznakowanymi leśnymi drogami), ale niestety przez Łopień przebiega niewiele szlaków, więc opcje są mocno ograniczone, jeśli jedzie się samochodem. 

Szlak jest... dziecinnie prosty, na tyle, że nasza niespełna trzyletnia córka część trasy chętnie pokonała sama. Jedyną trudnością była pogoda - trochę nas po drodze zmoczył deszcz i było trochę błota na szlaku. Na Łopień Zachodni, zwany po prostu Łopieniem, wchodzi się około godzinę. Szczyt znajduje się na polanie Jaworze, która otoczona jest świerkowym lasem z domieszką buka. Powstała ona, podobnie jak wszystkie polany w Karpatach, w wyniku działalności przybyłych w XV wieku z Bałkanów Wołochów. Na zalesionych szczytach przygotowywali sobie teren do wypasu kóz i owiec poprzez wypalanie lasów w wierzchołkowych partiach gór. 


Z polany Jaworze niestety nie zobaczymy zbyt rozległych widoków, ale możemy podejść nieznakowaną dróżką około 30 m na polankę Widny Zrąbek. Jest to wyrąb powiększony przez paralotniarzy i zarazem najlepszy punkt widokowy na Łopieniu. Doskonale stąd widać Ćwilin i Śnieżnicę, jak również dalsze szczyty Beskidu Wyspowego (m. in. Szczebel). Na polance znajduje się krzyż poświęcony Janowi Pawłowi II i ołtarz polowy. 

Zachęcona polepszającą się pogodą zapragnęłam podejść na kolejną polanę - Myconiówkę, znajdującą się w połowie drogi na Łopień Środkowy. Dojście na nią zajmuje około 10-15 minut i należy podążać szlakiem zielono-czarnym. Niestety z samej Myconiówki nie ma za bardzo widoków, ale za to kawałek wcześniej, w okolicach ambony myśliwskiej, przebijają się szczyty i można nawet dostrzec Mogielicę z charakterystyczną wieżą. Z Myconiówki zawróciłam na polanę Jaworzę i stamtąd zeszliśmy zielonym szlakiem do auta.


Łopień nie jest z pewnością najbardziej atrakcyjnym szczytem Beskidu Wyspowego, ale nie żałuję, że na niego weszliśmy. Przyznam, że ze względu na jego bliskość do Mogielicy liczyłam na lepsze widoki na najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego i pod tym względem poczułam się zawiedziona. Za to świetnie nam się Łopień sprawdził na prostą, krótką wycieczkę  i nieciekawą pogodę.