piątek, 8 stycznia 2021

Zamek w Pieskowej Skale - prawie jak w Narnii

Listopadową wycieczką do Ojcowskiego Parku Narodowego zamykaliśmy jesień, a grudniową otwieraliśmy zimę! To niesamowite, jak wiele może się zmienić w ciągu miesiąca! Jeśli - podobnie jak my - nie lubicie tłumów, to z pewnością docenicie wycieczki zimową porą. Tym razem odwiedziliśmy zamek w Pieskowej Skale, przy którym w mroźny dzień można się poczuć, jak w Narnii... zobaczcie sami!


Po listopadowej wycieczce do Ojcowskiego Parku Narodowego został nam pewien niedosyt. Obeszliśmy wtedy jego południową część - z Bramą Krakowską, Jaskinią Łokietka oraz zamkiem w Ojcowie. Została nam do odwiedzenia jeszcze część północna, której głównymi atrakcjami są zamek Pieskowa Skała oraz Maczuga Herkulesa. Padło na zimny, grudniowy dzień... O ile w listopadzie była piękna pogoda i tłumy ludzi, tak zimą w parku było zupełnie pusto! Sprawiło to, że zupełnie inaczej odebraliśmy to miejsce niż w sezonie. Takie zwiedzanie ma swój niepowtarzalny klimat.



Zatrzymaliśmy się na parkingu na zakręcie, tuż przy zamku. W tym miejscu krzyżują się szlaki turystyczne, które warto wykorzystać do zaplanowania spaceru po okolicy. My wybraliśmy ścieżkę oznaczoną kolorem czarnym, która skierowała nas pod zamkowe mury. Na chwilę zboczyliśmy ze szlaku, aby podejść pod Maczugę Herkulesa. To jedna z najbardziej charakterystycznych skał w Ojcowskim Parku Narodowym. Jest wysoka na 25 metrów, a swój kształt zawdzięcza krasowej działalności wód i dwutlenku węgla. Wiąże się z nią oczywiście kilka legend - jedna z nich mówi o Księciu Kraku, który maczugą zabił smoka; inna z kolei mówi, że skałę postawił diabeł, spełniając życzenie Twardowskiego. Z pewnością ta nietuzinkowa skała inspirowała ludzi od wieków.


Pod maczugą weszliśmy na żółty szlak, który zaprowadził nas do samego zamku. Niestety zwiedzanie nie było możliwe, ale udało nam się wejść na dziedziniec, który i tak zrobił na nas spore wrażenie. Zamek Pieskowa Skała góruje nad Doliną Prądnika i jest częścią Szlaku Orlich Gniazd. Pierwszą fortecę w tym miejscu wzniósł Kazimierz Wielki. W XIV wieku Pieskowa Skała przeszła w ręce rodziny Szafrańców, a obecną postać zamek zawdzięcza rozbudowie z 1578 roku. Później zamek był kilkukrotnie przebudowywany, a także uszkadzany podczas potopu szwedzkiego, dwóch pożarów oraz powstania styczniowego. Renesansowy charakter budowli przywrócono w latach 1948-70 i od tego czasu rezydencja stanowi oddział muzeum - Zamku Królewskiego na Wawelu.



Szkoda nam było tak szybko wracać, więc zdecydowaliśmy się, po obejrzeniu zamkowego dziedzińca, przejść się czarnym szlakiem w stronę Podzamcza. Biegnie tam wygodna droga wśród drzew. Po drodze mijamy mogiłę 65 powstańców z 1863 roku poległych podczas walk z Rosjanami. Głośnym wydarzeniem z tamtego okresu była obrona dworu w pobliskim Glanowie. W powstrzymaniu rosyjskiego ataku powstańcom pomogły... owce. Zwierzęta wznieciły tumany kurzu na drodze, sugerując zbliżającą się pomoc dla powstańców. W ten sposób stado spowodowało odwrót zbliżających się Rosjan.


