Czy może istnieć miasto, które jest jednocześnie sceną wielkiej historii, galerią architektonicznych pereł i uzdrowiskiem o magicznych właściwościach? Krynica-Zdrój udowadnia, że tak. To tutaj lecznicze źródła kształtowały losy ludzi, a niezwykłe wille i domy zdrojowe przypominają o czasach, gdy do „polskich Karpat” zjeżdżała elita Europy. Ale czy Krynica to tylko kurort? Czy nie kryje w sobie jeszcze więcej tajemnic i opowieści, które potrafią zaskoczyć?
Dzisiejsza Krynica-Zdrój liczy niespełna 10 tysięcy mieszkańców, ale jej dzieje sięgają XVI wieku, gdy powstała jako wieś Krzenycze. Przełomem okazał się XVIII wiek – badania Baltazara Hacqueta potwierdziły lecznicze właściwości źródeł, co dało początek uzdrowisku. W XIX wieku dzięki działalności profesora Józefa Dietla Krynica stała się jednym z najważniejszych kurortów Galicji. W 1911 roku zyskała prawa miejskie, a wraz z nimi – prestiż, który ściągał tysiące kuracjuszy. Przyjeżdżali tu artyści, arystokraci, a nawet koronowane głowy. Krynica zyskała przydomek „polskiego Karlsbadu” i była świadkiem narodzin balneologii w Polsce.
Spacerując Bulwarami Dietla, można odnieść wrażenie, że czas zatrzymał się w epoce eleganckich kuracjuszy. Ta reprezentacyjna część miasta to nie tylko deptak, ale i galeria architektury uzdrowiskowej. Drewniane wille, pensjonaty i domy zdrojowe pozwalają poczuć ducha „dawnej Krynicy”, gdy promenadą przechadzały się damy w kapeluszach, a orkiestra grała walce Straussa. Wśród perełek Bulwarów Dietla wyróżnia się Witoldówka – willa zaprojektowana przez Jana Zawiejskiego. Powstała w latach 80. XIX wieku i stanowi przykład przeniesienia monumentalnych form murowanych hoteli do drewnianej zabudowy. Był tu słynny Zakład Dietetyczny dr. Skórczewskiego, a później – pensjonat, który działa do dziś.
Niedaleko stoi Willa Białej Róży z 1855 roku. Jej ozdobne werandy i balkony urzekają do dziś. Właśnie tutaj, podczas pobytu w Krynicy, mieszkała bł. Maria Teresa Ledóchowska – utalentowana malarka i działaczka misyjna. Jej akwarele dokumentują widoki Krynicy sprzed ponad wieku. A przecież Biała Róża i Witoldówka to tylko dwa przykłady – przy Bulwarach znajdziemy całą kolekcję willi, które niczym opowieści zapisane w drewnie i kamieniu snują historię miasta.
Jedną z najbardziej niezwykłych willi jest Romanówka. Choć powstała w XIX wieku, dziś znana jest przede wszystkim jako siedziba Muzeum Nikifora. To tutaj prezentowana jest twórczość Epifaniusza Drowniaka – Nikifora Krynickiego, genialnego prymitywisty, który malował Krynicę z perspektywy zwykłego przechodnia. Jego akwarele, proste i zarazem niezwykle wymowne, zdobyły światową sławę. Czyż to nie paradoks, że artysta, który żył w biedzie i często był ignorowany, stał się ikoną miasta i jego najlepszym ambasadorem?
Wspaniałą wizytówką Krynicy jest Stary Dom Zdrojowy zbudowany w latach 1886–1889 w stylu neorenesansowym. To tutaj odbywały się bale, koncerty i spotkania arystokracji. Zatrzymywał się tu sam Józef Piłsudski, a wnętrza – z oryginalnym wystrojem z końca XIX wieku – do dziś przenoszą nas w czasy największej świetności kurortu.
Tuż obok, w kontraście do zabytkowej elegancji, wznosi się Nowy Dom Zdrojowy – największy budynek sanatoryjny w Krynicy, oddany do użytku w 1939 roku. Zaprojektowany przez Witolda Minkiewicza, jest przykładem modernizmu w architekturze uzdrowiskowej. Proste bryły, kolumnady i wnętrza inspirowane marynistyką przypominają raczej luksusowy transatlantyk niż budynek w górskim kurorcie.
Nie można pominąć Pijalni Głównej, modernistycznego budynku z lat 70. XX wieku. To tutaj serwowane są najsłynniejsze wody mineralne: Jan, Słotwinka, Tadeusz czy słynny Zuber o charakterystycznym smaku. Pijalnia to jednak nie tylko lecznicze źródła – to także sala koncertowa i ogród zimowy, gdzie zimą wśród palm można zapomnieć o mrozie za oknem. Krynica-Zdrój to nie tylko uzdrowisko, ale i miasto kultury. Od lat odbywa się tu Festiwal im. Jana Kiepury, podczas którego deptak i sale koncertowe rozbrzmiewają ariami operowymi. Tenor zapisał się zresztą w krynickiej przestrzeni na lata – zbudowane przez niego sanatorium Patria jest jednym z symboli miasta, a w latach międzywojennych uchodziło ono za najbardziej nowoczesny i luksusowy hotel, w którym bywała europejska śmietanka towarzyska.
Bulwary Dietla są sercem Krynicy i najlepszym przewodnikiem po jej historii. Wystarczy spojrzeć na Witoldówkę, Białą Różę, Romanówkę, by poczuć klimat dawnej epoki i zobaczyć, jak architektura opowiada dzieje miasta. Krynica-Zdrój to nie tylko kurort – to żywa księga historii, w której każda willa, dom zdrojowy czy pijalnia jest kolejnym rozdziałem. Może właśnie dlatego, spacerując po deptaku, ma się wrażenie, że Krynica nigdy się nie starzeje – to ponadczasowe miasto, które mimo upływu czasu, nie traci nic ze swojego uroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz