Dziś będzie o Pokoju. Nie będziemy jednak malować ścian ani kończyć wojen na świecie, a cofniemy się do pewnej kwietniowej niedzieli, kiedy to zapragnęłam pojechać 80 kilometrów, aby zobaczyć jedno z dwóch w Polsce skrzyżowań gwieździstych. Kluczem jednak jest to, co znajdowało się wokół, a tu już trzeba wysilić nieco wyobraźnię...
Pokój, Pokoi, Pokoy... a po niemiecku Carlsruhe. Powstanie miejscowości w 1748 roku zawdzięczamy księciu oleśnickiemu, Karolowi Wirtemberskiemu, który postanowił na tej ziemi postawić swoją letnią rezydencję. Wyraźnie inspirował się, zarówno wybierając nazwę, jak i formę zabudowy, założonym pół wieku wcześniej przez margrabiego Badenii, Karola Wilhelma von Baden-Durlach, Karlsruhe. Niemiecka nazwa miejscowości oznacza "oazę spokoju Karola". Do dziś zabudowa wsi rozłożona jest wokół niezwykłego skrzyżowania w formie przypominającej siedmioramienną gwiazdę (albo schematyczny rysunek słońca). W Polsce podobne skrzyżowanie spotkamy oprócz Pokoju tylko w Łodzi na osiedlu Nowosolna.
Pokój oraz Karlsruhe na zdjęciach satelitarnych
Pisząc o Pokoju, najczęściej będziemy używać czasu przeszłego. Poza charakterystycznym skrzyżowaniem niewiele zachowało się z wymarzonej "oazy spokoju" oleśnickiego księcia. Na przestrzeni wieków kolejne pokolenia książąt wirtemberskich dbały o rozwój założenia parkowo-pałacowego. Bywała tu śmietanka towarzyska i artyści (m. in. kompozytor Carl Maria von Weber), przykładano dużą wagę do rozwoju gospodarczego i oświatowego miejscowości. W centralnej części skrzyżowania znajdował się pałac książęcy (początkowo drewniany pałacyk myśliwski - później murowana budowla), naokoło powstały oficyny, a wśród nich wyróżniał się dom księżnej Matyldy Wirtemberg oraz znajdujący się tuż za nim pałac księcia Wilhelma Wirtemberga. Nieco dalej powstał pawilon muzyczny, hotel, poczta, zakład opieki oraz ogromny park. Nic z tego nie zachowało się do dziś (park przetrwał w formie zdziczałej).
Kiedyś i dziś
Czasów współczesnych doczekał kościół ewangelicki z 1775 roku położony na północno-wschodnim ramieniu gwiazdy. Na przeciwległym ramieniu równoważy go kościół katolicki, który jednak jest dużo młodszy, bo zbudowano go w latach 1907-09. Nie oznacza to, że wcześniej wierni Kościoła łacińskiego nie mieli swojej świątyni. Znajdowała się ona bliżej ronda, między obecnymi ulicami Opolską i Wolności. Na prośbę katolickich wiernych z Pokoju i okolicznych miejscowości, w 1796 roku książę ofiarował budynek oranżerii, w miejscu którego powstała świątynia. Msze odprawiano naprzemiennie po niemiecku i po polsku. Niestety świątynia spłonęła i dziś nie ma już po niej śladu.
Kościoły w Pokoju: ewangelicki i katolicki
Czy w Pokoju jest w ogóle co oglądać? Owszem, ale jednak podczas tej wycieczki głównie musimy zdać się na naszą wyobraźnię. Tuż obok kościoła ewangelickiego zachował się stary cmentarz, będący jedną z nielicznych pamiątek po niemieckich mieszkańcach Pokoju. Ku mojemu zaskoczeniu zachowało się w dobrym stanie sporo oryginalnych nagrobków. To miła odmiana w porównaniu do tych wszystkich zapomnianych i zrujnowanych cmentarzy, które odwiedzam, jeżdżąc po Dolnym Śląsku. Najwięcej nagrobków pochodzi z XIX i początku XX wieku. Najciekawszy i jeden z największych przedstawia pogrążoną w żałobie kobietę wspartą o kolumnę.
Cmentarz ewangelicki
Na dłuższy spacer można wybrać się do parku, którego łączna powierzchnia wynosi aż 200 hektarów! W czasach świetności znajdowały się tu ogrody francuskie i angielskie, a zieleń zdobiły liczne rzeźby i pawilony. Utworzono kompleks stawów oraz winnicę. Obecnie park jest zdziczały i już na jego wejściu znajdują się tablice informujące o niebezpieczeństwie spadających gałęzi. Nie ma to jak zachęta na sam początek...
Zniszczony park
W parku zachowało się kilka pamiątek z dawnych czasów, choć ich stan raczej nie napawa optymizmem. Na małej wysepce wokół czegoś na kształt fosy zobaczyć możemy pozostałości salonu herbacianego, który zawalił się niedługo po jego powstaniu i od tego czasu funkcjonuje jako ruiny. Spacerując po coraz bardziej zarośniętych alejkach napotykamy na zniszczone rzeźby, wśród których wyróżnia się figura śpiącego lwa. Wzniesiono go w 1863 roku na cześć księcia Eugena Erdmanna, zwycięzcy w bitwie pod Kulm.
Pawilon herbaciany i rzeźba śpiącego lwa
Wędrując przez park, docieramy w końcu do Winnej Góry, będącej częścią Pokoju. Teren słynie z kompleksu stawów, a kiedyś funkcjonowała tu okazała winnica. W pobliżu powstał też pałacyk, dom strzelecki, strzelnica... tych miejsc jednak szukać na próżno, chyba że w formie mało atrakcyjnych ruin. O ile w tamtej części parku można się jeszcze jakoś połapać, tak w Winnej Górze trochę się pogubiliśmy i musieliśmy przedzierać się przez krzaki. W pewnym momencie trafiliśmy nawet na bagno... ale w całej tej plątaninie udało nam się znaleźć dwa ciekawe pozostałości - Świątynię Matyldy i pomnik Fryderyka Wielkiego.
Ruiny w Winnej Górze
Świątynię Matyldy wybudował w pierwszej połowie XIX wieku Eugeniusz Wirtemberski ku czci swojej żony, która zmarła przy porodzie. Kopulasta budowla wzniesiona została na wysepce na środku niewielkiego stawu, który dziś przypomina bardziej bagno. Tuż obok zobaczyć można mocno zrujnowany pomnik Fryderyka Wielkiego, prawdopodobnie jedyny pomnik tego pruskiego króla w Polsce. Statua została mocno zniszczona prawdopodobnie w okresie PRL.
Pomnik Fryderyka Wielkiego i Świątynia Matyldy
http://fryga.szczecin.pl/index.php/2018/01/19/zakrecony-szczecin-ile-rond-jest-w-szczecinie/
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł! Byłam tam niedawno i część opisanych obiektów udało mi się zobaczyć. Będąc w okolicy jechaliśmy tam bez jakichkolwiek oczekiwań, więc wszystkie te tajemnicze pozostałości po świetności Pokoju wywarły na nas spore wrażenie. Najpiękniejszy jest śpiący lew, który przywodzi na myśl "Kroniki Narni". Odnajdowanie w zdziczałym parku podniszczonych, ale nadal intrygujących pozostałości po latach świetności to była po prostu ciekawa przygoda! Piękny, romantyczny i wart zobaczenia jest opisany przez Ciebie cmentarz. Interesująca jest dla mnie informacja o wyjątkowości skrzyżowania.Faktycznie wydało mi się nietypowe, ale niw sądziłam że jest aż tak wyjątkowe :)
OdpowiedzUsuńDzięki za ciekawy post!