Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Małopolskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Małopolskie. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 września 2025

Śladami Nikifora i kuracjuszy – opowieść o Krynicy-Zdroju

Czy może istnieć miasto, które jest jednocześnie sceną wielkiej historii, galerią architektonicznych pereł i uzdrowiskiem o magicznych właściwościach? Krynica-Zdrój udowadnia, że tak. To tutaj lecznicze źródła kształtowały losy ludzi, a niezwykłe wille i domy zdrojowe przypominają o czasach, gdy do „polskich Karpat” zjeżdżała elita Europy. Ale czy Krynica to tylko kurort? Czy nie kryje w sobie jeszcze więcej tajemnic i opowieści, które potrafią zaskoczyć?

Dzisiejsza Krynica-Zdrój liczy niespełna 10 tysięcy mieszkańców, ale jej dzieje sięgają XVI wieku, gdy powstała jako wieś Krzenycze. Przełomem okazał się XVIII wiek – badania Baltazara Hacqueta potwierdziły lecznicze właściwości źródeł, co dało początek uzdrowisku. W XIX wieku dzięki działalności profesora Józefa Dietla Krynica stała się jednym z najważniejszych kurortów Galicji. W 1911 roku zyskała prawa miejskie, a wraz z nimi – prestiż, który ściągał tysiące kuracjuszy. Przyjeżdżali tu artyści, arystokraci, a nawet koronowane głowy. Krynica zyskała przydomek „polskiego Karlsbadu” i była świadkiem narodzin balneologii w Polsce.

Spacerując Bulwarami Dietla, można odnieść wrażenie, że czas zatrzymał się w epoce eleganckich kuracjuszy. Ta reprezentacyjna część miasta to nie tylko deptak, ale i galeria architektury uzdrowiskowej. Drewniane wille, pensjonaty i domy zdrojowe pozwalają poczuć ducha „dawnej Krynicy”, gdy promenadą przechadzały się damy w kapeluszach, a orkiestra grała walce Straussa. Wśród perełek Bulwarów Dietla wyróżnia się Witoldówka – willa zaprojektowana przez Jana Zawiejskiego. Powstała w latach 80. XIX wieku i stanowi przykład przeniesienia monumentalnych form murowanych hoteli do drewnianej zabudowy. Był tu słynny Zakład Dietetyczny dr. Skórczewskiego, a później – pensjonat, który działa do dziś.

Niedaleko stoi Willa Białej Róży z 1855 roku. Jej ozdobne werandy i balkony urzekają do dziś. Właśnie tutaj, podczas pobytu w Krynicy, mieszkała bł. Maria Teresa Ledóchowska – utalentowana malarka i działaczka misyjna. Jej akwarele dokumentują widoki Krynicy sprzed ponad wieku. A przecież Biała Róża i Witoldówka to tylko dwa przykłady – przy Bulwarach znajdziemy całą kolekcję willi, które niczym opowieści zapisane w drewnie i kamieniu snują historię miasta.


Jedną z najbardziej niezwykłych willi jest Romanówka. Choć powstała w XIX wieku, dziś znana jest przede wszystkim jako siedziba Muzeum Nikifora. To tutaj prezentowana jest twórczość Epifaniusza Drowniaka – Nikifora Krynickiego, genialnego prymitywisty, który malował Krynicę z perspektywy zwykłego przechodnia. Jego akwarele, proste i zarazem niezwykle wymowne, zdobyły światową sławę. Czyż to nie paradoks, że artysta, który żył w biedzie i często był ignorowany, stał się ikoną miasta i jego najlepszym ambasadorem?

Wspaniałą wizytówką Krynicy jest Stary Dom Zdrojowy zbudowany w latach 1886–1889 w stylu neorenesansowym. To tutaj odbywały się bale, koncerty i spotkania arystokracji. Zatrzymywał się tu sam Józef Piłsudski, a wnętrza – z oryginalnym wystrojem z końca XIX wieku – do dziś przenoszą nas w czasy największej świetności kurortu.


Tuż obok, w kontraście do zabytkowej elegancji, wznosi się Nowy Dom Zdrojowy – największy budynek sanatoryjny w Krynicy, oddany do użytku w 1939 roku. Zaprojektowany przez Witolda Minkiewicza, jest przykładem modernizmu w architekturze uzdrowiskowej. Proste bryły, kolumnady i wnętrza inspirowane marynistyką przypominają raczej luksusowy transatlantyk niż budynek w górskim kurorcie.

Nie można pominąć Pijalni Głównej, modernistycznego budynku z lat 70. XX wieku. To tutaj serwowane są najsłynniejsze wody mineralne: Jan, Słotwinka, Tadeusz czy słynny Zuber o charakterystycznym smaku. Pijalnia to jednak nie tylko lecznicze źródła – to także sala koncertowa i ogród zimowy, gdzie zimą wśród palm można zapomnieć o mrozie za oknem. Krynica-Zdrój to nie tylko uzdrowisko, ale i miasto kultury. Od lat odbywa się tu Festiwal im. Jana Kiepury, podczas którego deptak i sale koncertowe rozbrzmiewają ariami operowymi. Tenor zapisał się zresztą w krynickiej przestrzeni na lata – zbudowane przez niego sanatorium Patria jest jednym z symboli miasta, a w latach międzywojennych uchodziło ono za najbardziej nowoczesny i luksusowy hotel, w którym bywała europejska śmietanka towarzyska.

