Wędrując po Kędzierzynie-Koźlu w wielu miejscach spotkaliśmy charakterystyczne schrony przeciwlotnicze typu Salzgitter. Są one pozostałością po wojnie paliwowej - niezwykłej bitwie z okresu II wojny światowej. Wiedzieliście o tym, że w pewnym momencie Rzesza opierała swoje działania wojenne na zaledwie kilku znajdujących się na Górnym Śląsku fabrykach? O co chodziło w wojnie paliwowej i jaki ma ona związek z tajemniczymi schronami rozsianymi po okolicy?
Do prowadzenia walk podczas II wojny światowej niezbędne było paliwo. Niemcy nie posiadali dostępu do złóż ropy naftowej, ale udało im się opracować nowatorską metodę wytwarzania benzyny syntetycznej z węgla kamiennego. Główne fabryki wybudowano w Kędzierzynie-Koźlu i jego okolicach w 1939 roku - wówczas Opolszczyzna była bezpiecznym terenem wolnym od alianckich nalotów. Jak bardzo ważne dla Niemców były to fabryki potwierdza fakt, że w 1943 roku, po odcięciu Rzeszy od zewnętrznych dostaw ropy, ich działania wojenne opierały się niemal wyłącznie na samodzielnie wyprodukowanej benzynie.
Wraz z postępami wojny, Kędzierzyn-Koźle stał się celem alianckich nalotów. Niemcy musieli przeciwdziałać atakom i w pobliżu fabryk oraz innych strategicznych punktów, takich jak szpitale, powstały schrony przeciwlotnicze. To właśnie ich pozostałości są dziś tak licznie rozsiane po okolicy. A kto właściwie wygrał wojnę paliwową? Aliantom nie udało się całkowicie zatrzymać produkcji benzyny, ale liczne uszkodzenia i przerwy w produkcji z pewnością mocno osłabiły działania wojsk niemieckich. W nocy z 21 na 22 stycznia zakłady zostały ewakuowane, a w kolejnych dniach zajęte przez Armię Czerwoną. Większość wyposażenia wywieziono na wschód.
Zachowały się natomiast, niestety w nienajlepszym stanie, schrony przeciwlotnicze typu Salzgitter. W maju 1944 roku podjęto decyzję o wzmocnieniu ochrony zakładów paliwowych i budowę bunkrów. Powstały one według niemal tego samego projektu, z nielicznymi modyfikacjami. Najczęściej spotykany wariant schronu składał się z 2 komór na 99 osób każda, połączonych przelotnią z dwiema dodatkowymi przelotniami na obu jego krańcach. Powstała gruba na 2,5 metra owalna konstrukcja ze zbrojnego betonu, która miała wytrzymać trafienie bombą w wadze 500 funtów (ponad 200 kg) - największą, jaką posiadali Amerykanie. Schron ma następujące wymiary: długość 74,7 m; szerokość 8,25 m, wysokość 5,20 m. Do budowy schronów wykorzystywano niewolniczą pracę więźniów obozu w Sławięcicach.
Poruszając się po Kędzierzynie-Koźlu i jego bezdrożach, co rusz napotykaliśmy kolejny schron tego typu. Większość z nich niestety jest kompletnie zapuszczona i służy jako wysypisko śmieci. Jeden z nich, znajdujący się blisko ruin szpitala w Sławięcicach, zachował się w nieco lepszym stanie, dobrze widać też w nim niemieckie napisy sprzed niemal 80 lat! Z kolei przy ulicy Zwycięstwa (sic!) trafiliśmy na wyremontowany schron, w którym znajduje się Muzeum Stowarzyszenia "Blechhammer – 1944". Niestety nie udało nam się go zwiedzić - cóż, tak to jest, jak się jedzie na bunkry w niedzielę wielkanocną ;-)
Bunkry typu Salzgitter są charakterystycznym elementem krajobrazu Kędzieryna-Koźla... pod warunkiem, że interesują Was fortyfikacje i historia II wojny światowej. Poza tym na próżno szukać o nich jakichś informacji, tablicy czy drogowskazów. Szkoda też, że większość z nich wykorzystywana jest do utylizacji śmieci i przez to podlega dewastacji. Wojna paliwowa to ciekawa i raczej mało znana historia z okresu II wojny światowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz