Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zapory wodne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zapory wodne. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 29 lipca 2024

Kolej Doliny Bobru. Kolejowy spacer o zapachu poziomek

Ostatni pociąg wjechał na stację Pilchowice Zapora w 2016 roku. 11 grudnia zakończyła się trwająca niemal sto lat historia Kolei Doliny Bobru, jednej z najbardziej malowniczych tras kolejowych w Polsce. O jej (nie)istnieniu zrobiło się głośno jakiś czas temu, gdy media obiegła informacja o planowanym wysadzeniu mostu nad Jeziorem Pilchowickim na potrzeby filmu Mission Impossible. Choć kratownicowy most oparł się Tomowi Cruise'owi, to tunele, tory i wiadukty nadal czekają na powrót pociągów. Czy kiedyś to nastąpi?


Linia kolejowa nr 283 (Jelenia Góra - Żagań) uchodziła za jedną z najpiękniejszych na Dolnym Śląsku. Jej początki sięgają lat 80. XIX wieku. Wówczas zaprojektowano połączenie biegnące wzdłuż Doliny Bobru, które połączyło Jelenią Górę z Bolesławcem. Z tego powodu do dziś ten odcinek często nazywany jest Koleją Doliny Bobru. Relację budowano odcinkami, z czego ostatni, najbardziej malowniczy (Jelenia Góra - Lwówek Śląski), ukończono w 1909 roku. Ze względu na ukształtowanie terenu było to duże wyzwanie. Aby mu sprostać, zbudowano trzy tunele oraz cztery mosty i wiadukty. Linia przebiega w niewielkiej odległości od zapory w Pilchowicach (zbudowanej między 1902 a 1912), która jest drugą największą zaporą wodną w Polsce. Więcej o niej pisałam TUTAJ.



Mam wyjątkową słabość do historii oraz kolei, a łącząc te dwa zainteresowania wybrałam się do Pilchowic. Pierwszy postój zrobiłam przy moście kolejowym, który łączy dwa brzegi Jeziora Pilchowickiego. Powstał on w  latach 1905-1906, a jego konstrukcja wspiera się na dwóch betonowo-kamiennych filarach, na których spoczywa kratownicowy most z torami. Usytuowany został około 40 metrów nad dnem zbiornika, co oznacza, że jest jednym z najwyższych mostów w kraju. Początkowo wznosił się nad suchą doliną, która została zalana wodą po otwarciu zapory. W wydarzeniu uczestniczył cesarz Wilhelm II. O moście zrobiło się głośno parę lat temu, gdy media obiegła informacja, jakoby miał on zostać wysadzony na potrzeby kręcenia filmu Mission Impossible z Tomem Cruisem. Na szczęście nigdy do tego nie doszło, a zabytkowy most stoi i ma się względnie dobrze.



Z mostu skierowałam się w stronę przystanku Pilchowice Zapora. Poszłyśmy z Natalią pieszo po torach :-) znajdując po drodze całą masę poziomek! W ten sposób z założenia krótka wycieczka zamieniła się w prawdziwe zbiory słodkich, dojrzałych owoców. Mam nadzieję, że bliskość infrastruktury kolejowej nie wpłynęła negatywnie na ich właściwości zdrowotne. Niesamowite jest to, jak natura szybko odzyskuje to, co zabrał jej człowiek. 


Sama stacja Pilchowice Zapora pochodzi, tak jak reszta infrastruktury, z początku XX wieku. Zlokalizowano ją na zboczu góry Czyżyk. Budynek wzniesiono w stylu ryglowo-szkieletowym, a peron zadaszono łukową wiatą. Torowisko w tym miejscu wsparto przed podmyciem przez budowę betonowego muru oporowego w kształcie sklepionych łuków, a do jego budowy wykorzystano płynny beton i kruszywo, co było na tamten czas sporą innowacją. Na stacji znajdowała się kasa biletowa oraz poczekalnia. Obecnie budynek jest nieużytkowany i niszczeje.




Kontynuując spacer torami, dotarłyśmy do tunelu pod górą Czyżyk. Zbudowano go w latach 1905-1907. Jest on jednokomorowy i jednotorowy. Choć nie należy do najdłuższych na Dolnym Śląsku (187 m), to może sprawiać takie wrażenie, gdyż na wlocie nie widać światła z drugiej strony - tunel biegnie bowiem po łuku. Został uszkodzony przez wycofujących się saperów niemieckich 8 maja 1945 r. i odbudowany przez Polaków w 1946 r. Nie wchodziłyśmy do środka, bo zostawiłam czołówki w samochodzie. Podejrzewam jednak, że wrażenia mogą być podobne, jak w tunelach pod Przełęczą Kowarską albo w Górach Sowich


Jaka będzie przyszłość linii kolejowej 283? W latach 2022-2026 ma zostać odbudowany jej odcinek na trasie Zebrzydowa - Żagań, ale już wiadomo, że będzie opóźnienie :-) W 2021 roku samorząd województwa dolnośląskiego przejął niewykorzystane odcinki linii z deklaracją ich rewitalizacji do 2026 roku. Równocześnie nie wskazano źródeł finansowania tej inwestycji, a te wyniosą, bagatela, 100 milionów złotych. Czy i kiedy do Pilchowic wrócą pociągi? Chciałabym wierzyć, że tak się stanie już za dwa lata, ale ciężko podzielać ten optymizm. 

piątek, 15 lipca 2022

Zapora w Pilchowicach. 110 lat historii

Zapory wodne są charakterystycznym elementem krajobrazu Dolnego Śląska i zarazem jego cennym zabytkiem hydrotechnicznym. Ich historia sięga końca XIX wieku, kiedy to przez rejon przeszły katastrofalne w skutkach powodzie. Po tragedii zadecydowano o uregulowaniu rzek, które mogły stanowić zagrożenie i w ten sposób powstały używane do dziś monumentalne zapory. Ta znajdująca się w Pilchowicach jest największą z nich i zarazem drugą największą w Polsce.


Zapora wodna w Pilchowicach w tym roku obchodzi okrągłą, 110 rocznicę otwarcia.  Wielkością w Polsce przewyższa ją tylko zapora w Solinie (okolice Bieszczad), która powstała w latach 60. XX wieku. Dolnośląska tama na rzece Bóbr została zbudowana w latach 1902-1912. Zaporę wzniesiono w latach w ramach jednej inwestycji z (od paru lat nieczynną) Koleją Doliny Bobru (linia Jelenia Góra-Żagań), która miała ułatwiać transport materiału budowlanego, a później umożliwić rozwój turystyki w tym miejscu. Nad powstałym Jeziorem Pilchowickim poprowadzono most kolejowy, o którym zrobiło się głośno, gdy planowano go wysadzić w ramach kręcenia filmu Mission Impossible. Na szczęście do dewastacji nie doszło, co daje nadzieję na możliwość rewitalizacji linii kolejowej w przyszłości.

Zapora jest wysoka na 62 metry, a jej długość w koronie wynosi 290 metrów; w stopie - 140 m. Grubość jej muru u podstawy to 50 metrów, a w koronie - 7 metrów. W chwili oddania do użytku była największą zaporą kamienno-betonową w Europie. Dziś zresztą też robi ogromne wrażenie i warto zobaczyć ją na żywo. Przy zaporze zbudowano elektrownię wodną. Otwarcie w 1912 roku odbyło się z wielką pompą, a do Pilchowic przyjechał sam cesarz Wilhelm II. Dzięki inwestycji udało się uniknąć wielu zniszczeń, a powodzie zdarzyły się tylko w 1915, 1926, 1930, 1938, 1958 i 1997 r. Obecnie zapora pełni funkcje nie tylko ochronne, ale też energetyczne i turystyczne.

Pilchowicka zapora jest jednym z najpiękniejszych miejsc Doliny Bobru i całego Dolnego Śląska. Jej ogrom robi wrażenie, a Jezioro Pilchowickie wspaniale wpisuje się w krajobraz okolicy. Patrząc na tę wspaniałą konstrukcję ciężko uwierzyć, że ma ona już ponad 110 lat. Koniecznie wybierzcie się tam, będąc w okolicy. O innych zaporach Dolnego Śląska przeczytacie TUTAJ.

czwartek, 14 lipca 2022

Perła Zachodu - klejnot Doliny Bobru

Gościniec Perła Zachodu jest jedną z, nomen omen, pereł Doliny Bobru na Dolnym Śląsku. Współczesne schronisko z powodzeniem kontynuuje tradycję niemieckiej gospody Turmsteinbaude, a niezwykłe położenie na wysokim brzegu Jeziora Modre sprawia, że ciężko wobec niego przejść obojętnie. Zobaczcie, co nas zachwyciło w Perle Zachodu.