Bulwary Dietla są sercem Krynicy i najlepszym przewodnikiem po jej historii. Wystarczy spojrzeć na Witoldówkę, Białą Różę, Romanówkę, by poczuć klimat dawnej epoki i zobaczyć, jak architektura opowiada dzieje miasta. Krynica-Zdrój to nie tylko kurort – to żywa księga historii, w której każda willa, dom zdrojowy czy pijalnia jest kolejnym rozdziałem. Może właśnie dlatego, spacerując po deptaku, ma się wrażenie, że Krynica nigdy się nie starzeje – to ponadczasowe miasto, które mimo upływu czasu, nie traci nic ze swojego uroku. 

Patria: hotel-marzenie „króla tenorów”, który stał się ikoną Krynicy

Czy modernistyczna bryła sprzed stu lat może do dziś zachwycać i pobudzać wyobraźnię? Czy w nieco przykurzonych, lecz wciąż lśniących marmurem, wnętrzach nadal rozbrzmiewa echo fortepianu? Czy restauracyjna sala pamięta wystawne rauty i śmietankę towarzyską dwudziestolecia międzywojennego? Patria w Krynicy-Zdroju – wymarzony pensjonat Jana Kiepury – odpowiada na te pytania gromkim „tak”. To właśnie tutaj legenda tenora z Sosnowca stała się częścią DNA uzdrowiska.

W latach 30. XX wieku polskie uzdrowiska – Krynica, Rabka, Iwonicz, Żegiestów, Rymanów – przeżywały złotą erę. Elity II RP przyjeżdżały korzystać z dobrodziejstw wód leczniczych, a rosnący tłum kuracjuszy wymagał infrastruktury na miarę wielkich miast. Młodzi architekci – zapatrzeni w światowe trendy – wprowadzali do górskich pejzaży funkcjonalizm i modernizm. W ten rytm idealnie wpisała się Patria: obiekt, który miał być nie tylko wygodny, ale i reprezentacyjny.

Za projekt odpowiadał Bohdan Pniewski – absolwent Politechniki Warszawskiej, laureat konkursów na gmach poselstwa w Sofii (1928) czy koncepcję Świątyni Opatrzności Bożej (1931). Choć początkowo inspirował się funkcjonalizmem, szybko przesunął akcenty ku formom klasycyzującym: harmonii proporcji, rytmice, monumentalizmowi, ale w połączeniu z nowoczesną techniką żelbetu. W sanatoryjnym świecie, który miał „produkować zdrowie i higienę”, Patria stała się symbolem prestiżu i komfortu.

Urodzony w 1902 roku w Sosnowcu, Jan Kiepura błyskawicznie wspiął się na szczyty: Wiedeń, Paryż, La Scala w Mediolanie, później Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Równolegle z karierą sceniczną starannie  budował swój wizerunek i robił wokół siebie szum medialny.  Śpiewał z balkonów hoteli i występował na dachach samochodów, grał w filmach, zjednywał publicystów i melomanów. Za namową przyjaciela Zygmunta Protassewicza kupił w 1927 r. parcelę w Krynicy (po 3 dolary 20 centów za m²), a inwestycję traktował jednocześnie jako lokatę i... prezent dla rodziców, którzy mieli zarządzać obiektem.

W listach pisał bez fałszywej skromności: „Buduję hotel w Krynicy, 200 pokoi... dwie windy... słowem – luksus”. Budowę rozpoczął w 1930 r., a pieniądze zarobione na scenach świata pozwoliły mu na techniczne „fajerwerki” i najlepsze materiały. Jego ambicja była prosta i śmiała: stworzyć miejsce, które przyciągnie „śmietankę polską” i cudzoziemców. Nazwa „Patria” – „Ojczyzna” – była nośnym hasłem epoki i częścią konsekwentnej strategii marketingowej artysty. Kiepura tworzył swoją markę osobistą w czasach, w których nawet nie znano jeszcze takiego pojęcia.

Oddana do użytku w Boże Narodzenie 1933 roku jako „Palace Hotel Patria”, miała wszystko, co definiowało ówczesny przepych. Winda osobowa i towarowa, centrala telefoniczna, sygnalizacja świetlna nad drzwiami pokoi, własne akumulatory dla kluczowych instalacji, kotły centralnego ogrzewania – postawiono na samodzielność i niezawodność. Wnętrza wykończono marmurami i alabastrami (ze Lwowa), chromowaną stalą, meblami z palisandru i mahoniu. Kiepura dbał, by akcentować polskie pochodzenie materiałów (słynne kafelki „Józefów”), ale jako dyrektora zatrudnił Niemca – Johana Güntera – i kompletował międzynarodową, świetnie wyszkoloną obsługę. 