Dotarłszy do Pozamcza, skierowaliśmy się za zachód, po chwili opuszczając znakowany szlak. Do auta wróciliśmy wzdłuż drogi, która o tej porze roku nie była zbyt mocno uczęszczana. Po drodze zachwyciły nam zimowe pejzaże, które tak pięknie w lesie i na łące namalowała zima. Zrobiliśmy w sumie niewielką pętlę - 4 km. 


Ojcowski Park Narodowy pełen jest atrakcji i potrafi zachwycić o każdej porze roku. Ja szczególnie polecam odwiedzenie go zimą, kiedy nie ma tu tłumów turystów. Muszę też przyznać, że w zimowej odsłonie to miejsce prezentuje się wyjątkowo malowniczo. Koniecznie pojedźcie i przekonajcie się na własne oczy!


niedziela, 3 stycznia 2021

Po kolei - gmach DOKP we Wrocławiu

Gdy w 1842 roku uruchomiono pierwsze połączenie kolejowe w stolicy Dolnego Śląska pewnie nikt się nie spodziewał, jak wielki wpływ na miasto będą miały pociągi. Niewiele później powstał reprezentacyjny dworzec kolejowy, liczne hotele dla podróżnych i restauracje... a także okazały gmach, w którym rezydowała Dyrekcja Kolei. Ten ostatni pragnę Wam dziś zaprezentować. Proszę wsiadać, drzwi zamykać!

Rejon ulicy Joannitów i Suchej we Wrocławiu prawie nie przypomina już siebie sprzed kilkudziesięciu ani nawet kilku lat. Budowa centrum handlowego w miejscu dawnego dworca autobusowego (którego rola została zmarginalizowana i w efekcie dziś autobusy korzystają ze słabo wentylowanej piwnicy "Wroclavii") sprawiła, że totalnie przyćmione zostały okoliczne gmachy. O ile dworzec główny całkiem reprezentacyjnie prezentuje się od strony ulicy Piłsudskiego, tak nasz dzisiejszy bohater został niemal całkiem zasłonięty. Tym chętniej pokażę Wam go na zdjęciach.

Pierwsze linie kolejowe, jakie poprowadzono do Wrocławia, były inicjatywą kilku prywatnych podmiotów. Trochę czasu minęło zanim powstała kolej państwowa, która miała na celu zintegrować transport. Państwowa spółka wymagała reprezentacyjnej siedziby i w latach 1911-1915 powstał okazały gmach dla Królewskiej Dyrekcji Kolei przy dzisiejszej ulicy Joannitów. 

Zarządzanie dolnośląską koleją przechodziło wiele zmian. Po I wojnie światowej w 1920 funkcje KDK przejęła Dyrekcja Kolei, a od 1929 Dyrekcja Kolei Rzeszy Wrocław. Terenem jej działania była większość terytorium Prowincji Dolnośląskiej. Gdy po wojnie Wrocław znalazł się na terytorium Polski, w gmachu siedzibę miała Dyrekcja Okręgowa Kolei Państwowych, a obecnie budynek należy do spółki PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Zmian było wiele, ale jedno pozostało takie samo - cały czas gmach jest związany z koleją. 

Tę funkcję podkreśla znajdująca się nad wejściem płaskorzeźba przedstawiająca uskrzydlone koło – symbol kolei. Sam budynek nie należy do najmniejszych - ma cztery kondygnacje, a wewnątrz znajduje się aż 200 pokoi, pięć klatek schodowych  i dwa poziomy poddasza. Z zewnątrz największą uwagę przykuwa frontowa elewacja z sześcioma kolumnami korynckimi oraz sześcioma rzeźbami przedstawiającymi bóstwa greckie - alegorie Przemysłu (Afrodyta), Górnictwa (Hestia), Handlu (Hermes), Transportu (Eos), Wojskowości (Ares) i Rolnictwa (Demeter). Ciekawostką natomiast jest fakt, że budynek wystąpił w serialu "Stawka większa niż życie" jako... siedziba gestapo.

Dworzec Wrocław Główny nie jest jedynym okazałym gmachem związanym z koleją, jaki można podziwiać w centrum Wrocławia. Choć siedziba Dyrekcji Kolei ginie pod natłokiem okolicznej współczesnej zabudowy, warto przystanąć na chwilę, aby nacieszyć oko wspaniałą, barokizującą architekturą. Zwrócicie na niego uwagę, będąc w tym rejonie następnym razem?

piątek, 25 grudnia 2020

Ale urosłaś! Kamienica na Wyspie Słodowej

Jeśli znasz dobrze Wrocław, to wiesz, że gdy umawiasz się z kimś w galerii, to jest to Galeria Dominikańska, a nie np. Magnolia. Gdy gdzieś jedziesz, to na tramwaj biegniesz na plac 1 Maja, a nie na plac Jana Pawła II. A gdy znajomi mówią Ci, że idziecie na wyspę, to chodzi o tę jedną, wyjątkową Wyspę Słodową. O tej ostatniej dziś będzie mowa. Sporo się w tym miejscu zmieniło w ostatnich miesiącach za sprawą przebudowy jedynej ocalałej w tym miejscu kamienicy...

Z Wyspy Słodowej można mieć wiele wspomnień. Można też wielu nie mieć, jeśli uleciały gdzieś w niebyt sobotniej nocy. Jednak nie o ciepłych nocach i wędrówkach chwiejnym krokiem chciałabym dziś napisać. Na Wyspie Słodowej niedawno otwarto nowy obiekt - Concordia Design. Powstał on w wyniku przebudowy od lat niszczejącej kamienicy mieszkalnej. Projekt wzbudził wiele kontrowersji już na etapie wizualizacji - zarzucano mu brak oryginalności i zdominowanie bryły historycznego budynku mało atrakcyjną nadbudową. Choć z wieloma zarzutami nie sposób się było nie zgodzić, to projekt doczekał się swojej realizacji i stał się faktem.

Concordia Design z założenia ma być miejscem otwartym i przyjaznym dla przedsiębiorców, artystów i mieszkańców. W jego wnętrzach przestrzeń mają znaleźć start-upy, nie zabraknie strefy co-workingowej, sal konferencyjnych oraz miejsca na kulturę. Na parterze otwarto restaurację, a na przeszklonym dachu - drink bar z największą ścianą zieloną w Polsce. Kilka dni po oddaniu obiektu do użytku (w lipcu 2020 roku) postanowiłam na własne oczy obejrzeć tę kontrowersyjną inwestycję. 


Nie byłam jedyną osobą, która wpadła na ten pomysł. Wraz ze mną na najwyższe piętro wjeżdżała rodzina z dziećmi, zaciekawiona możliwością odwiedzenia i "zwiedzenia" Concordii. Górny taras rzeczywiście robi wrażenie. Przeszklenia dają nam możliwość odpoczęcia w miejscu, w którego roztacza się widok na całe centrum Wrocławia. Zobaczcie sami.

Widok w kierunku północnym na ul. Drobnera i Nadodrze na pierwszym planie Odra oraz Wyspa Bielarska

Widok w kierunku zachodnim na Wyspę Słodową. Z lewej strony widać Uniwersytet Wrocławski

Widok w kierunku południowo-zachodnim. Wyspa Tamka, Wyspa Piasek i Wyspa Daliowa (z rzeźbą). Widać Ossolineum, Wydział Filologiczny UWr i Halę Targową

Widok w kierunku południowo-wschodnim. Widoczna przebudowa na cele mieszkaniowe Młynu Maria oraz apartamentowiec nad Odrą. W tle Kościół Rzymskokatolicki pw św. NMP

Widok w kierunku północno-wschodnim. Widać Hotel Tumski, Barkę Tumską oraz zabudowę wokół Placu Bema

Aby nieco więcej zobaczyć, postanowiłam, opuszczając Concordię, nie korzystać z windy, lecz zejść schodami. Surowa, betonowa klatka schodowa z pewnością wpisuje się we współczesne trendy architektoniczne. W części biur już trwało wyposażanie wnętrz, w pozostałych wciąż widać było tylko puste przestrzenie. Z pewnością z biegiem czasu każde z pięter zatętni życiem. 

Na ile w najbliższym czasie Wyspa Słodowa zmieni swoje oblicze, dzięki nowej inwestycji? Może już wkrótce zamiast na piwo w plenerze będziemy przychodzić tu na luksusowe drinki na dachu wieżowca? A może uda się pogodzić jedno z drugim? Z pewnością pandemia nie sprzyja rozwijaniu takich planów, ale zmiany w tym miejscu już teraz stają się faktem.



Zdjęcia wykonałam w lipcu 2020 roku.

niedziela, 6 grudnia 2020

Pałac Schaffgotschów we Wrocławiu - młodszy brat Kopic

Jeśli interesujecie się dziejami Górnego i Dolnego Śląska, to z pewnością spotkaliście się z nazwiskiem Schaffgotsch. Ten arystokratyczny ród wielokrotnie przewija się przez karty historii regionu. W sercu Wrocławia znajdziecie jedną z rodowych rezydencji - zapomniany, nieco zaniedbany, ale wciąż piękny pałac właścicieli Kopic. 

Słyszeliście kiedyś o śląskim Kopciuszku? Joanna Gryzik była biedną dziewczynką adoptowaną przez potentata przemysłowego - Karola Godulę, po którym odziedziczyła ogromny majątek. Wyszła za mąż za Hansa Ulricha von Schaffgotscha i mieszkała w przepięknym pałacu w Kopicach. Historia rezydencji jest tragiczna - po II wojnie światowej pałac został splądrowany i podpalony. Do dziś zachowały się tylko zgliszcza. Pisałam o tej historii TU i TU. Nieco więcej szczęścia miała wrocławska siedziba Schaffgotschów, do której zaproszę Was dziś.

Pałac, a w zasadzie willa, znajduje się przy ulicy Kościuszki. W 1887 roku Schaffgotschowie kupili parcelę z domem z 1862 roku i zlecili jego rozbudowę. W w efekcie w 1890 roku powstał pałacyk trójskrzydłowy w stylu renesansowym, z wieżą i licznymi wykuszami. Na tyłach znajdował się ogród w stylu angielskim. Właścicielem majątku był Hans Ulrich von Schaffgotsch, czyli mąż śląskiego Kopciuszka. 

Po śmierci Hansa Ulricha w 1915 roku właścicielem pałacu została gmina ewangelicka z parafii św. Marii Magdaleny. Budynek został uszkodzony w czasie oblężenia Festung Breslau, a po wojnie mieściły się w nim mieszkania. W roku 1956 miasto przekazało budynek Zrzeszeniu Studentów Polskich, które urządziło w nim klub studencki "Pałacyk". W 1972 r. pałac spłonął. Po trwającym trzy lata remoncie mieściły się w nim różne placówki rozrywkowo-kulturalne - między innymi kino i dyskoteka. W 2012 roku nieruchomość kupiła firma z wietnamskim kapitałem, a w zabytkowych wnętrzach mają siedzibę firmy różnych branż (m. in. sklep ze sprzętem sportowym). 

Schowany wśród innych budynków pałac Schaffgotschów raczej nie pretenduje sobie miana do najsłynniejszego wrocławskiego zabytku. Nie ma zresztą co ukrywać, że konkurencja w tym mieście jest silna. Urocza willa jest jednak historyczną ciekawostką, o której warto pamiętać, spacerując po wrocławskich ulicach. Patrząc na to, jak kunsztowny jest to budynek, możemy jedynie wyobrazić sobie, jak wspaniale w czasach świetności musiały prezentować się Kopice. 

czwartek, 3 grudnia 2020

Krobielowice - z wizytą u pogromcy Napoleona

Żeby zwiedzać dolnośląskie zamki i pałace, nie trzeba wcale jechać daleko. Już 20 kilometrów od Wrocławia znajdziemy prawdziwą perełkę. W Dolinie Bystrzycy znajduje się malowniczy pałac w Krobielowicach, który zachwyci niejednego. W przeszłości należał on do człowieka, który zwyciężył samego Napoleona Bonapartego. Gotowi na wycieczkę?

Aby poznać historię tego miejsca, musimy cofnąć się do XIV wieku. Wówczas w Krobielowicach powstała wieża obronna, a następnie ufortyfikowany dwór. Dwa wieki później, gdy majątek znalazł się w rękach klasztoru premonstratensów, dobudowano 3 skrzydła w stylu renesansowym. Tak powstały pałac z czasem jeszcze bardziej się rozrósł - dobudowano barokową fasadę i 3 wieże. 

Najbardziej znanym właścicielem pałacu był Gebhard Leberecht von Blücher - pruski feldmarszałek, który pokonał Napoleona Bonapartego w słynnej bitwie pod Waterloo. W podzięce za zasługi król Prus Fryderyk Wilhelm III obdarował zasłużonego wojskowego majątkiem w Krobielowicach. Feldmarszałek zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku w 1819 roku i został pochowany w pobliskich Wojtkowicach. Po paru latach, jako ostatecznie miejsce pochówku bohatera wybrano wzgórze sosnowe w Krobielowicach i wybudowano tam, stojące do dziś, mauzoleum.

Początkowo planowano postawienie grobowca w formie piramidy, na której ściętym wierzchołku miał spoczywać lew, a po bokach pomnika miały stać dwa sfinksy. Do zbudowania chciano wykorzystać granit ze Ślęży, jednak trudności techniczne spowodowały porzucenie tego planu. Finalnie zbudowano walcowate mauzoleum o wysokości 11 metrów. Nad jego wejściem znalazł się medalion z popiersiem feldmarszałka - niestety obecnie mocno zniszczony. Mimo upływu lat grobowiec prezentuje się tajemniczo i dostojnie. Znajduje się tuż przy drodze wojewódzkiej 346 w Krobielowicach. 

Majątek w Krobielowicach pozostał w rękach potomków von Blüchera do 1945 roku. Po drugiej wojnie światowej w pałacu mieściły się mieszkania pracownicze PGR-u. Wnętrza pałacu zostały zdewastowane i nie zachował się ich oryginalny wystrój. Obecnie obiekt znajduje się w prywatnych rękach dalekiego krewnego Blücherów, który odrestaurował pałac i urządził w nich hotel, restaurację, a na pobliskich terenach powstało pole golfowe.

Wokół pałacu, oprócz wspomnianego mauzoleum, zachowało się kilka wartych wspomnienia budynków. Wśród nich należy wspomnieć zabudowania gospodarcze: oficyna, stajnia, folwark i dom czeladny - niestety nie wszystkie zostały odnowione. Do posiadłości prowadzi brama z 1878 roku zbudowana częściowo z granitu i drewna. Pierwotnie miała ona spuszczaną kratę oraz most, do którego budowy użyto jednego z pałacowych portali.


Krobielowice są przyjemnym dla oka przykładem na to, jak można odrestaurować zabytek i urządzić w nim dobrze prosperujący biznes. Historia przenika się tu ze współczesnością i coś dla siebie w tym miejscu znają zarówno miłośnicy luksusowego wypoczynku, jak i pasjonaci historii. A to wszystko "pod nosem" - zaledwie rzut beretem od Wrocławia. Wybierzecie się?