Niepozorna wieś Siedlęcin położona w Dolinie Bobru skrywa nietuzinkowe atrakcje. Jedną z nich jest wieża książęca - jedyny taki obiekt w Europie Środkowej, a drugą - malowniczo położony gościniec o przedwojennej tradycji. Pierwsza gospoda w tym miejscu - Turmsteinbaude - otwarta została w 1927 roku niedługo po utworzeniu zapory wodnej i Jeziora Modre. 

2018 vs. lata 20. XX wieku

Po II wojnie światowej obiekt stał opuszczony aż do roku 1950, kiedy to otwarto go jako schronisko PTTK. Niestety z biegiem lat jego popularność malała ze względu na zanieczyszczenie wód. W tamtym okresie przyjęła się nawet nazwa "Perła Smrodu". W ostatnich latach gościniec odbudowuje swoją reputację i ponownie cieszy się dużym zainteresowaniem turystów. Wokół znajdują się szlaki piesze i rowerowe, a przewieszona nad taflą jeziora kładka umożliwia dojście do do pobliskich formacji skalnych oraz wzniesienia Wieżycy.


Perła Zachodu odzyskała blask i jest prawdziwym klejnotem Dolnego Śląska. Choć nie udało nam się zajrzeć do środka, bo trafiliśmy na dzień, kiedy było zamknięte, to byliśmy zauroczeni. Gościniec jest przepięknie położony i nie brakuje wokół niego atrakcji. Czego chcieć więcej?

czwartek, 26 maja 2022

Zamek Dunajec w Niedzicy. Inkaski skarb w węgierskiej twierdzy

Zamek Dunajec w Niedzicy położony jest w niezwykłe malowniczym otoczeniu Jeziora Czorsztyńskiego i trudno sobie dziś wyobrazić, że przez większość swojej historii znajdował się na wzgórzu, a nie nad wodą. Dziś jest to jedna z największych atrakcji Polskiego Spiszu i Pienin zachodnich. To piękny i tajemniczy zamek, w którego murach podobno do dziś ukryty jest... skarb Inków! 


Kiedyś była tu dolina, przez którą przepływała rzeka - Dunajec. W latach 60. XX wieku podjęto decyzję o utworzeniu na Dunajcu sztucznego jeziora z zaporą i elektrownią wodną. Zbiornik uruchomiony został w 1997 i służy ochronie przeciwpożarowej całej doliny. Ogółem powstanie Jeziora Czorsztyńskiego zajęło ponad 25 lat i miało ogromny wpływ na krajobraz oraz przyrodę całej doliny. 

Niedzicki zamek powstał w XIV wieku jako własność rodu Berzeviczych. Początkowo warownia stanowiła węgierską strażnicę na granicy z Polską. Pod koniec XV wieku obiekt przeszedł w ręce komesa spiskiego Emeryka Zapolyi, a następnie, w 1528 r., Niedzica na 60 lat stała się własnością Łaskich: Hieronima i jego syna Olbrachta. Ten drugi nieszczególnie dbał o swoje dobra - najpierw zamek zastawił, a następnie sprzedał Jerzemu Horváthowi, który go odbudował, przekształcając przy okazji w okazałą renesansową rezydencję. 


Kolejnymi właścicielami byli Giovanelli - włosko-węgierska rodzina, która jednak nie interesowała się zbytnio losem zamku. Po wymarciu rodu rezydencja stała się własnością  Andrzeja Horvátha, który wybudował salę balową, a urządzane w niej rauty rozsławiły Dunajec na całe Węgry. W 1858 zamek przejął kolejny węgierski ród - Salamonowie i w ich władaniu pozostał on do 1945 roku. Warto jednak zaznaczyć, że po zakończeniu I wojny światowej Niedzica znalazła się na terytorium Polski. 

Po drugiej wojnie światowej przystąpiono do odbudowy nadgryzionego przez ząb czasu zamku. Na przestrzeni lat mieściły się tu między innymi dom pracy twórczej Stowarzyszenia Historyków Sztuki, muzeum regionu spiskiego czy stacja sejsmologiczna Zakładu Geofizyki PAN. Kręcono tu wiele filmów, między innymi "Zemstę" w 1955 r. Obecnie obiekt pełni funkcje muzealne i hotelowe, więc jeśli marzycie o noclegu w zamkowych murach, to Niedzica może  być dobrym kierunkiem. 


Z zamkiem związana jest ciekawa legenda. Podobno w XVIII wieku w Niedzicy przebywali Inkowie - potomkowie Tupaca Amaru II, uciekający przed hiszpańskimi prześladowaniami. Mieli nawet ukryć w zamkowych murach skarb,  a świadczyć o tym ma znalezione po drugiej wojnie światowej inkaskie kipu - informacja pismem węzełkowym mająca wskazywać miejsce ukrycia kosztowności. Czy uda się je kiedyś odnaleźć? 

Nie ulega wątpliwości, że zamek Dunajec jest jednym z najładniejszych, a z pewnością najbardziej charakterystycznych obiektów tego typu w Polsce. Odwiedzając Niedzicę, warto zatrzymać się w okolicy na dłużej i poznać przepiękny Spisz, Pieniny oraz pobliski zamek Czorsztyn. Będziecie zachwyceni. 

wtorek, 14 września 2021

Spacerem przez Otmuchów. Mury zamkowe i schrony bojowe

Położone nad Nysą Kłodzką i Jeziorem Otmuchowskim miasto z zamkiem było w lipcu naszą baza wypadową do zwiedzania okolicy. O jakim miejscu mowa? Chodzi oczywiście o Otmuchów. Wyruszcie z nami na spacer w poszukiwaniu bunkrów ukrytych w lesie, poznając przy okazji atrakcje Otmuchowa. 

Naszą wędrówkę zaczęliśmy na zamku, na którym nocowaliśmy. Warownia o średniowiecznym rodowodzie góruje nad miastem i jest jego najcenniejszym zabytkiem. O zamku więcej przeczytacie w tym wpisie, więc nie będę się powtarzać. 

Następnie udaliśmy się na rynek, w którego centralnym punkcie stoi renesansowy ratusz z  pierwszej połowy XVI wieku. Jego obecny wygląd jest efektem odbudowy z 1817 r. Fasadę budynku zdobi dekoracja sgraffitowa oraz zegar słoneczny zwany Zegarem Paracelsusa. Według legendy medyk miał zawitać do Otmuchowa podczas swoich podróży i wybawić miasto od zarazy. Przy rynku znajduje się także kościół pw. Mikołaja i Franciszka Ksawerego z końca XVII w.,  cenny zabytek barokowy. 

Jadąc do Otmuchowa, wiedziałam, że chcę zobaczyć niemieckie schrony ukryte w lesie niedaleko elektrowni wodnej nad Jeziorem Otmuchowskim. Aby do nich dotrzeć, skierowaliśmy się ulicą Mickiewicza na południe i na moście przed przekroczeniem Nysy Kłodzkiej weszliśmy w las. Można też podążać czerwonym szlakiem turystycznym, ale nie jest on zbyt dobrze oznaczony. W lesie skrywają się dwa schrony bojowe oraz jeden schron bierny, który mógł pełnić funkcję magazynu. Powstały prawdopodobnie w latach 1937-38 jako przedłużenie niedokończonej Linii Nysy, mogły też stanowić ochronę elektrowni. Niestety nie udało nam się wejść do ich wnętrz, ponieważ były zalane wodą. Wcześniej tego dnia padał intensywny deszcz. 



Z bunkrów mamy już tylko krótki spacer do zapory wodnej oraz elektrowni. Jezioro Otmuchowskie jest sztucznym zbiornikiem utworzonym na Nysie Kłodzkiej w latach 1928-33. W tym samym okresie powstała elektrownia wodna - dość nietypowa, bo znajdująca się po stronie jeziora, a nie, jak to zwykle bywa, za zaporą. Posiada dwie turbiny Kaplana o łącznej mocy 4,8 MW. Jezioro ma także duże znaczenie dla przyrody - znajduje się tu unikalne na skalę krajową siedlisko czapli siwej. 


Powoli nadchodził czas na powrót do hotelu. Podążyliśmy brzegiem jeziora w kierunku północnym, odbijając w końcu w prawo w ulicę Sportową, a potem na południe w Krakowską. W ten sposób wróciliśmy na rynek, robiąc dość sporą pętlę. Po drodze mijaliśmy wiele ciekawych budynków - Otmuchów okazał się być bardzo malowniczym miastem.