Kto bywał w Patrii? Najbogatsi i najsłynniejsi: Hanka Ordonówna, Jadwiga Smosarska (tu poznała przyszłego męża Zygmunta Protassewicza), Loda Halama, śpiewacy Jerzy Czaplicki i Adam Didur, generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Wnętrza posłużyły za plan filmowy „Książątka” (1937) – z Eugeniuszem Bodo i plejadą gwiazd. Pisarz Tadeusz Dołęga-Mostowicz, podglądając w Patrii życie „wyższych sfer”, ostrzył pióro do „Kariery Nikodema Dyzmy”. Anegdot było tyle, że prasa ochrzciła „Ilustrowany Kurier Codzienny” w żartach „Ilustrowanym Kiepurkiem Codziennym”. Kiepura kochał rozgłos: potrafił śpiewać a cappella z balkonu, a gdy w pociągu zapomniał nut, wywołał awanturę o... zawrócenie składu (finalnie wysłano po nie inny).

W 1937 r. do Krynicy przyjechała incognito następczyni tronu Holandii Juliana z mężem, księciem Bernhardem. Fotoreporterzy ruszyli za nimi w pogoń, więc para próbowała się przenieść do bardziej kameralnego pensjonatu, ale Kiepura – już telefonicznie – ujął sprawę z rozmachem: sam przybył, dopieszczał gości, zdejmował z rachunku szampana i tonował koszty. Jak zanotowano, jego bezceremonialność przeszła do porządku dziennego dzięki taktownemu zachowaniu żony, Marty Eggerth.

Wybuch II wojny światowej rozdzielił artystę i jego „hotel-arię”. Kiepura śpiewał dla żołnierzy we Francji i USA, zbierając fundusze dla Polski. Patrię zajęli Niemcy – według źródeł mieściło się tu sanatorium dla oficerów albo siedziba Hitlerjugend. Po wojnie budynek upaństwowiono (1949), argumentując wcześniejszym przejęciem przez III Rzeszę jako obiektu użyteczności publicznej. W 1965 r. wypłacono Kiepurze odszkodowanie. Po wojnie Patria nieprzerwanie pełniła funkcję sanatoryjną. W 1996 r. przekazano ją przedsiębiorstwu państwowemu – dziś Uzdrowisko Krynica-Żegiestów S.A. – a 17 września 2013 r. wpisano do rejestru zabytków. Modernistyczna perła w XXI wieku zyskała jeszcze jeden, bardzo ludzki wymiar: w ostatnich latach budynek służy także jako centrum wsparcia dla uchodźców z Ukrainy.

Legenda Patrii do dziś rozbrzmiewa W Krynicy echem niczym wyrazisty głos Jana Kiepury. Choć zawierucha wojenna odebrała temu miejscu legendarny blask, a po powojenna rzeczywistość nie była już tak barwna, jak hedonistyczny początek XX wieku, to budynek, mimo swojego wieku, nadal intryguje i przyciąga ciekawskich. I tylko fortepian Jana Kiepury milczy jak zaklęty, jakby czekając na lepsze czasy...


czwartek, 11 września 2025

Platforma widokowa Ślimak w Woli Kroguleckiej. Widoki na okrągło

A gdyby tak zbudować wieżę widokową inną niż wszystkie? – być może taka myśl natchnęła projektantów platformy widokowej Ślimak do nadania jej tak niezwykłego kształtu. Na wysokości ponad 530 m n.p.m. i  200 metrów nad dnem doliny rzeki Poprad wnosi się spiralna konstrukcja, która nie przypomina pozostałych wież Beskidu Sądeckiego. To przerost formy nad treścią czy doskonałe uzupełnienie bajecznych widoków? Przekonacie się sami.

Położona na szczycie góry Dzielnica (539 m n.p.m.) platforma Ślimak zachwyca nie tylko widokami, ale i formą – spiralna konstrukcja pozwala stopniowo wynurzać się ponad okoliczne wzgórza, aż w końcu oczom ukazuje się spektakularna panorama doliny Popradu. Z tego miejsca można podziwiać Beskid Sądecki w pełnej krasie: pasmo Radziejowej z najwyższym szczytem Radziejowa (1266 m n.p.m.), pasmo Jaworzyny Krynickiej, a także bardziej odległe Gorce i Beskid Wyspowy. Przy dobrej widoczności można dostrzec także Stary Sącz, ruiny zamku w Rytrze czy malowniczą Makowicę. Na miejscu czekają też udogodnienia – zadaszone palenisko, toaleta i dwa parkingi (górny i dolny), a dla aktywnych możliwość dojścia szlakiem z Rytra, wśród lasów i wzgórz doliny Popradu.

Platforma widokowa Ślimak to idealne miejsce na chwilę wytchnienia, rodzinny wypad czy krótką przerwę w podróży. Jeśli szukasz łatwo dostępnego miejsca, w którym serce zabije szybciej na widok górskich panoram – Ślimak w Woli Kroguleckiej będzie strzałem w dziesiątkę.