Czy modernistyczna bryła sprzed stu lat może do dziś zachwycać i pobudzać wyobraźnię? Czy w nieco przykurzonych, lecz wciąż lśniących marmurem, wnętrzach nadal rozbrzmiewa echo fortepianu? Czy restauracyjna sala pamięta wystawne rauty i śmietankę towarzyską dwudziestolecia międzywojennego? Patria w Krynicy-Zdroju – wymarzony pensjonat Jana Kiepury – odpowiada na te pytania gromkim „tak”. To właśnie tutaj legenda tenora z Sosnowca stała się częścią DNA uzdrowiska.
W latach 30. XX wieku polskie uzdrowiska – Krynica, Rabka, Iwonicz, Żegiestów, Rymanów – przeżywały złotą erę. Elity II RP przyjeżdżały korzystać z dobrodziejstw wód leczniczych, a rosnący tłum kuracjuszy wymagał infrastruktury na miarę wielkich miast. Młodzi architekci – zapatrzeni w światowe trendy – wprowadzali do górskich pejzaży funkcjonalizm i modernizm. W ten rytm idealnie wpisała się Patria: obiekt, który miał być nie tylko wygodny, ale i reprezentacyjny.
Za projekt odpowiadał Bohdan Pniewski – absolwent Politechniki Warszawskiej, laureat konkursów na gmach poselstwa w Sofii (1928) czy koncepcję Świątyni Opatrzności Bożej (1931). Choć początkowo inspirował się funkcjonalizmem, szybko przesunął akcenty ku formom klasycyzującym: harmonii proporcji, rytmice, monumentalizmowi, ale w połączeniu z nowoczesną techniką żelbetu. W sanatoryjnym świecie, który miał „produkować zdrowie i higienę”, Patria stała się symbolem prestiżu i komfortu.
Urodzony w 1902 roku w Sosnowcu, Jan Kiepura błyskawicznie wspiął się na szczyty: Wiedeń, Paryż, La Scala w Mediolanie, później Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Równolegle z karierą sceniczną starannie budował swój wizerunek i robił wokół siebie szum medialny. Śpiewał z balkonów hoteli i występował na dachach samochodów, grał w filmach, zjednywał publicystów i melomanów. Za namową przyjaciela Zygmunta Protassewicza kupił w 1927 r. parcelę w Krynicy (po 3 dolary 20 centów za m²), a inwestycję traktował jednocześnie jako lokatę i... prezent dla rodziców, którzy mieli zarządzać obiektem.
W listach pisał bez fałszywej skromności: „Buduję hotel w Krynicy, 200 pokoi... dwie windy... słowem – luksus”. Budowę rozpoczął w 1930 r., a pieniądze zarobione na scenach świata pozwoliły mu na techniczne „fajerwerki” i najlepsze materiały. Jego ambicja była prosta i śmiała: stworzyć miejsce, które przyciągnie „śmietankę polską” i cudzoziemców. Nazwa „Patria” – „Ojczyzna” – była nośnym hasłem epoki i częścią konsekwentnej strategii marketingowej artysty. Kiepura tworzył swoją markę osobistą w czasach, w których nawet nie znano jeszcze takiego pojęcia.
Oddana do użytku w Boże Narodzenie 1933 roku jako „Palace Hotel Patria”, miała wszystko, co definiowało ówczesny przepych. Winda osobowa i towarowa, centrala telefoniczna, sygnalizacja świetlna nad drzwiami pokoi, własne akumulatory dla kluczowych instalacji, kotły centralnego ogrzewania – postawiono na samodzielność i niezawodność. Wnętrza wykończono marmurami i alabastrami (ze Lwowa), chromowaną stalą, meblami z palisandru i mahoniu. Kiepura dbał, by akcentować polskie pochodzenie materiałów (słynne kafelki „Józefów”), ale jako dyrektora zatrudnił Niemca – Johana Güntera – i kompletował międzynarodową, świetnie wyszkoloną obsługę.
Kto bywał w Patrii? Najbogatsi i najsłynniejsi: Hanka Ordonówna, Jadwiga Smosarska (tu poznała przyszłego męża Zygmunta Protassewicza), Loda Halama, śpiewacy Jerzy Czaplicki i Adam Didur, generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Wnętrza posłużyły za plan filmowy „Książątka” (1937) – z Eugeniuszem Bodo i plejadą gwiazd. Pisarz Tadeusz Dołęga-Mostowicz, podglądając w Patrii życie „wyższych sfer”, ostrzył pióro do „Kariery Nikodema Dyzmy”. Anegdot było tyle, że prasa ochrzciła „Ilustrowany Kurier Codzienny” w żartach „Ilustrowanym Kiepurkiem Codziennym”. Kiepura kochał rozgłos: potrafił śpiewać a cappella z balkonu, a gdy w pociągu zapomniał nut, wywołał awanturę o... zawrócenie składu (finalnie wysłano po nie inny).
W 1937 r. do Krynicy przyjechała incognito następczyni tronu Holandii Juliana z mężem, księciem Bernhardem. Fotoreporterzy ruszyli za nimi w pogoń, więc para próbowała się przenieść do bardziej kameralnego pensjonatu, ale Kiepura – już telefonicznie – ujął sprawę z rozmachem: sam przybył, dopieszczał gości, zdejmował z rachunku szampana i tonował koszty. Jak zanotowano, jego bezceremonialność przeszła do porządku dziennego dzięki taktownemu zachowaniu żony, Marty Eggerth.
Wybuch II wojny światowej rozdzielił artystę i jego „hotel-arię”. Kiepura śpiewał dla żołnierzy we Francji i USA, zbierając fundusze dla Polski. Patrię zajęli Niemcy – według źródeł mieściło się tu sanatorium dla oficerów albo siedziba Hitlerjugend. Po wojnie budynek upaństwowiono (1949), argumentując wcześniejszym przejęciem przez III Rzeszę jako obiektu użyteczności publicznej. W 1965 r. wypłacono Kiepurze odszkodowanie. Po wojnie Patria nieprzerwanie pełniła funkcję sanatoryjną. W 1996 r. przekazano ją przedsiębiorstwu państwowemu – dziś Uzdrowisko Krynica-Żegiestów S.A. – a 17 września 2013 r. wpisano do rejestru zabytków. Modernistyczna perła w XXI wieku zyskała jeszcze jeden, bardzo ludzki wymiar: w ostatnich latach budynek służy także jako centrum wsparcia dla uchodźców z Ukrainy.
Legenda Patrii do dziś rozbrzmiewa W Krynicy echem niczym wyrazisty głos Jana Kiepury. Choć zawierucha wojenna odebrała temu miejscu legendarny blask, a po powojenna rzeczywistość nie była już tak barwna, jak hedonistyczny początek XX wieku, to budynek, mimo swojego wieku, nadal intryguje i przyciąga ciekawskich. I tylko fortepian Jana Kiepury milczy jak zaklęty, jakby czekając na lepsze czasy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz